poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Co w trawie piszczy?



W naszej - głównie chwasty. ;) Przygotowałam dla was post ogrodowy, ale bardziej przyziemny. ;) Przez pierwsze dwa tygodnie lipca nie było mnie, bo byłam "wyjechana". Koniec czerwca też kulał, bo najpierw padało, a później nie było dosłownie czasu, by się działką zająć. A natura próżni nie lubi, więc działka sama się sobą zajęła tak, że jak ją zobaczyłam po powrocie ze wsi, to ręce mi opadły (i pewnie teraz też po powrocie opadną). Czy te chwasty sumienia nie mają?! Czy one nie widzą ile tu jest roboty i bez nich?! Czy one myślą, że cały czas będę JE tylko pielić?! No, w ten sposób, to ja nic nowego nie dam rady na działeczce stworzyć. Mam tyle miejsc do wypielenia, że już się poważnie zaczęłam zastanawiać, czy przypadkiem jakiegoś konia z pługiem nie wynająć. Marzenia marzeniami, ale robota sama się nie zrobi! :) Nic innego cały czas nie robię tylko pielę i pielę, i pielę... Zajęcie samo w sobie nie jest wcale takie złe (można w trakcie pokontemplować, pomedytować, pomyśleć, pomarzyć), ale końca tej roboty po prostu nie widać. Sama się sobie dziwię, że tak mnie ciągnie do roboty na działce. A to głównie teraz pielenie i przecież nie takie sobie tu i ówdzie wyrywanie pojedynczych rachitycznych chwaścików, tylko ciężka orka na ugorze. Bo wszystko trzeba zrobić od podstaw - powywracać wszystko szpadlem na lewą stronę, wytrząsać widłami, haczką wywijać jak młotem kowalskim - raz za razem, zgarniać grabiami, ziemię wynosić, wyrównywać... A mnie do tego ciągnie?! I godziny mijają jak oka mgnienie. To normalne?


Krzaki jeżyn, o które się jeszcze miesiąc temu martwiłam, że marne są, ;) teraz tak eksplodowały, że pergolki aż uginają się pod ich ciężarem. Właściwie, to pergoli w ogóle nie widać. Chyba będę musiała pomyśleć o jakiejś większej i mocniejszej podporze dla nich na przyszły rok.


I borówek będzie kilka ;)
I winogron troszeczkę ;)

Przy wejściowej łukowej pergoli pną się klematisy. Co prawda z czterech posadzonych tylko jeden zakwitł, ale dobre i to na początek. Nie tracę nadziei, że się jeszcze obudzą, jak nie w tym, to w przyszłym roku.


Róża pnąca znów zakwita i znów cieszy moje oczy. Jak to dobrze, że są kwiaty, które powtarzają kwitnienie!


Różowe róże wraz liliowymi powojnikami ślicznie wyglądają w towarzystwie lawendy. Zmieniłam więc kształt rabatki na półkolisty i dookoła bukszpanu dosadziłam lawendę, by rozrastając się utworzyła szpaler jak w Prowansji! Jak będzie cudnie za rok, a jak za dwa, trzy! ;)




Nie wszystkie hortensje, jak się okazuje, przemarzły. Po majowych solidnych przymrozkach nawet nie łudziłam się, że w tym roku będą miały kwiaty, a jednak niektóre pąki się ostały i teraz właśnie kwitną. Pewnie na otarcie moich łez. ;)


Ale na otarcie łez zaszalałam sobie także sama i przy winogronach posadziłam wielką hortensję bukietową. Teraz rośnie pięknie na tle soczystej zieleni i urozmaica ścianę z liści.



I na koniec melisa, znaleziona wśród chwastów i przesadzona w prowizoryczny i tymczasowy zakątek dla ziół, rozwinęła skrzydła. Mam nadzieję, że nie odleci do naszego powrotu. ;)


A co piszczy wokół płotów, w następnym odcinku działkowym. :)

Pozdrawiam cieplutko
Ewa


6 komentarzy:

  1. O Mamo:) Pięknie jest! A że odrobina chwastów...Tylko dodają uroku:) Za rok,dwa znikną i one, jak roślinki jeszcze bardziej się rozrosną.. Ślicznie jest i widoki cieszą oczy:) Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te chwasty bym udusiła! ;) Co za namolne stworzenia. ;)) Na razie sliczne są mikroskopijne fragmenty, ech...
      Uściski serdeczne

      Usuń
  2. Oj tam, oj tam... Jest pięknie. jakie chwasty?
    Kiedyś gdy starałam się być idealną matką i jeszcze zrobić najlepszy w świecie doktorat, przeczytałam w mądrym poradniku, że trzeba być "wystarczająco dobrym" rodzicem. mam nadzieję, że jestem i rodzicem i ogrodnikiem.
    W czasie urlopu ogród ma prawo się zachwaścić, żeby był wystarczająco piękny a Ty wypoczęta! Przecież gdybyś go pieliła cały czas, zamiast się urlopować wcale nie byłabyś szczęśliwsza, czyż nie!
    serdeczności, ja się urlopuję, a chwasty pewnie rosną..
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też niedawno zrozumiałam, że nie da się być perfekcyjnym na wszystkich płaszczyznach, a wystarczająco dobrym też jest dobrze. ;) Ale te chwasty mnie już osłabiają, a przecież odpoczynek od nich mnie też się należy! ;))
      Udanego wypoczynku!

      Usuń
  3. Ewo, a jak to robisz, że hortensje kwitną Ci na niebiesko? Ja mam okropnie kwaśną glebę w ogródku (podobno jest to warunek niebieskiego koloru), a tymczasem moja hortensja jest różowiutka, jak lica dzieweczki... Nawożę ją specjalnymi nawozami do hortensji niebieskich i nic - jak była różowa, tak jest. Ręce opadają... Pozdrawiam! Ewa z Zaspy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwaśna gleba to warunek dobrego kwitnienia, ale kolor zależy od zawartosci glinu w glebie, czyli trzeba karmić nawozem z siarczanem glinu albo ałunu potasowego/amonowego - czyli te do niebieskich hortensji. Warto tez każdego roku ściółkować świeżym kwaśnym torfem i podsypać korą (to uzupełnia kwasowość gleby, która ulega "osłabieniu"). Jednak nigdy nie zmienimy na niebieski hortensji w kolorze białym (nie mają antyoksydantów) i ciemnoróżowym, prawie czerwonym (te stają się fioletowe). Nie wiem, czy Ci pomogłam, może posyp je torfem i korą na zimę, a od wiosny regularnie stosuj nawozy - im kwaśniejsza gleba, tym bardziej niebieski odcień. Trzymam kciuki! :)

      Usuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...