poniedziałek, 12 maja 2014

Okupant czasu

Nareszcie pada. Pada w kratkę od tygodnia, dlatego dopiero znalazłam chwilkę,  aby napisać o straszliwym okupancie, który nie dawał mi ostatnio ani chwili wytchnienia. O urodzinowym prezencie, który pochłonął mnie całkowicie i przy okazji uświadomił prawdę powiedzenia: uważaj o czym marzysz! ;)


A marzyłam o własnym ogrodzie, o połaciach ziemi gdzieś w głuszy, o małym starym domku wśród zieleni, itd, itp... Najwidoczniej mąż miał już dość moich wzdychań i choć również wolałby hektary na końcu świata, dał się namówić na początek na zdecydowanie mniejszy areał całkiem niedaleko, w zacisznej wsi nad jeziorem. ;) A i tak ogrom prac jaki na nas czeka przyprawia o zawroty, na zmianę łapiemy się to za głowę, to za kieszeń. Nie nawykli do spędzania całego dnia w pozycji zgiętej, oszołomieni nadmiarem tlenu - wracamy późno do domu połamani i wymęczeni odgrażając się, że następnego dnia nie jedziemy, po czym o świcie otwieramy oczy i poganiamy się nawzajem, aby jak najszybciej wyruszyć. Nie wiedziałam, że to tak uzależnia - każdy weekend, każde wolne od szkoły dni, każdą chwilę spędzamy teraz tam. 

A roboty mamy pod dostatkiem - krzewy i drzewa rosnące swobodnie niczym hippisi, bogactwo chwastów, a wśród nich schowane kwiaty i zioła, sypiący się domek (przeznaczony do rozbiórki), ukryte pod gąszczem darni kamienne ścieżki, rachityczne iglaki wymagające reanimacji. Słowem: na co wzrok padnie, za to trzeba się natychmiast brać!

"Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco..." tak krótko można określić stan na dziś. Gdy kupiliśmy działkę, całkowicie pokryta była suchymi badylami nie ustępującymi mi wzrostem!


Tak więc, na początek trzeba było je usunąć, poprzycinać wybujałe krzaki i gałęzie drzew oraz wygrabić suchą trawę (tę drugą czynność można było wykonywać w nieskończoność - praca w stylu "głupiego robota"). W tym czasie w każdym zakątku działki piętrzyły się sterty siana i badyli, których trzeba było się pozbyć, by nie zginąć w gąszczu "szałasów". ;)


Wymienić należało rozsypujące się pergole zanim rośliny nie rozpoczęły wiosennego zrywu. Poniżej jeżyny, które "rozpełzły" się po okolicy i które przy okazji montażu nowych pergolek trzeba było "usadzić" w jednym miejscu.


A tu poniżej widać, jak rośliny wcale nie zamierzają czekać aż się uporamy z natłokiem robót. :)) Co to za kwiaty, nie mam pojęcia, ale w końcu się dowiem. ;)


Wzięło mnie na niebieski - a dokładnie na szaro niebieski, czyli błękit fryzyjski (nazwany z przekąsem przez mężów - mojego i mojej koleżanki, kolorem kaszubskim). ;)) Ach ci mężczyźni, niech im będzie kaszubski, w końcu nazwa ładna. A skoro ma to być letnisko, a kolorem lata jest dla mnie niebieski - jak czyste niebo, jak woda w morzu, kolor dający ochłodę w upalne dni i działający uspokajająco, zachęcający do leniwego relaksu... Poniosło mnie? ;)) To nic, powoli (bardzo powoli) pojawiają się kolejne niebieskie akcenty.


Pojawiła się łukowa pergola przy wejściu, pomiędzy dwoma ogromnymi kulami bukszpanu. Obsadziłam ją znalezionymi tu i ówdzie niezapominajkami. Oprócz tego piąć się będą po niej liliowe klematisy oraz winobluszcz trójklapowy, a pod koniec maja dosadzić chcę pąsową (kolor na życzenie męża) ;) różę.



Wejście było potwornie zarośnięte, po prostu gąszcz trawy, chwastów i łubinów (o gigantycznych korzeniach!), w którym ginęła ścieżka i obwódki z kamieni. Krok po kroku odchwaszczałam ścieżkę i marniejące tuje, ukazując całkiem urokliwy zakątek. Zasiliłam iglaki, podsypałam korą i teraz jakieś 3 metry na prawo i na lewo jest ładnie. :)) Reszta czeka na zmiłowanie, ale gdy odchwaszczenie jednego m2 zajmuje mi ponad godzinę, to nie ma się co dziwić. Na wymianę czeka również płot - marzy mi się taki wiejski, drewniany, pod którym z drugiej strony chcę posadzić pod koniec lata malwy.


