W związku z tym, że część z Was zainteresował temat kompleksowego oczyszczania życia, a szczególnie ten dotyczący pozbywania się zbędnych kilogramów, ;) w takim razie dziś post na życzenie.
Koło zagadnienia zdrowego odżywiania chodzę już od jakiegoś czasu. I to nie dlatego, że jakoś bardzo niezdrowo jemy, bo myślę, że statystycznie całkiem nieźle się plasujemy. Chodzi o to, że to co jemy jako "zdrowe" niekoniecznie takie jest. Weźmy na przykład śniadanko: kromeczka chleba z polepszaczami i środkami zapobiegającymi pleśni oraz z żółtym serem, który z serem ma niewiele wspólnego, za to utwardzony przemysłowo tłuszcz, sztuczny barwnik, chlorek wapnia i potasu oraz azotan sodu jako konserwant. Pycha! Nie mówię już wędlinach wykonanych z polifosforanów jako emulgatorów, zagęstników i stabilizatorów, skórek, chrząstek, tłuszczu i wody. No i oczywiście odrobiny mięsa. Na obiad przyrządzamy fileciki z piersi kurczaka nadziewane hormonami, a na deser jogurt z wsadem owocowym, mnóstwem cukru, regulatorami kwasowości, sztucznymi barwnikami i aromatami. Myślę, że wiecie o co mi chodzi? Zabałaganione wnętrze...
I my sobie tak beztrosko wcinamy te konserwanty, barwniki, polepszacze, wypełniacze, utwardzacze, dosładzacze od lat 90-tych. A nasze dzieci od urodzenia. Ile one tego zdążą nagromadzić do swojej pełnoletności?! A potem co? Rak, alergie i inne choroby cywilizacyjne. Dlatego postanowiliśmy z mężem, w ramach możliwości i rozsądku, zmienić niektóre nawyki żywieniowe. Ale najpierw zdecydowaliśmy się na oczyszczenie z toksyn, w które już organizm zdążył się wyposażyć. I teraz przechodzę do interesującej Was kwestii diety. ;)

Otóż dieta, którą stosuję nie jest dietą typowo odchudzającą, lecz oczyszczająco-detoksującą. Człowiek, w takcie jej przebiegu, oczywiście chudnie, ale jest to jak gdyby "efekt uboczny", coś w rodzaju bonusu. ;) Głównym założeniem tej diety jest przywrócenie równowagi w organizmie, odzyskanie zdrowia i pozbycie się nagromadzonych trucizn poprzez oczyszczenie krwi. Inne diety odchudzające nastawione tylko na efekt a obciążające np. nerki, wątrobę, powodujące wzrost cholesterolu, czy zwiększające ryzyko miażdżycy mnie nie przekonują. Diety, w których liczy się skrupulatnie kalorie i ogranicza jedzenie do minimum są z kolei jakimś koszmarem, bo ja muszę mieć brzuszek pełny. ;)
Dlatego zdecydowałam się na dietę warzywną dr Ewy Dąbrowskiej. W trakcie jej trwania można jeść w dowolnej ilości (czyli nie chodzi się nigdy głodnym, a ja tego bym nie zniosła) wszystkie warzywa z wyjątkiem strączkowych (bo są bogate w białko) i ziemniaków (bogate w skrobię). A z owoców tylko jabłka, cytryny i grejpfruty. I to wszystko. Żadnego oleju, masła, chleba, nic! 0 węglowodanów, 0 tłuszczu, minimalna ilość cukru. Warzywa można gotować, piec, parzyć, faszerować, nawet grilować na patelni bez tłuszczu. Można je jeść na surowo w postaci surówek i soków, czy też duszonych, albo gotowanych na wodzie warzyw. Ja robię zupy jarzynowe, barszcz, ogórkową, pomidorową, kapuśniak (można dosmaczyć "jarzynką", ale wyłącznie naturalną). Zakochałam się w leczo na wodzie (i od teraz będę tylko takie przygotowywać), czerwonej kapuście z jabłkiem na ciepło, i grilowanym bakłażanie z sosem pomidorowym.

Spożywanie wyłącznie warzyw, które są ubogie w substancje odżywcze (ale bogate w mikroelementy, sole mineralne i witaminy) przestawia organizm na odżywianie endogenne, czyli na zużywanie niepotrzebnych zapasów - tłuszczu, różnych złogów, zwyrodniałych komórek. Uczucie głodu zanika, bo nie ma wahań cukru we krwi (spowodowanych szybkim spalaniem węglowodanów) więc powiem Wam, że da się przeżyć bez większego wysiłku. A gdy jestem głodna między posiłkami, to łapię za ogórek, pomidor, czy czerwoną paprykę, lub jabłuszko. I wcinam tyle ile chcę. Jestem w połowie kuracji (a całość trwa 6 tygodni), czuję się bardzo dobrze, wręcz znakomicie i nie widzę przeszkód bym nie mogła wytrzymać jeszcze 3 tygodni. Da się! A mówię Wam, że diety są nie dla mnie, bo ja lubię jeść.
Jeżeli zależy Wam tylko na schudnięciu, możecie taką dietę zastosować przez tydzień lub dwa (ja w ciągu pierwszego tygodnia schudłam 3 kg, a byłam ciągle najedzona). A jeśli ktoś chce całą kurację przejść jak należy, a bierze na stałe leki, musi robić kontrolne badania, bo dochodzi do samoleczenia organizmu i np. spada poziom cholesterolu, normalizuje się ciśnienie, spadają ciała przeciwtraczycowe, dlatego dawka leku musi być wtedy zmieniona. Oczywiście nikogo nie namawiam, każdy musi wybrać odpowiednią dla siebie dietę i przede wszystkim być do niej przekonnanym.
Mam nadzieję, że zaspokoiłam Waszą ciekawość. W razie czego pytajcie, a mnie dziś czeka ciąg dalszy oczyszczania domu. Ale o tym następnym razem. A jakie czynię przygotowania do przejścia na zdrowe żywienie po zakończeniu kuracji, to napiszę przy najbliższej okazji. Tymczasem słoneczko wesoło zagląda do wnętrza i zaprasza na dwór, trzeba więc się spieszyć, by wykorzystać ten piękny dzień na przedwiosenny spacer z dziećmi. Może nad morze..?
Pozdrawiam warzywnie ;)
Ewa