Między
wdechem a wydechem nie ma nic. Istnieje wymiar, chwila, moment, w
którym nie ma nic prócz oczekiwania. Pomiędzy ostatnim, głębokim
i mroźnym wdechem zimy a pełnym słodkich zapachów wydechem lata jest maj.
Tak jak zmierzch nie jest nocą, ani brzask - dniem, tak maj nie
jest jeszcze pełnią obfitości. Jest jej zmysłową zapowiedzią. Jest
pragnieniem. To właśnie maj zaczyna nabrzmiewać kolorami, odurzającymi zapachami, kształtami, z których każdy może wybrać swój ukochany.
Lecz maj w tym roku jakiś taki nie w sosie, chwiejny, zmienny, płaczliwy, jakby nieobecny. Gdyby nie obfitość soczysto zielonych liści drzew, gdyby nie żółte piany rzepaku wzdłuż dróg, nie fiolety, róże i niebieskości bzów myślałabym, że nie przyszedł wcale. Ja wciąż na bezdechu pozostawałam w wymiarze wyczekiwania. Blog niedługo zaniknie w sposób naturalny. Nie miałam siły go reanimować, bo sama wymagam reanimacji. Czuję się jak matrioszka, ta najprawdziwsza, najmniejsza, ostatnia schowana pod dźwiękoszczelnymi warstwami coraz większych wersji nie-mnie. A maj już się kończy...
Kończy się kwitnącymi bzami na moim balkonie znów zaglądającymi radośnie do domu.
Kończy się odwiedzinami ptaszków, na które bardzo lubię patrzeć. Tak, jak zeszłej wiosny, w maju, rozpoczęły sezon ziarenkowy i za oknem pojawił się tak długo przeze mnie wyczekiwany ruch. ;)
Pozdrawiam już na pierwszym majowym wdechu
Ewa
Piękne zdjęcia!! Ja dziś też piszę o balkonie, ale mój nie jest tak piękny jak Twój. Napisz proszę jaka odmiana bzu rośnie na Twoim balkonie? Chętnie i u mnie widziałabym takie cudo.
OdpowiedzUsuńW ogóle dziś jest jakiś wieczorny ogrodniczy wysyp postów, jak zauważyłam. ;)))
OdpowiedzUsuńEdytko, to jest bez Meyera, najzwyklejszy i najpospolitszy i chyba dlatego tak wytrzymały na balkonowe warunki. Powiem Ci szczerze, że jeszcze go tej wiosny niczym nie podkarmiałam (chociaż bzy tego nie lubią, to jednak te w donicy warto zasilić), a cieszy oczy choć jeszcze nie całkiem się rozwinął. Czekam jeszcze na tegoroczny szczyt kwitnienia. ;)
Tak właśnie myślałam, od razu po przeczytaniu postu wyszperałam w internecie, że jeszcze można go kupić. Chyba sobie taki sprawię, tylko gdzie ja go wstawię...
UsuńMoże trochę mniejszy się zmieści? Mój teraz zabiera prawie całą szerokość balkonu! Ale warto. Jeśli możesz go postawić jeszcze tak, by zaglądał do pokoju, to sadź śmiało, bo radość z zapachu (przy ciepłym maju) ;) i widoku kwiatów pukających w okna... bezcenna. ;)
UsuńCudny tekst i cudne zdjęcia. Z przyjemnością ogromną przeczytałam i podziwiam fotki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziękuję Ci równie ciepło! A ja z wielką przyjemnością przeczytałam Twój komentarz. :))
UsuńPa, Agness!
Piękne zdjęcia i ładnie napisane. Maj jaki by nie był to i tak lubię bo mimo że się kończy to jeszcze na koniec jest z dniem moich urodzin :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOczywiście - maj może być nawet kapryśny a i tak jest uwielbiany, bo to taki pierwszy zielony miesiąc!
