Nie martwcie się, nie będzie dziś nic na temat opadania biustów tudzież wiotczenia innych części damskiego ciała wraz z nadejściem jesieni. ;)) Chodzi mi o spadek formy psychicznej, który daje o sobie znać właśnie jesienną porą. A jesień już jest i przed nami coraz krótsze dni, więcej deszczu niż słońca, chłód bardziej dotkliwszy. Ale także najpiękniejsze kolory drzew, bogactwo warzyw, wypady na grzybobranie, zabawy w kasztanowe ludki, siedzenie przed kominkiem z gorącą herbatą, spotkania z przyjaciółmi (niepotrzebne skreślić). ;) I wiele innych zajęć, które można robić w długie jesienne wieczory. Jesień nie jest taka zła. Tylko od nas zależy jak popatrzymy na te zacinające deszcze i siekające wiatry. Tylko od nas zależy czy wstając rano zaczniemy utyskiwać na kolejny deszczowy dzień, myśląc jak to przyjemnie byłoby jeszcze poleżeć w łóżeczku, gdy tak pięknie deszcz kołysze do snu. Czy jednak stwierdzimy, że skoro trzeba wstawać, to można to przecież zrobić w rytm deszczowej piosenki, która znów dla nas gra. Na wszystko da się spojrzeć z drugiej strony. :)
Wiadomo, że w życiu są przypływy i odpływy (i to nie zawsze powodowane wpływem księżyca). A jesienna aura do optymistycznych nie należy. Ale mimo złej jesiennej sławy, chciałabym zaapelować zarówno do Was, jak i do siebie, abyśmy się tej jesieni nie dały skusić żadnym chandrom! Niech nam nastrój nie opada, niech nam zapał nie opada, ani życiowa energia. Jednym słowem, postanówmy sobie, aby tej jesieni nic a nic nam nie opadło! ;)) Zadziwmy jesień w tym roku! I siebie. Co Wy na taki plan?
Skoro mamy już jesień z "urzędu", to witam Was dzisiaj cudnymi jesiennymi kwiatami - zimowitami, na które mówię jesienne krokusy, bo bardzo mi je przypominają.
Kolorystycznie do zimowitów podpasowała mi deska (o której zapomniałam przy poprzednim poście, bo jest lekko wrzosowa w kolorze, ale jak ktoś ma sklerozę, to nic się nie poradzi), ;) a którą wyliftingowałam na szybko, bo była już w opłakanym stanie. Czy czegoś jeszcze w niej nie pozmieniam nie wiem, ale póki co dalej służy jako podstawka pod gorące naczynia, bądź na owoce, nie kłując mnie w oczy swym wyglądem. ;)
Wiadomo, że w życiu są przypływy i odpływy (i to nie zawsze powodowane wpływem księżyca). A jesienna aura do optymistycznych nie należy. Ale mimo złej jesiennej sławy, chciałabym zaapelować zarówno do Was, jak i do siebie, abyśmy się tej jesieni nie dały skusić żadnym chandrom! Niech nam nastrój nie opada, niech nam zapał nie opada, ani życiowa energia. Jednym słowem, postanówmy sobie, aby tej jesieni nic a nic nam nie opadło! ;)) Zadziwmy jesień w tym roku! I siebie. Co Wy na taki plan?
Skoro mamy już jesień z "urzędu", to witam Was dzisiaj cudnymi jesiennymi kwiatami - zimowitami, na które mówię jesienne krokusy, bo bardzo mi je przypominają.
