Jak wiecie cały czas zbieram się (i dom) do kupy po ostatnich wybrykach losu. Tak mnie naszło z tym odgruzowywaniem domu, że przez ostatnie dni walczyłam głównie z pokojem chłopców, łazienką, sypialnią i "głównym rynkiem". Trzeba było aż tylu dni na przywrócenie dawnego blasku! ;) A przy tak zwanej okazji, wybebeszyłam wszystko z szaf, szafek i szufladek i robiłam szczegółową inwentaryzację! Myślałam, że do ferii skończę i wyjadę zostawiając lśniący dom, ale okazało się, że jutro z samego rana zmykam z dziećmi na kilka krótkich dni na wieś w bardzo ważnej sprawie. Jak wrócę z tarczą, to od razu zdradzę o co chodziło, jeśli na tarczy, to znaczy, że będę tak zmykać jeszcze co jakiś czas, zanim się pochwalę. ;)
Skoro choroby łamią kości wielu z nas i doprowadzają wszystkich do białej gorączki, pomyślałam sobie, że dziś napiszę o tym, co pomaga nam stanąć na nogi. W sumie zastanawiałam się, czy w ogóle o tym pisać, gdyż wydaje mi się to takie oczywiste. Ale nieraz przekonałam się, że dla wielu osób wcale takie nie jest, więc może komuś moje propozycje pomogą wykaraskać się z przeziębień.
Otóż, po pierwsze kasza jaglana. Mało popularna na polskich stołach, a wielka szkoda, bo to najzdrowsza ze wszystkich kasz! Jako jedyna z kasz ma działanie zasadotwórcze, co przy naszej polskiej tendencji kulinarnej do zakwaszania organizmu jest bardzo korzystne. Jest sycąca, ale lekkostrawna, dlatego stosuje się ją w dietach odchudzających. Oczyszcza organizm z toksyn i zawiera dużo antyoksydantów. Ma leczniczy wpływ na stawy zapobiegając ich odwapnianiu, gdyż zawiera rzadko występującą w pokarmach krzemionkę. Ale to co nas interesuje, to to, że usuwa nadmiar wilgoci z organizmu, co jest zbawienne przy infekcjach górnych dróg oddechowych. Spożywanie tej kaszy regularnie bardzo często wystarczy, by nie lekarz nie wypisywał antybiotyku! Podpisuję się pod tym rękami i nogami, bo sama zauważyłam, że odkąd zaczęłam stosować tę wyjątkowo zdrową kaszę na co dzień, dzieci praktycznie nie chorują. A gdy zachorują (tak jak teraz - po raz pierwszy od wakacji), kasza ta pomaga szybciej wrócić nam do zdrowia. W okresie od jesieni do wiosny zjadamy niewiarygodne wręcz jej ilości! Potem, gdy wiosna już się rozgości na dobre oraz przez cały okres wakacji, ograniczam jej spożycie, gdyż wtedy dieta nasza bogata jest w świeże owoce i warzywa. Według medycyny chińskiej ma ona właściwości ocieplające organizm, działając uodparniająco. [W przeciwieństwie do jogurtów, które ochładzają nas od wewnatrz, dlatego zrezygnujmy z nich, gdy jesteśmy przeziębieni i nie dodawajmy do nich bakterii kwasu mlekowego przy antybiotykoterapii!]
Idealna na słodko i pikantnie, na śniadanie, obiad i deser, do zup i mięs, w postaci kotletów, placuszków, czy sałatki. Możliwości są ogromne i tylko od Waszych smaków zależy jak ją przyrządzicie. Jeśli ktoś jeszcze jej nie zna, to polecam naprawdę bardzo gorąco. Dziś przygotowałam dwie propozycje, które mam nadzieję staną się dla Was punktem wyjściowym.
Śniadanie - na słodko. Kaszę gotujemy w mleku z łyżeczką masła i miodem, często mieszając. Na śniadanie robię (bo dzieci tak lubią) nie suchą, tylko bardziej mokrą (po prostu gotuję w większej ilości mleka, pilnując żeby nie wchłonęła całego mleka). Możemy wrzucić rodzynki, suszone morele, skórkę pomarańczową (wczesną zimą), albo dodać owoce jakie lubicie lub jakie akurat są pod ręką: jabłka, banany, pomarańcze, mrożone wiśnie, brzoskwinie w syropie, czy tak jak u mnie jagody, ale także orzechy, migdały, czy jakieś ziarenka (dla dzieci daję też często wiórki czekoladowe na wierzch). Jak widzicie kombinacji jest dużo. Polewam własnym sokiem z malin. Pyszny i zdrowy początek dnia.
