Zbliża
się koniec października. I zapewne koniec pięknej jesieni.
Czas płynie, mijają dni, kolejne mgliste poranki i ciemne wieczory.
Dni stają się coraz krótsze, wraz z nimi kurczy się doba i kurczę
się ja. Myślałam, że jak napiszę o chaosie, to go odczaruję i
zniknie. Lecz nic z tego. Nadal łakomie pożera moją duszę. Miałam
pisać o jesieni na balkonie, o płotku i donicach, o wrzosach i
żółtych liściach bzu. Później o potędze marzeń i o cudownej partyjce szachów, jaką życie ze mną rozegrało. Po prostu miałam pisać. Dużo pisać, bo dużo się działo. Ale zatrzymałam
się w pół słowa. W pół myśli.
Rumieńce lata pobladły.
Liść złoty z wiatrem mknie.
I klonom ręce opadły,
i mnie...*
...gdy zobaczyłam jak sypią się na głowę szeleszczące liście powszednich dni, które niczym ruchome piaski wciągają mnie wewnątrz barwnego dywanu pęczniejącego od pilnych spraw. I nagle zaczęłam wirować w oku cyklonu codzienności jak złoty liść na wietrze. Porwało mnie życie na jesienny bal i tańczy ze mną bezwładną. Niech tańczy! Póki trzyma mnie mocno w ramionach, niech tańczy. Poddam się, zaufam. Niech wiatrem rozgarnia myśli, deszczem przemywa oczy. Niech z każdym obrotem owija mnie w mgłę, a w serce wlewa ciszę. A potem niech postawi mnie w starym Tu lub nowym Tam. Lub zawiesi gdzieś pomiędzy. Bylebym tylko nie przepadła w nieprzeniknionych odmętach chaosu!
Ewa
*wiersz
M. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Pocałunki”
Tyle tematów do pisania więc pisz, pisz...ja będę czytałe. Może jak przelejesz myśli na papier to uwolnisz głowę od chaosu. Mnie tylko przygnębia ten brak czasu na realizację tego co mam w głowie ale powoli, powoli jakoś się ułoży. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Alicjo! Masz rację, że przelewanie myśli na papier uwalnia głowę. Mąż ciągle mi powtarza, bym spisywała... sprawy do załatwienia. :))
UsuńOj, mnie też, właśnie to mnie denerwuje najbardziej, że tego czasu wciąż brak, a planów coraz więcej...
Buziaki
Hmm..widzę, że nie ja jedna borykam się z uporządkowaniem myśli, codzienności....tego, co czasem przyczepi się do głowy i tak siedzi i siedzi...;) Dobrze mieć kompanów w swojej Podróży:) bo to tak, jakby Droga wspólnie przebywana lżejsza się staje, przyjemniejszą...jak gdyby Towarzysze mając podobnie, pomagają przejmując część spraw do rozwiązania*
OdpowiedzUsuńU mnie tez wiele się wydarza, wiele można by o tym pisać, opowiadać...ale Czas niczym pogromca tychże czynów;)
stwarza miejsce na trochę innego rodzaju Przygody;)
Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnych chwil:) ..tak, tych jesiennie przyjemnych:)
Kamila
*nie używam słowa "problem" czy "kłopot", zamiast tychże opis w stylu "sprawa do rozwiązania";) ..bo tak właśnie je postrzegam, a nawet myślę że to dobry sposób na podejście do danego tematu z innej strony;)
"Sprawa do rozwiązania" to cudowny zamiennik! :)
UsuńCzas jest pogromcą bezlitosnym, prze do przodu bez ustanku, nie zwolni, nie zatrzyma się. Najwyższy czas znaleźć sposób na kompromis, bo ujarzmić go się nie da.
Tymczasem wtulę się w "pożyczone" mi przyjemne jesienne chwile. :)
Uściski
...ech ta jesień... szeleszczące liście pod stopami... raz szarugi innym razem połyskujące złoto... ostatnie ciepłe słońcem dni przeplecione z tymi płaczącymi strugami deszczu. Jesień zda się być tak chwiejną w nastrojach niczym Barbara - ta od Bogumiła ... A tak łatwo te stany wkradają się w naszą przestrzeń, nadając jej ton...
OdpowiedzUsuńŁatwo wtedy o takie przemyślenia...
...ech, ta jesień...
:)
:)) Barbarze nikt nie dorówna!
UsuńTa jesień potrzebna mi, jej wytracanie pędu, zamieranie, zatrzymanie. Nwet, gdy ręce opadają. ;)
Pozdrawiam ciepło
Taki jesienny taniec chyba każdemu od czasu do czasu jest potrzebny...nie mozna cały czas przecież tylko się szamotać, walczyc, zdobywać....czasami po prostu trzeba się daś ponieść....życiu?? uściski!!!
OdpowiedzUsuńWiesz, myślę, że zawsze trzeba dać się ponieść życiu, bo ono po prostu jest mądrzejsze od nas.
UsuńŚciska również serdecznie
Czasem warto dać się ponieść podmuchom tego co nas otacza. Pięknie Ci to wyszło
OdpowiedzUsuńDziękuję Maszeczko. Tak, jak widać tańczyć mozna nawet z opadniętymi rękami. ;)
UsuńPa
Pięknie napisałaś. Pozdrowienia przesyłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPa, pa
Piękny tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :))
UsuńBrodzić z prądem tej rzeki, przeczekać szeleszczące dni. To mój sposób:)
OdpowiedzUsuńTak, z pewnością nie ma sensu iść pod prąd, w każdym razie nie pod prąd życia. A przeczekać nbie zawsze się da, bo one tak denerwująco szeleszczą. :)))
UsuńBuziaki
Pięknie to opisałaś...
OdpowiedzUsuńOstatnio podobne odczucia mną targają...
Tylko Ty tańczysz...
a ja mam wrażenie...że mnie te liście zasypią...;)
Tańczę raczej jak szmaciana laleczka. ;) Też mam czasem takie wrażenie, ale mam nadzieję, że u Ciebie to nie to samo...znowu
UsuńTrzyam kciuki za wszystko dobro
Uściski
Pięknie i nostalgicznie ... :) ja właśnie dzięki takim listkom przyniesionym ze spaceru zatrzymałam sobie trochę tej pięknej jesieni w domku. Pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńWarto zatrzymywać, bo piękna jest w tym roku!
UsuńPa
U mnie też brak czasu i baaardzo wciągająca codzienność. Nie dajmy si ę zwariować...
OdpowiedzUsuńEch, życie... ;)
UsuńPięknie napisane...mi w tym roku jakoś wszystko umyka,ta jesień,te liście i doskwiera kurczący sie czas
OdpowiedzUsuńTo z zimna się tak kurczy... byle do wiosny! ;))
UsuńEwcia, tak bardzo chciałabym Ci coś napisać, a tak zupełnie słów teraz brak. Ty to tak z głębokiego środka potrafisz te wszystkie odcienie duszy powyciągać...
OdpowiedzUsuńOj, Aguś! Właśnie napisałaś... :)
UsuńSprawdzam... czy dalej tańczysz...;)
OdpowiedzUsuńUśmiech zostawiam...:)
Oj, niestety...
Usuń