W międzyczasie przyroda wydawała swój wiosenny plon. ;) Dość mizerny, ale potencjał jest, bo z zapamiętaniem odchwaszczając skrawek po skrawku małe fragmenty zieleni, zebrałam już całą doniczkę cebulek - będę je sadzić jesienią.



Forsycja świeciła na ściernisku jak słoneczko,  uśmiechały się niezapominajki, pyszniły się poduchy floksów.


Zwieszały obietnicę porzeczki...

 No i groziły rozdmuchaną ekspansją bardzo pożyteczne mlecze. ;)


Posadziłam też dzwonki, piwonie i hortensje - te ostatnie po przymrozkach szlag trafił, no i radość z ukochanych kul w łeb wzięła. Muszę szybko odchwaścić kolejne miejsce, by dosadzić swoje ulubienice.


Poza tym działamy w domku, bo choć przeznaczony jest do wymiany, to w tym roku nie damy finansowo rady. Dlatego najtańszym jak się da sposobem odświeżamy kuchnię - bardzo ważne dla mnie miejsce. No i mam już deski na zielnik..., i  na ganeczek kinkiet do przemalowania... i... ;)

Zastanawiam się czy nadejdzie taki dzień, że pojedziemy tam, by odpocząć. ;)) Znajomi mówią, że gdzieś za jakieś trzy lata taki dzień z pewnością nadejdzie. :) Na razie śmieją się, że nawet z nami spokojnie posiedzieć nie można, bo już po chwili wzrok nam się rozbiega, a ręce aż świerzbią, by złapać za widły. Na szczęście rozumieją nasz stan, bo sami przez to przechodzili. Ale hamak już mam, tylko wypielić pod jabłonką muszę i pomalować kantówkę (na wiadomy kolor) ;) pod uchwyt do hamaka. A gdy hamak będzie wisiał, to kto wie, czy z niego nie będziemy korzystać... wcześniej niż za trzy lata. :)

Ooo, przestało padać... :))) Nie, dziś już nie pojadę!

Wytrwaliście? To szykujcie się na kolejne nudy z posterunku chwastów, niech no tylko przestanie padać na dobre. :)

Buziaki przesyłam
Ewa



22 komentarze:

  1. Super pomysł z takim kawałkiem ziemi:)) Jak wszystko pokończycie,bedzie miodzio:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, oczami wyobraźni już ten miodzio widzę. ;)
      Całuski

      Usuń
  2. Życzę wytrwałości bo wiem co znaczy ogród- walka bez końca :-).Ja mam i ławeczkę i tylko czasu brak aby na niej posiedzieć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) No tak, na mojej pomalowanej ławeczce posiedziałam tylko raz - z herbatą. ;) Oj, wytrwałość pewnie nie raz będzie potrzebna.
      Pa, Alu

      Usuń
  3. Gratuluję zakupu :) taki kawałek ziemi to fajna sprawa , ale odpoczywa to się raczej u znajomych w odwiedzinach ;) bo u siebie to zawsze jest coś do zrobienia ;)
    Nie no tak strasznie to nie ma, jak się dobrze wszystko rozplanuje i roślinki niekłopotliwe posadzi to myślę ,ze wcześniej niż za trzy lata zaczniecie u siebie odpoczywać :):)
    pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Dziękuję Ewciu! No tak, u nas "coś" póki co równa się "wszystko". Chciałabym, aby było już coś nie-do-zrobienia. ;))
      Ściskam Cię mocno

      Usuń
  4. Łoł, super sprawa.
    Może nie powinnam, ale uprzedzę, to wciąga, wciąga i wciąga. Ja dotąd (osiem lat) prawie nigdy nie siedzę w ogrodzie...
    Jeśli potrzebujesz jakiejś rady, to pisz śmiało.
    Na forach ogrodniczych zazwyczaj jest bardzo długi wątek: moje błędy. Dobrze jest poczytać, żeby ich u siebie nie popełnić. Ja oczywiście posadziłam wszystko za gęsto, wszystko co chciałam w jednym miejscu, itd. itd. Teraz porządkujemy i robi się ładniej, ale można było spokojnie i bez takiego głodu rozplanować i wykonywać od razu dobrze. Jeśli można coś poradzić: zróbcie choć mały kompostownik, zaoszczędzisz na nawozach...
    Pozdrawiam serdecznie,
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, bardzo, bardzo chętnię skorzystam z Twoich cennych doświadczeń i masz jak w banku, że po porady będę się zgłaszać. :)
      Błędów się nie ustrzegę - chociażby te nieszczęsne hortensje, gdybym poczekała do Ogrodników, nic by im sie nie stało, a tak zaślepiona upalnymi temperaturami i żądzą szybkich efektów na świeżo wypielonej rabatce - dostałam prztyczka w nos. ;)) A i tendencję do gęstego sadzenia też mam, żeby nie patrzeć na dziury między masadzeniami. ;))
      Oj, kompostownik potrzebny od zaraz!
      Buziaki
      I