UsuńA, w takim razie już teraz skaldam najlepsze życzenia, ale jeszcze do Ciebie zajrzę 31.... ;)
Dziękuję Alu za komentarz i za Twoją obecność. :))
:) zacznę od lilaka, tego pięknego bza, który od tego roku cieszy i mój ogród - zakupiłam sobie właśnie tą odmianę, nie jest to wbrew ogólnej opinii jeden z najzwyklejszych bzów :) zapach ma całkiem inny, taki jakby bardziej waniliowy, niż odmiany o większych kwiatach, pustych czy pełnych, no właśnie - różni sie tez wielkością kwiateczków, ma takie drobniutkie, niepełne:) ale niezwykle urocze! No i listki tez ma mniejsze. Ja zakupiłam krzew, nie drzewko, taką małą kępkę:) Podobno rośnie dość powoli, sprawdzimy to:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie ślicznie zagląda do okna.... wspaniały widok masz!!!:) I pewnie jego zapach też Cię zniewala, gdy tak sobie wlatuje do domku rozsiewając błogość...taką podniebną wręcz:) mmmm....rozmarzyłam się, a mój bziak jest w ogrodzie i by go powąchać to muszę przejść 300metrów;) hihi;)))
Kochana, ja też mam przestój w pisaniu/prowadzeniu bloga, tak jakoś naturalnie wyszło. Mam w głowie sporo pomysłów które jakby czekają w kolejce do podzielenia się nimi, ale coś mi nie pozwala tego robić...nie mam pojęcia dlaczego:) Może to nie ten czas, nie ten moment...może te tematy nie zainteresowały by nikogo....a może po prostu jestem w sobie (jak matrioszka...) gdzieś tam w głębi i delektuję się tym... :)
Kochana, chyba wiem, o czym piszesz. Nieraz czuję podobnie, ale wtedy przychodzi myśl, by spojrzeć na to z innej perspektywy, z tej pozytywniejszej strony;) ..i wiem, że wiesz o czym myślę:)
Kiedyś ktoś powiedział, że każda tragedia jest komedią, tylko trzeba umieć ja dostrzec. I faktycznie, ostatnio gościło w moim życiu coś bardzo nieprzyjemnego, bardzo...ale wraz z moim B. postanowiliśmy na to spojrzeć z dystansu, z uśmiechem wręcz:) no i się udało, nie czujemy w sobie tych gniewnych uczuć, co zdaje się gościłyby gdyby nie ten inny punkt postrzegania. Myślę więc, że każde zdarzenie odpowiednio przez nas odczytane może nieść ładunek Dobrego - mimo wszystko.
:)
Życzę Ci duuuuużo uśmiechu na dziś:) i na każdy kolejny, nie tylko majowy dzień:)
:)
Przytulam:*
<3
Nie wiem czy jeden z najzwyklejszych, ale na pewno jeden z bardziej pospolitych. ;)) Nadaje się do donic (dużych), bo dorasta do 1,5 m i rzeczywiście ma przepięny zapach, choć kwiatuszki drobniutkie - takie w sam raz balkonowe. ;)) I jest to krzew, w każdym razie nie słyszałam o drzewach Meyera. Więc ciesz się majową porą Twoim bzikiem. ;) I musisz posadzić zdecydowanie bliżej okien! :))
UsuńKamilko, najważniejsze, to się nie zmuszać, wszystko samo przyjdzie w odpowiednim czasie - trak jak to właśnie ujęłaś.
Punkt patrzenia jest bardzo ważny i warto nad tym popracować - Wam się udało! :)
Uściski, uśmiech odsyłam od ucha do ucha! :))
Hihi, nie da rady bliżej okien posadzić tego krzewa, bo ogródek przy domku nie pomieści, chyba że za jakiś czas, gdy przyjdzie taka potrzeba wymiany czegoś w nim, to kto wie;) ..a szczepione drzewka tego bzu Meyera też widziałam, były znacznie droższe, ale ja i tak chciałam krzew:)
UsuńTak jak napisałaś - wszystko ma swój czas:)
Jest Dobrze!
Buziaki:***
Fajnie , że jednak złapałaś wiosenny wdech- trzeba ładować " akumulatory " na czas jesieni i zimy , pięknie na Twoim balkonie pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję, Wasze komentarze też ładują moje akumulatory. :)
UsuńPozdrawiam słonecznie zza deszczowych chmur!
Uściski
Jak to przyjemnie pooglądać takie zdjęcia i gdybym nie przeczytała tekstu, nawet nie przyszłoby mi do głowy, że pisze to osoba reanimowana.