Kolorystycznie do zimowitów podpasowała mi deska (o której zapomniałam przy poprzednim poście, bo jest lekko wrzosowa w kolorze, ale jak ktoś ma sklerozę, to nic się nie poradzi), ;) a którą wyliftingowałam na szybko, bo była już w opłakanym stanie. Czy czegoś jeszcze w niej nie pozmieniam nie wiem, ale póki co dalej służy jako podstawka pod gorące naczynia, bądź na owoce, nie kłując mnie w oczy swym wyglądem. ;)
Przed Po |
W związku z tym, że kolejny weekend upłynął nam pod hasłem towarzyskich spotkań (bo gości zarówno przyjmowaliśmy, jak i nas przyjmowano), ;) to przy tej okazji przygotowałam małe coś na ząb i dla Was. ;) Tak już mam, że kulinarnie (prawie) zawsze eksperymentuję na gościach - ku rozpaczy mego męża, bo wiadomo, że czasem może coś nie wyjść. :)) A wpadki oczywiście się zdarzają, które tuszuję wówczas jak mogę wdziękiem osobistym i liczę na wyrozumiałość gości. :)) Na szczęście znajomych mam bardzo taktownych i cierpliwych, bo jeszcze się nie zdarzyło, żeby wychodzili obrażeni! Poza tym wiedzą, że no body is perfect, o czym przypomina rewelacyjna ostatnia scena komedii "Pół żartem, pół serio".
Na dobry początek jesieni mam dla Was kulinarne wspomnienie lata. W końcu trzeba dbać o odpowiedni poziom endorfin, gdy słońca coraz mniej!
Owocowy misz-masz pod kruszonką
Tym razem na gościach wypróbowałam deser Nigelli Lawson. Znakomicie prosty przepis, a smakuje cudownie! I co ważne sknocić go po prostu nie można. ;) Nie tylko ja wciągnę go jako stały repertuar do moich przepisów. ;)
Mieszankę mrożonych owoców wsypujemy do niedużego naczynia żaroodpornego i lekko posypujemy cukrem. Wierzch przykrywamy kruszonką (mąka, cukier i masło). Ja dodałam do niej łyżkę kakao i uważam, że świetnie pasowała do śmietankowych lodów (choć można trzymać się oryginału i nie nie dodawać kakao, za to np. zaserwować lody czekoladowe). Naczynie wstawiamy do piekarnika i zapiekamy 15 min. w 180 stopniach. Następnie przekładamy do pucharków lub szerokich filiżanek i podajemy z kulką lodów.
Zmykam galopkiem, bo nie wyrabiam na czasowych zakrętach. Mam nadzieję, że gdy mój "Bezmigdałowiec" pójdzie znów do przedszkola, jakoś ponadrabiam zaległości. Póki co powtarzam sobie pewne zdanie jak mantrę. Nauczyłam się go od koleżanki, też mamy trójki dzieci, która cierpi na tę samą przypadłość co ja, czyli permanentny brak czasu. Owo magiczne zdanie brzmi: mam więcej czasu niż potrzebuję! :)) (B. pozdrawiam Cię ciepło). Ilekroć je sobie w myślach wypowiem, tak chce mi się śmiać, że stwierdziłam, że już przez sam fakt, że tak poprawia mi humor warte jest powtarzania! :)) Zatem gorąco polecam stosowanie owego magicznego stwierdzenia każdemu komu brakuje czasu lub humor szwankuje. :)))
Buziaki przesyłam i dobry humor w ten cudownie ulewny dzień! ;)
Trzymajcie się ciepło
Ewa
Ja chyba jestem dziwna he..Ponieważ uwielbiam jesień. i nawet jak pada i wieje. Trzymaj sie cieplutko,w te zimne wieczory:))
OdpowiedzUsuńPaździernikową lubię bardzo, a z tą listopadową, to różnie bywa. ;) Ale nie dam się w tym roku!
UsuńEdytko, już jestem prawie gotowa do wysyłki. ;)))
Buziaki
I tak trzymać. Byle się nie dać złemu nastrojowi:)
UsuńPopieram w całej rozciągłości:-)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę! W razie czego, będziemy się wspierać, gdy jesień da za bardzo w kość! ;)
UsuńJa w tym roku mam tak zwariowaną jesień jak chyba nigdy dotąd, ale póki co jakoś daję radę;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia słoneczne przesyłam :) ( bo u mnie dziś calutki dzień świeciło słonko )
Lepiej zwariowana niż nudna! :)) Ewuniu, dasz radę, dzielna kobieta z Ciebie. :))
UsuńTak, tak. Słoneczka poproszę troszeczkę.
pa
W zeszłym roku była taka piękna, długa słoneczna jesień...czy w tym roku też taka będzie??? Byłoby super, bo tylko w słoneczku można się cieszyć tymi kolorami, o których piszesz inaczej, przynajmniej mnie, jest bardzo trudno je zauważyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak, też mam cały czas wspomnienie tej zeszłorocznej cudnie ciepłej i łaskawej jesieni, dlatego postanowiłam, wbrew aurze za oknem, czuć w sercu taką piękną jesień.
