Całkiem niedawno był taki dzień, gdy wychodząc z domu po dzieci miałam: z tyłu na plecach, jak zawsze, mój ukochany torebko-plecaczek. Na jednym ramieniu plecak do szkoły muzycznej jednego dziecka, na drugim – drugiego. W jednej ręce jeden instrument, a w drugiej – drugi. O palce prawej ręki zahaczona siatka z galowym ubraniem, o palce lewej – wałówka dla całej trójki wraz z blokiem i kredkami dla najmłodszej pociechy, by z nudów tego dnia nie umarła. Z przodu na szyi powieszony aparat fotograficzny. Jak tylko wydostałam się na dwór, stanęłam przed samochodem bezradnie. Wolne miałam tylko nogi. Zanim poczułam powiew jesiennego powietrza, zanim dotarł do mnie zapach leśnej ściółki, pierwsza pojawiła się znienacka zaskakująca myśl – jak duża jest moja entropia? Entropia – miara nieuporządkowania stanu układu. Czyli mówiąc wprost stopień chaosu, a jeszcze bardziej wprost - bałaganu spowodowany spontanicznymi zdarzeniami. Spontaniczne codzienne zdarzenia przyczyniają się do tego, że chaos to mój wieczny stan układu. Chaos – praźródło wszelkich sił objawiających się we wszechświecie, pradawne tworzywo, z którego wyłonił się świat. Mój nadal się z niego wyłania...
- Odrób polski. Rzeczy z basenu rozwieś. Z matematyki zadania dokończ. Religię uzupełnij, bo widziałam, że dziury masz w ćwiczeniach. I klasówkę masz przecież z przyrody! - Pamiętać, by powtórzyć to jeszcze kilkanaście razy.
- Mamo, pamiętasz? Na jutro 7 złotych na wycieczkę. - Nie mam siedmiu złotych w portfelu. Ani dziesięciu. Ani dwudziestu. - Zapytaj taty, czy ma, przerzucam obowiązek na męża.
- Mamo, wlejesz mi soczku – Najmłodsze tacha pod pachą wielką butlę, a w dłoniach mocno ściska szklankę.
- Triady w przewrotach napisałeś? Ale dominanty septymowej nie robiłeś? Dobrze, a o znakach przykluczowych nie zapomniałeś? - Męczę Najstarsze, bo skontrolować trzeba, choć nic z tego nie rozumiem. Brzmią jak magiczne zaklęcia niczym z Harrego Pottera – hokus pokus tetrachord durowy!
- Mamo, powiem ci siedem sakramentów świętych, dobrze? - podchodzi wyraźnie uradowane średnie dziecię. - Na pewno dostanę szóstkę. - Dobrze, tylko powiedz mi najpierw z czym chcesz tosty? - Nie chcę tostów. Chcę zupkę mleczną. - Nie robię na kolację zupki mlecznej tylko tosty... - Chrzest, bierzmowanie...
- Mamo, deska od sedesu się urwała. – Jak to się urwała? Znowu? - Nie, teraz od drugiej muszli - Najmłodsze pokazuje owalną tarczę. Inżynier wyrośnie z niego jak nic, czego się nie dotknie wszystko popsuje. Jakim cudem wszystko?
Kupić nową deskę, to i kontakty do przedpokoju i 3 wsporniki, aaa, i nowa kłódkę na działkę, i coś jeszcze chciałam z Castoramy, ale nie pamiętam co. Rano zapłacić za obiady i przy okazji za teatr i judo oraz zamówić w końcu baletki, notuję w kalendarzu, by nie zapomnieć. Zapomniałam. Nie zajrzałam do kalendarza.
Stan o wysokim stopniu nieuporządkowania można osiągnąć na dużo więcej różnych sposobów niż stan uporządkowany, tylko skąd u moich dzieci taka znajomość fizyki? Im bardziej stan układu jest chaotyczny, tym większa jest jego entropia. A ja wciąż z przerażeniem zadaję sobie pytanie: a moja entropia, jak duża jest? Bo wciąż rośnie i rośnie zbliżając się do punktu krytycznego.
- Mamo, w poniedziałek nie ma teorii, ale instrument jest. - Melduje Średnie - Nie ma teorii, zawieźć o godzinę później, koduję w głowie.
- A u mnie pan prosił, żebyś przyszła przed lekcją, bo trzeba podpisać zgodę na warsztaty. - Podpisać zgodę, przyjechać wcześniej. - I wielka dziura mi się zrobiła w adidasach. - Od razu wielka? - pytam zdziwiona – No, jakoś tak wyszło. - Kupić adidasy i jakoś tak po drodze odebrać książki z Empiku, dokupić blok rysunkowy i długopisy, zawieźć dokumenty księgowe i wstąpić do Lidla (tylko po co? Nie pamiętam).