      Usuń
  5. Kochana Ewo, ja podpisuję się pod Twoim postem, pod każdym zdaniem dosłownie. 2 tygodnie temu kupiliśmy działkę ogrodnicza i...przepadliśmy...:)) Tak jak Wy. Spędzamy tam każdą wolną chwilę, po pracy przebieramy nogami, żeby jak najszybciej tam po0echac. Wracamy zmęczeni, brudni, ale -szczęśliwi:) Bardzo fajny post, gratuluję działki, życzę dużo cierpliwości-Wam i nam:) I też zastanawiam się, czy nadejdzie taki dzień, że przyjedziemy tam odpoczywać?:))
    Ściskam serdecznie
    Asia

    ps. Tez mam hamak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że Wy też kupiliście właśnie kawałeczek ziemi, bo uwielbiam podglądać Twoje poczynania w domku, a teraz i na działeczce! Cierpliwość i wytrwałość bedzie nam potrzebna. :))
      Buziaczki

      Usuń
  6. AAAA EWA! Gratuluję i tak odrobinę zazdroszczę.... Dla mnie to marzenie absolutnie nie do spełnienia. Życzę Wam, abyście duzo wcześńiej niż za 3 lata jeżdzili tam na odpoczynek!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę Olu, ze w Stanach trudno zrealizować takie marzenie, może chociaż dzięki moim wpisom troszkę rozradujesz się, chociaż wiem, że to nie to samo. :)
      Ściskam Cię serdecznie

      Usuń
  7. Gratuluję, ale i zazdroszczę i ja marzę o domku z ogródkiem i chociaż ciut przeraża mnie to co piszesz to i tak pragnę go z całej siły...Cieszę się, że Ty już spełniłaś swoje marzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenie o hektarach i domku na pustowiu pozostało, ale na dobry początek taka wielkość i bliskość domu jest odpowiednia. :) Trzymam kciuki, aby i Tobie to marzenie się spełniło.
      Pa

      Usuń
  8. Jejuś jak cudnie:) Cieszę się Waszą radością i trzymam kciuki za wszystkie projekty związane z tym okruchem ziemi:) Kolor niebieski urządzeń ogródkowych - cudny i bardzo oryginalny:) Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że podoba się oryginalny kolor. Teraz może on dziwnie wygląda, taki właściwie samotny mocny acent na tle ścierniska ;), ale w głowie mam już wizję całości, z niebieskimi rabatami - hortensje, ostróżki, chabry, do tego lawenda, szławia, białe róże... :)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  9. Ewo....bukszpany są w całkiem dobrej kondycji...myślałam, że będzie gorzej...
    Lekka kosmetyka i trochę...miłości a odwdzięczą Ci się...;)
    Odpowiedziałam u mnie na Twoje pytanie...
    Powodzenia...pergole w tym kolorze zapowiadają....oryginalność i chęć poszukiwania nowego...gratuluję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość rozsiewam dookoła chyba w nadmiarze, bo wierzę, że to działa! :) Ale oprócz tego przyda się jednak nawóz z witaminkami. ;)
      Może coś w tym jest..., wszechobecne brązowe pergole jakoś do mnie nie przemawiają.:)) Lubię mieć inaczej. A ogród to dla mnie jedno wielkie poszukiwanie nowego. ;)
      Buziaki

      Usuń
  10. Ja zawsze w okolicach jesieni uświadamiam sobie że więcej pracowałam niż odpoczywałam w ogrodzie haha ale lubię to :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pewnie też tak będzie, bo choc połamana jestem, to za to TAKA szczęśliwa!
      Pa

      Usuń
  11. Ewciu w takim razie Twoja nieobecność na blogu jest jak najbardziej usprawiedliwiona:)a kantówke może na niebieski:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...