UsuńA może tak na tartę morelową pani by wpadła? Ona taka słoneczna! (w piątek robię). Jak tarta nie pomoże, to przytulę. Co pani na to? Bo ja tęsknię...
Bardzo chętnie tylko w piątek to ja muszę jechać z dziećmi na wizytę do stomatologa :( ale dziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńTo dawaj po stomatologu! :))
UsuńU mnie tez jesien milo nas zaskakuje. I pomimo porannych przymrozkow - dzien jest sloneczny i cieply . Wczoraj wzdluz drogi powbijali nam juz tyczki od sniegu co oznacza , ze zima tuz tuz . Tak wiec nie naciesze sie jesiaenia..... a moze jednak prognozy sie myla ? Cieplo ,z Norwegi pozdrawiam ANia
OdpowiedzUsuńWczoraj lało, w nocy oberwanie chmury mnie obudziło, a dziś znów słoneczko! :)
UsuńOj, ta Norwegia - chyba nie na moje nerwy. ;))
Buziaki
Dziś gramy w jednej drużynie moja kochana:) Ściskam cię mocno
OdpowiedzUsuńDzisiaj będzie piękny dzień... ostatnio ciągle sobie tak nucę. ;)
UsuńPa
Zimowity mam w ogródku,deskę taką samą też,ale nie wpadłam na to ,że można ją tak upiększyć.Zgłoszę się na korki:)
OdpowiedzUsuńDobrze,że nas humory nie opuszczają w takie dni jakie nastały.Mimo,że zimno,mokro,wietrznie,szybko ciemno , to ucieszyło mnie słonce w drodze do szkoły:) Nie szkodzi,że równocześnie padało...
Dzięki za szybki deserek.Wypróbuję,bo już mam ślinotok:)
Buziaki.Olka
Deserek naprawdę pycha, a nie napracuje się człek przy nim! ;)
UsuńPozdrawiam
Ale smaka narobiłaś :))
OdpowiedzUsuńSzybko się robi i bez zbytniej filozofii, więc do dzieła! :))
UsuńNo już myślałam że o tym drugim opadaniu będzie:)Jestem z Tobą i jesieni się nie daje
OdpowiedzUsuńCo do deseru to wszystko co z kruszonką musi być pyszne:)
:))) Każda z nas dobrze wie, co tam jej opada i nie ma co poruszać tematu! ;)))
UsuńWiesz, byłam zaskoczona, że ten prosciutki i ekspresowy deser tak bosko smakuje! A jak goście mlaskali! ;)
Zajrzałam do Ciebie po dłuższej przerwie, a tu takie cudeńka:) Smacznie i kolorowo:) Właśnie wróciłam z urlopu i mam nadzieję, że jesienne "opadanie" tak szybko mnie nie dopadnie:))) Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńZajrzę do Ciebie, bo w zajawce postowej widziałam, żeś w bajce była! ;))
UsuńNiech nie opada, ani teraz ani wcale!
Buziak
Zajrzałam do Ciebie po dłuższej przerwie, a tu takie cudeńka:) Smacznie i kolorowo:) Właśnie wróciłam z urlopu i mam nadzieję, że jesienne "opadanie" tak szybko mnie nie dopadnie:))) Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą i mam pozytywne myśli.Czekam na kolorową jesień a jeżeli jej nie będzie to czas mam tak zapełniony że nawet nie zauważę tej smutnej jesieni. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobre podejście do jesieni! Jeżeli jesień w tym roku uroda nie będzie grzeszyć, to ją po prostu zignorujemy. :))
UsuńPa
Pychota niezaprzeczalna !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Niezaprzeczalna! :))
UsuńPa
Ależ ty zrobiłaś ekstraśną deseczkę ! :)
OdpowiedzUsuńA to cieszę się,ąze do gustu przypadła. ;)
UsuńPa, pa