- Przepisałaś już te wyrazy do zeszytu? - pytam Średnie, które od dwóch godzin siedzi nad zeszytem i książką jednocześnie lepiąc ludziki – Jeszcze nie, bo teraz lepię lodówkę.
- Jak jest brązowy po niemiecku? - odpytuję Najstarszego obierając mięso wyłowione z rosołu – A zielony? Ale dzióbek zrób! – przeczekuję atak śmiechu - Musisz zrobić dzióbek - kolejny atak śmiechu – Bez dzióbka nie wymówisz prawidłowo. Słyszysz różnicę? - przy dziesiątym ataku rosół wjechał na stół. W takim tempie do historii dotrzemy około północy.
Jutro do ortodonty na 15.20, napisać usprawiedliwienie, odebrać wcześniej Małego i pamiętać, że jest już odebrany. - I kupić ozdobne dynie na rynku do jesiennego kącika w szkole. I chusteczki oraz ręczniki papierowe, bo już nowy miesiąc się zaczął. I kolejną parę dżinsów, bo znów dziura pojawiła się na kolanie.
- Mamo, M. wylał wodę na parkiet i nie chce sprzątnąć! - krzyczy Średnie z góry. - Niech weźmie ręcznik i wytrze! - odkrzykuję, bo w końcu zasiadłam do laptopa. - Ale już wlewa się pod szafkę! - To poproś K. niech wam pomoże! - Ale K. nie reaguje! - Mam dwa wyjścia, albo również nie reagować, albo zareagować na to, że K. nie reaguje. - Reaguję, wstaję i idę na górę, każę K. przynieść z dołu rolkę papieru kuchennego. K. wraca: - Mamo, dlaczego opisujesz takie śmieszne rzeczy? - pyta rozbawiony – To nie są śmieszne rzeczy, synku, tylko moja smutna rzeczywistość - odpowiadam stanowczo – Dlatego piszesz coś o Hadesie? (?!)
No tak, jak moja entropia nie zacznie maleć, to z pewnością znajdę się wkrótce w Hadesie i może stamtąd o nim a nie o Chaosie będę pisać posty. A póki co, jeszcze wśród żywych, trwam zanurzona po czubek nosa w pierwotnej postaci świata. Bo gdy ład wyłania się z chaosu, ten wcale nie znika. On trwa nadal jako jego początek i jego koniec. I mój koniec. ;) Choć staram się pamiętać, że chaos jest zawsze punktem wyjścia.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Ewa
Spokojnie, ogarniesz. Entropia to by była, gdyby ciebie nie było, Ewciu, kobiety to urodzone ogarniacielki i nic ich nie ruszy. Kręca się z planeta i nic ich nie ruszy, mają dom na głowie, osiem rak jak ośmiornica i cudownie, delikatnie, ale stanowczo popychają świat do przodu, zwłaszcza ten domowy świat. Usmiechów, cierpliwości, dystansu- i cuzłości ci życzę, damy radę:)
OdpowiedzUsuńAaa, c z u ł o ś c i miało być:)
OdpowiedzUsuńWiesz Kalinko, że tak czasami właśnie myślę - gdyby nie kobiety, świat wchłonąłby chaos jak nic. ;)) A za ośmiomia rękami dla matek (przez 3 lata od urodzenia dzieci), cały czas postuluję u Matki Natury, ale jakoś zmian w genomach nie chce wprawadzić. ;)
UsuńBuziaki
Ewo, a skąd ja to znam? Przerabiałam to wszystko wpierw z dwójką moich "starszaków" ...a kiedy już na horyzoncie zaczęło się rozjaśniać, bo dzieciska dorastały i gdzieś tam w oddali widziałam już światełko "wolności" ;) w tunelu, to jak grom z jasnego nieba spadł nam trzeci Skarb, w postaci Kasi i apiać zaczęlo się wszystko od początku. Szkoła muzyczna, zajęcia róznorakie w MDK-u (których dla Skarba było ciągle za mało)... i to wszystko dźwigałam sama, bo Odys, wiadomo wciąż przemierzał swoje morza i oceany...