OdpowiedzUsuńProśba do Kasi, Reanimuj Ewę częściej.
Buziaki i serdeczności z wiosennym wdechem. :)
:))) Reanimacja odbyła się z zaskoczenia i przyniosła zaskakująco natychmiastowy efekt. :))
UsuńOj tak, przyłączam się do prośby. :))
Dziękuję Celuś, buziaki
cudnie u Ciebie
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńRzeczywiście Ewuś, maj w tym roku kapryśny jest bardzo.. Nie pozwala cieszyć się tym przepychem zieleni, bo zwyczajnie ... za zimno:) U nas tylko KOT uznał, że sezon naprawdę rozpoczęty i przesiaduje na tarasie, bez względu na pogodę.. Czasem potrzeba wytchnienia i spojrzenia na rzeczywistość z innej perspektywy:) A balkon masz super, mój bezik Meyera pięknie się rozrasta i mam nadzieję na takie cudne widoki jak u Ciebie:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńTak, tak, mamy lekkie majowe opóźnienie. ;) A jak do tego doliczę i tak późniejsze niż na południu kraju przyjście wiosny, to każda minuta spóźnienia jest odnotowywana w pamięci. ;))
UsuńMój bzik to taka moja Największa majowa radość balkonowa! U Ciebie też będzie (a może już jest? chociaż w czasie remontu to nic nie widać) ;) pięknie!
Pozdrawiam ciepluteńko
Kochana Ty nie rezygnuj z blogowania tylko częściej chwytaj za aparat , cykaj i pokazuj nam takie piękne kadry :)
OdpowiedzUsuńOj Aginko, Ty częściej do mnie zglądaj, bo po takim komentarzu to mogę pisać nawet codziennie. ;))
UsuńBuziaki
Ależ ja zaglądam,ale też mam dzieci i nie zawsze czasu wystarcza na komentarz. No i samej mi się bloga zachciało...☺
UsuńTo się cieszę. :)
UsuńNo tak, a blog to dodatkowa robota! ;))
Nie narzekaj!!! Twoje fotki cudne i klimatyczne są. Ten płotek z ptaszętami przewspaniały :)))))
OdpowiedzUsuńmiłego weekendu
Dziękuję "piknie". :)) Płotek balkonowy tworzy się etapami ;) - zaraz będzie ukończony trzeci, przedostatni etap. :)
UsuńTobie też udanego!
Balkonowy? no, niesamowita jesteś!!!
UsuńA płotek rewelka!
Tak, to widok na mój balkon i las w tle, a ja chciałam się stworzyć taką zaciszną, prywatną przestrzeń na nim i wymyśłiłam sobie rustykalny płotek - ale roboty ile jest przy malowaniu - łoj! ;)) Pewnie w czerwcu go pokażę.
UsuńUdanego tygodnia
Superaśne fotki... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Beatko! :))
UsuńEwunia, jak to są nie najlepsze zdjęcia, to ja nie śmiem myśleć jak wyglądają twoje najlepsze. Bardzo na nich bujnie i majowo, a ptaszki są tak urocze, że mi się skojarzyły z jakimiś postaciami z kreskówek.
OdpowiedzUsuńA maj jakiś taki rozbeczany w tym roku. Gdzie te cieplutkie, delikatne majowe deszczyki? Zamiast tego mamy deszcze jakby lipcowe, rozlane, przeciągające się w nieskończoność. Ale roślinkom chyba się podoba. Dawno tak soczyście nie było i dawno nie widziałam tylu odcienie zieleni.
Nie znikaj. Proszę!
Ej tam, Aguś, już tak sobie myślałam, że powinnam się chyba podszkolić w robieniu zdjęć, bo one wszystkie na oko robione (no ale na co mają być robione?) ;)) bez żadnej wiedzy - wstyd!
UsuńMąż jak zobaczył to zdjęcie z dwoma ptaszkami - też mu się skojarzyło z kreskówką. ;)
Maj się w tym roku nie popisał, ale i tak mu wybaczam, bo mimo deszczy i chłodu, jest pięknie. :))
Dziękuję, dobrego tygodnia!