Obiad - z warzywami
Tym razem kaszę gotujemy w osolonej wodzie, aż do wchłonięcia całej wody (potem można wyłączyć ogień i poczekać aż dojdzie pod przykryciem). Na patelni podsmażamy cebulkę, czerwoną paprykę, cukinię i kawałki kurczaka (ja wcześniej skrapiam je sosem sojowym, podsypuję sezamem, lekko mąką ziemniaczaną i podsmażam jako pierwsze) ;), na koniec dodajemy groszek lub kukurydzę (opcja dla dzieci). ;) Sól, pieprz, jakieś zioła do smaku. Ale można użyć jakichkolwiek warzyw: marchewki, pieczarek, albo zrobić na sposób włoski z oliwkami, suszonymi pomidorami, serkiem feta.
Ważna uwaga: kaszę jaglaną przed gotowaniem trzeba KONIECZNIE sparzyć wrzątkiem i wypłukać, aby pozbyć się charakterystycznej goryczki!!!
Kolejną receptą na choróbska to naturalne miksturki. Syrop z cebuli znany chyba wszystkim - cebulę kroimy i zasypujemy cukrem oraz miodem, by puściła sok. Miksturka z czosnku - 5 dużych zębów kroimy i zalewamy ok. połową szklanki przegotowanej lekko ciepłej wody, wyciskamy sok z 1 cytryny, dosładzamy miodem (najlepiej lipowym) i odstawiamy na dobę. Syrop z pędów sosny robi się w pierwszej połowie maja, z młodych niezanieczyszczonych pędów sosnowych i cukru.Wszystkie trzy specyfiki zlewam razem (ale Wy możecie zrobić z dwóch pierwszych), dzienną porcję przelewam do małego słoiczka (by podawać dzieciom w temperaturze pokojowej), a resztę chowam do lodówki na następne dni.
Otóż, po pierwsze kasza jaglana. Mało popularna na polskich stołach, a wielka szkoda, bo to najzdrowsza ze wszystkich kasz! Jako jedyna z kasz ma działanie zasadotwórcze, co przy naszej polskiej tendencji kulinarnej do zakwaszania organizmu jest bardzo korzystne. Jest sycąca, ale lekkostrawna, dlatego stosuje się ją w dietach odchudzających. Oczyszcza organizm z toksyn i zawiera dużo antyoksydantów. Ma leczniczy wpływ na stawy zapobiegając ich odwapnianiu, gdyż zawiera rzadko występującą w pokarmach krzemionkę. Ale to co nas interesuje, to to, że usuwa nadmiar wilgoci z organizmu, co jest zbawienne przy infekcjach górnych dróg oddechowych. Spożywanie tej kaszy regularnie bardzo często wystarczy, by nie lekarz nie wypisywał antybiotyku! Podpisuję się pod tym rękami i nogami, bo sama zauważyłam, że odkąd zaczęłam stosować tę wyjątkowo zdrową kaszę na co dzień, dzieci praktycznie nie chorują. A gdy zachorują (tak jak teraz - po raz pierwszy od wakacji), kasza ta pomaga szybciej wrócić nam do zdrowia. W okresie od jesieni do wiosny zjadamy niewiarygodne wręcz jej ilości! Potem, gdy wiosna już się rozgości na dobre oraz przez cały okres wakacji, ograniczam jej spożycie, gdyż wtedy dieta nasza bogata jest w świeże owoce i warzywa. Według medycyny chińskiej ma ona właściwości ocieplające organizm, działając uodparniająco. [W przeciwieństwie do jogurtów, które ochładzają nas od wewnatrz, dlatego zrezygnujmy z nich, gdy jesteśmy przeziębieni i nie dodawajmy do nich bakterii kwasu mlekowego przy antybiotykoterapii!]
Idealna na słodko i pikantnie, na śniadanie, obiad i deser, do zup i mięs, w postaci kotletów, placuszków, czy sałatki. Możliwości są ogromne i tylko od Waszych smaków zależy jak ją przyrządzicie. Jeśli ktoś jeszcze jej nie zna, to polecam naprawdę bardzo gorąco. Dziś przygotowałam dwie propozycje, które mam nadzieję staną się dla Was punktem wyjściowym.
