Dziś wpadam na momencik i bardzo króciutko, bo czas tak jakoś przyspieszył, że uwierzyć nie mogę, że to już prawie trzy tygodnie września za nami! Poza tym zeszły tydzień był baaardzo intensywny: ciąg wywiadówek (w obu szkołach), zabieg wycięcia migdałów u najmłodszej pociechy (więc były badania, spotkania z anestezjologiem i laryngologiem, no i oczywiście dzień spędzony w szpitalu), a w weekend jeszcze miałam warsztaty, które zadbały o mój intelekt (wszak nie samym przecierem pomidorowym człowiek żyje) i miłych gości. Teraz spędzam czas z moim synkiem, który nie może jeszcze chodzić do przedszkola, budując tory i drogi, ogarniając sprawy domowe i nie bardzo ogarniając własne. Mój czwartoklasista prac domowych przynosi tysiące, córcia ćwiczy literki..., tak więc mam co robić. ;)) Cały tydzień zleciał jak z bicza strzelił. Nawet nie wiem kiedy.
A że mamy wrzesień (jeszcze) i wrzesień musi być wrzosowy, to zrobiłam szybkie to i owo na wrzosowo. Z paru gałązek wrzosów uplotłam dwa wianki i ozdobę na stolik, której nie pokażę, ponieważ została perfidnie oskubana i "zeżarta" przez kota. Czy Wy też to znacie? Jeden kot nie tyka się kwiatków wcale, za to drugi obgryzie wszystko co się da. Ile on mi wazonów potłukł!
Może ktoś jest chętny na takie typowe wrześniowe akcenty w domu póki mamy wrzesień. ;)
A że mamy wrzesień (jeszcze) i wrzesień musi być wrzosowy, to zrobiłam szybkie to i owo na wrzosowo. Z paru gałązek wrzosów uplotłam dwa wianki i ozdobę na stolik, której nie pokażę, ponieważ została perfidnie oskubana i "zeżarta" przez kota. Czy Wy też to znacie? Jeden kot nie tyka się kwiatków wcale, za to drugi obgryzie wszystko co się da. Ile on mi wazonów potłukł!
Może ktoś jest chętny na takie typowe wrześniowe akcenty w domu póki mamy wrzesień. ;)
Poza tym chciałabym Was w imieniu Oli zaprosić do nowego sklepiku z przydasiami - Przydasiowo;) Sklepik świeży, w zeszłym tygodniu otwarty, dlatego wesprzyjmy Olę na nowej drodze. ;) Zajrzyjcie, trzymajcie kciuki za sukces i oczywiście rozgłoście u siebie, aby sklepik mógł zaistnieć!Z tej okazji Ola organizuje u siebie Candy - skorzystajcie, bo warto.
To tyle na dziś, zmykam dalej w garach mieszać i ciuchcią jeździć. :))
Pozdrawiam Was bardzo ciepło
Ewa
Ewa
Wianki śliczne, a zwłaszcza ten z bluszczem:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
OdpowiedzUsuńŚliczne wianuszki, mnie się oba podobają bo uwielbiam i bluszcz i hortensje :)
OdpowiedzUsuńBuźka !
Jesiennie, wianuszki śliczne, ten z bluszczem wyjątkowo :) Dłuższej doby życzę :)
OdpowiedzUsuńPiękne wianeczki! ten z hortensją zwłaszcza. Pozdrawiam gorąco, bo coraz chłodniej na dworze:)
OdpowiedzUsuńMi w połowie sierpnia zaginął kot,który akurat nie dewastował moich roślinek. W niedzielę znalazłyśmy małego kotka i przygarnęłyśmy no i dopiero się okaże co z niego wyrośnie. Naszego znajdka możesz zobaczyć u mnie na blogu, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńA wianuszki urocze :)
Zaglądałam, jest uroczy. ;)
UsuńŚliczne wianuszki ;) pięknie zdobią wnętrza ;) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńMam wieszaczek z tej serii paris... a u Ciebie widzę tablica :) Wianuszki śliczne fajny dodatek w postaci bluszczu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTablica okazała się strzałem w 10 u slerotyka takiego jak ja! ;)
UsuńFajny pomysl - wrzosy jako wianki . Kupuje pomysl i biegne plesc wianki z moich wrzosow. Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńFajny wianuszek,i to moja kolejna słabość:))
OdpowiedzUsuńŚliczne dekoracje :) A co do kotów zgadzam siew 100% ale one zwykle robią na złość z tak uroczym niewinnym wyrazem pyska , że trudno się na nie gniewać;)
OdpowiedzUsuńJemu uchodzą te fanaberie płazem, ale nieraz mam ochotę pogonić mu kota. :)
UsuńPrzepiękne dekoracje Ewo :)
OdpowiedzUsuńWłasne wrzosiki szkoda mi obskubać, ale takie leśne czemu nie?.... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
marta
Urocze to Twoje to i owo na wrzosowo :-) u mnie też już jesień i fiolety.. a pożartych dekoracji szczerze współczuję! :-)
OdpowiedzUsuńOch ślicznie wrzosem mnie ujęłaś. Natomiast kotem rozbawiłaś..bo mój to może nie zjada ale namiętnie bawi się i tak oto piękny bukiet z jarzębinkami i eterycznymi trawkami jaki dostałam na hmmmm urodziny był doszczętnie zgięty ku dołowi 5 razy przyłapałam kota jak się na nim huśtał bądź rozkosznie trawkami bawił...no ale kot w swojej jeszcze skórce chodzi wiec jak widać mu wybaczyłam:)
OdpowiedzUsuńAleż masz kochana zajęć i dzieci tyle ..żyjesz pełnią życia ! to jest Sens !cudownie ....
Ja też znajduję resztki kwiatków po całym domu w stanie nienaruszonym lub... hm, przetrawionym, że się tak wyrażę.
UsuńZajęć mam po grzywkę! Ale ostatnio coraz częściej się przekonuję, że to jest dar. I wielkie szczęście.
Całusy
Takie delikatne wianuszki z wrzosów to ładna dekoracja na jesienne dni. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie kupić wrzosy ale jakoś zawsze z głowy wypada no i w pomidorach jeszcze siedzę.chociaż tyle że u ciebie popatrzę:)
OdpowiedzUsuńWrzosy będą nas cieszyć do zimy...uwielbiam je za to....:)
OdpowiedzUsuńA Twoje wianuszki urocze...mogę oglądać je nawet w listopadzie... ;)
Dziewczyny, wszystkim Wam dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa. Cieszę się, że ten króciutki post o wrzosowych wiankach spodobał się. Przepraszam, że nie odpisałam każdej z osobna, ale każdej wysyłam uśmiech i kłaniam się! :))
OdpowiedzUsuńBuziaki Wam ślę
Śliczny wianuszek.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńEwo,dopiero dziś nadrobiłam zaległości w czytaniu Twoich postów i wstyd się przyznać,że wrzesień prawie mija a ja tu po raz pierwszy zajrzałam. Za to miałam co czytać i oglądać:)
OdpowiedzUsuńMasz dar robienia czegoś "z niczego". Liczy się pomysł...i efekt:)
Gratuluję.Olka