OdpowiedzUsuńAle masz rację. My kobiety i bez ośmiu rąk jakoś potrafimy to wszystko ogarnąć... i tylko słychać szum na połączeniach mózgowych rozgrzanych do czerwoności. I nie ma miejsca na malutkiego chociaż empty box-a ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie ... i pamiętaj zawsze o ćwiczeniach solfeża ;) oraz gam i pasaży w przewrotach ;))
Oj, przydałyby się te empty boxy jak nic! :) Zajęć dodatkowych mam po kokardkę, ale co zrobić, gdy dzieci chcą i tak jak Twoim ciągle im mało! Rękawy zakasać, zwoje mózgowe chłodzić, próbować panować nas sytuacją i wypatrywać światełka w tunelu. :)) I przypominac o ćwiczeniach solfeżowych. ;)
UsuńBuziaki Ci ślę najserdeczniejsze
no jak widać nie nudzisz się w swoim zyciu; D a pomyśl sobie ilu ludzi nie ma w życiu nic do roboty... żadnego zajęcia... tylko tak się nudzą śpiąc do południa, żarcie mają podstawione pod nos, wyprane, posprzątane... a ty? a ty masz tyle fajnych przezyć w ciągu dnia ;D hehehe
OdpowiedzUsuń:))) Wiesz, czasem to bym też chciała mieć takie klawe życie! :)) jak cysorz. ;)
UsuńPozdrawiam
:) ależ się dzieje u Ciebie!! Gdy czytałam Twój wpis, wyobraźnia podsuwała mi obrazy, i poniekąd wyglądało to jak film, zabawny film :) I przyszła refleksja.... że za kilka lat będziesz miała co wspominać, będziesz snuć opowieści jakże ciekawych epizodów wprost z Waszego Życia, a jeszcze kilka lat później siedząc przy kominku w zimowy mroźny wieczór podzielisz się ze swoimi wnukami swoimi Przygodami:) ..i może nawet zatęsknisz za tymi chwilami, tymi, które teraz mają miejsce, które nie raz (ani nie dwa:) swoją ilością wielowątkowych zdarzeń nakładając się na siebie tworzą chaos..ale jak wyjątkowy chaos:) ..każde z nich ma swój wkład w całą symfonię Waszego wspólnego Życia:) ..która pięknie brzmi!:) ..no i za te kilka, kilkanaście lat Wasza wspólna symfonia pewnie będzie miała inne barwy, inne tonacje powodując również inne odczucia...co nie zmienia faktu że teraźniejsza jest niepowtarzalna:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę cieplutkie:)
Kamila
Gotowy scenariusz! ;)) O Matko i córko, jak mi się Szarańcza rozmnoży, to dopiero z utęsknieniem będę wracać do tych spokojnych chwil! :)))
Usuń"Symfonia wspólnego życia" - pięknie powiedziane. Byle by tylko nikt nie fałszował. :))
Kamilko, śliczny komentarz. Wiem, że to się kiedyś zmieni, bo cały czas ewoluuje, choć muszę przyznać, że z czasem wcale nie jest łatwiej. Im dzieci starsze i więcej mają zajęć (na dodatek już wszystkie), tym trudniej to ogarnąć, ale...czasem padam trupem. ;))
Buziaki
A ja się cieszę, że zdołałaś to wszystko opisać i wywołać mój szczery śmiech, masz talent. Wspomniałam swoje przeżycia, bo tak jak Penelopa zostawałam na długi czas sama i goniłam czas i godziłam obowiązki bycia mamą z pracą zawodową. Teraz mam już stypendium z ZUS-u, dzieci wyfrunęły z domu, a ja mam wspomnienia i mnóstwo pasji. Życzę Ci dużo zdrowia i cierpliwości. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj Celuś, stypendium z ZUSu - cudowne sformułowanie! :)) Warte zapamiętania. :)
UsuńTeż zostawałam sama z Bąbelkami, lecz nadmiar atrakcji odbił się na moim zdrowiu psychicznym. ;)) Teraz już jest inny etap, a i mąż rzadziej wyjeżdża, chociaż czasami mam tak dość, że najchętniej wlazłabym pod łóżko i udawała, że mnie nie ma. ;)
To ja życzę Ci realizacji swoich pasji i duuuużo radości!
Uściski serdeczne
My kobiety,zawsze damy rade:)) Kiedy uda nam się załatwić,duma rozpiera;)
OdpowiedzUsuńMusimy, jak nie my, to kto? ;))
UsuńPozdrawiam Cię ciepło
Uśmiechnęłam się czytając, powspominałam sobie swój własny niedoczas :) A ten zalatany i zabiegany czas tak szybko minie, że ani się obejrzysz i dzieci wyfruną z gniazda a Ty będziesz te chwile też wspominać z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru Ci życzę, pozdrawiam serdecznie.
Myślisz? Mam chwile zwątpienia, i czasem myślę, że to się nigdy nie skończy. Najwięcej zajęć ma Najstarszy, i chociaż robi się już coraz bardziej samodzielny, to ciągle wymyśla nowe napinając grafik, dobę i moje zdolności organizatorskie do granic wytrzymałości. ;) Najmniej zajęć ma Najmłodszy, ale gdy przyjdzie czas, że będzie miał tyle zajęć to rodzeństwo, to zwyczajnie nie dam rady. Chyba, że się sklonuję. :))
UsuńPozdrwienia ślę najmilsze
Że Ty to wszystko zdołałaś ot tak na jednym oddechu opisać to jestem pod wrażeniem. Uśmiecham się do tego Twojego ogarnięcia, bo jest naprawdę godne doktoratu z zarządzania.I tak czytając Twoje zmagania z czasem i chaosem ciepło się na sercu robi...
OdpowiedzUsuńTez do Ciebie oduśmiecham najcieplej. :)
UsuńKobiety to jednak genialne istoty są :) ;) Ja póki co mam do ogarnięcia tylko męża i dwa w porywach do czterech kotów ...;) i jestem pełna podziwu dla Ciebie :) A poza tym myślę ,że póki jest poczucie humoru i dystans to łatwiej zmagać się z rzeczywistością :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa
Czasem jest śmiech a czasem łzy, ale generalnie pełznę do przodu. ;)))
UsuńPa
Takie jest życie codzienne, pełne takich małych dialogów, małych scenek, które są po prostu bliskością i wspólnotą,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Nie wyobrażam sobie, żeby w moim życiu miało ich nie być - tych wszystkich zwiększających moją entropię codziennych zdarzeń. ;)
UsuńHa:) To są dynamiczne stany nieuporządkowane:) - ale za to najpiękniejsze w życiu:) Bo co z porządku - nudny jest i mało zabawny:) Takie chwile są w życiu najpiękniejsze i bezcenne:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńOj bardzo dynamiczne! :)) Porządek też mi się jawi jako nudny, ale za to zdecydowanie mniej destrukcyjny! ;) Pa
UsuńRozbawiłaś mnie kochana ...jak zwykle. Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńKlonowanie w tym przypadku jest bardzo sensowne .... Osiągniesz stan Hadesu by trafić na Olimp ! :) Uwielbiam czytać stan Twojego umysłu ...bardzo podobny do mego choć pomniejszony o 2 szt.
Ciepło Cię pozdrawiam i trzymam kciuki za laury , które kiedyś w przyszłości za swój uporządkowany chaos zbierzesz. :)
Klonowanie nie raz by mi się przydało!
UsuńDziękuję Ci Oleńko i ściskam Cię najmocniej!
Hej, Ewo! Mój komentarz będzie taki, jak ja - praktyczny: może przydałaby się pomoc domowa? Taka zwinna osóbka zakręciłaby się przy pranku, sprzątanku lub obiadku, a Ty - myk na działeczkę...! Co Ty na to? Pozdrawiam! Ewa z Zaspy.
OdpowiedzUsuńWiesz, że to nie jest zły pomysł. Może w końcu do niego dojrzeję, bo coraz częściej wydaje mi się, że tracę życie na ciągłe sprzątanie, pranie, prasowanie i nieweile zostaje na to co ważne. Pomyślę, pomyślę! :))
UsuńPa
Piękny jest ten Twój chaos :) ale podstawa to się w nim odnaleźć a Tobie się to udaje i jeszcze w tym wszystkim piszesz takie świetne posty, wiec pełen podziw i szacunek, wpadnę kiedyś na korepetycje :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń:)) zapraszam serdecznie, aczkolweik obawiam się, że w rzeczywistości to aż tak zabawne nie jest. ;))
UsuńBuziaki
O Matko..., Sił Dziecino! Ja taki ... Hades pamiętam z mieszkania w domu z trójką rodzeństwa. Jak moja mama dawała radę - NIE WIEM..., ale świat tak CHYBA nie gonił...???
OdpowiedzUsuńPodobno później będziesz tęsknić do tego chaosu... :)
Mam tylko wielką nadzieję, że moja Szarańcza bedzie wspominać dzieciństwo jako szczęśliwe!
UsuńKto wie... może zatęsknię, chociaż na dzień dzisiejszy wydaje się to niemożliwe! ;)))
Pa
Chaos - mój ulubiony twór w kosmosie. Człowiek sam go tworzy, istnieje w nim, a jednocześnie dąży do uzyskania porządku. Czy w takim wypadku celem jest entropia, czy wręcz przeciwnie? A może całkiem coś innego?
OdpowiedzUsuń