Śniadanie - na słodko. Kaszę gotujemy w mleku z łyżeczką masła i miodem, często mieszając. Na śniadanie robię (bo dzieci tak lubią) nie suchą, tylko bardziej mokrą (po prostu gotuję w większej ilości mleka, pilnując żeby nie wchłonęła całego mleka). Możemy wrzucić rodzynki, suszone morele, skórkę pomarańczową (wczesną zimą), albo dodać owoce jakie lubicie lub jakie akurat są pod ręką: jabłka, banany, pomarańcze, mrożone wiśnie, brzoskwinie w syropie, czy tak jak u mnie jagody, ale także orzechy, migdały, czy jakieś ziarenka (dla dzieci daję też często wiórki czekoladowe na wierzch). Jak widzicie kombinacji jest dużo. Polewam własnym sokiem z malin. Pyszny i zdrowy początek dnia.
Obiad - z warzywami
Tym razem kaszę gotujemy w osolonej wodzie, aż do wchłonięcia całej wody (potem można wyłączyć ogień i poczekać aż dojdzie pod przykryciem). Na patelni podsmażamy cebulkę, czerwoną paprykę, cukinię i kawałki kurczaka (ja wcześniej skrapiam je sosem sojowym, podsypuję sezamem, lekko mąką ziemniaczaną i podsmażam jako pierwsze) ;), na koniec dodajemy groszek lub kukurydzę (opcja dla dzieci). ;) Sól, pieprz, jakieś zioła do smaku. Ale można użyć jakichkolwiek warzyw: marchewki, pieczarek, albo zrobić na sposób włoski z oliwkami, suszonymi pomidorami, serkiem feta.
Ważna uwaga: kaszę jaglaną przed gotowaniem trzeba KONIECZNIE sparzyć wrzątkiem i wypłukać, aby pozbyć się charakterystycznej goryczki!!!
Kolejną receptą na choróbska to naturalne miksturki. Syrop z cebuli znany chyba wszystkim - cebulę kroimy i zasypujemy cukrem oraz miodem, by puściła sok. Miksturka z czosnku - 5 dużych zębów kroimy i zalewamy ok. połową szklanki przegotowanej lekko ciepłej wody, wyciskamy sok z 1 cytryny, dosładzamy miodem (najlepiej lipowym) i odstawiamy na dobę. Syrop z pędów sosny robi się w pierwszej połowie maja, z młodych niezanieczyszczonych pędów sosnowych i cukru.Wszystkie trzy specyfiki zlewam razem (ale Wy możecie zrobić z dwóch pierwszych), dzienną porcję przelewam do małego słoiczka (by podawać dzieciom w temperaturze pokojowej), a resztę chowam do lodówki na następne dni.
Od lewej: syrop z cebuli, mikstura z czosnku oraz syrop z pędów sosny |
Pozostając w tematyce kulinarnej zrobiłam swój pierwszy w życiu ser żółty. Pomyślicie pewnie, że muszę być kopnięta w sam czubek głowy, skoro jeszcze za serowarstwo się zabrałam. Cóż, też tak o sobie pomyślałam. :)) Ale okazało się, że to wcale nie jest trudne. Ba, okazało się nawet, że całkiem szybko robi się taki własny ser. Przepis podam przy okazji pewnego cyklu, który chciałabym zacząć w marcu. Na razie dopiero o tym myślę. Nie wiem, jak wyjdą i czy w ogóle wyjdą te tematyczne wpisy, ale na wiosnę powinnam już coś sklecić. Zobaczymy.
Na koniec ogłoszenie drobne.
Poprzedni post (a właściwie jeszcze przed-poprzedni) ;) miał być dla Was miłą niespodzianką i wcale nie miał dotyczyć moich doświadczeń z wydobyciem złóż, czy chorobami! :) Chciałam zorganizować swoje pierwsze Candy. [Dla tych, którzy nie wiedzą co to, wyjaśniam, że to rodzaj blogowej zabawy dla wszystkich osób, które chcą wziąć udział w losowaniu upominku przygotowanego specjalnie dla swoich czytelników przez osobę piszącą bloga]. Zauważyłam, że koleżanki, które zaczynały mniej więcej w tym samym czasie przygodę z blogiem, już dawno organizowały Candy. Postanowiłam też takowe zorganizować z okazji przekroczenia okrągłej 5.000 liczby odwiedzin. Ale atak meteorytów i grypa skutecznie uniemożliwił mi dokończenie zaczętego dzieła. Nie pozostało mi nic innego, jak przełożyć Candy. Dlatego zdradzę Wam cichutko, że po powrocie ze wsi, w dniu, w którym ludzie okazują sobie jawnie sympatię, ;) oraz z okazji 5 miesięcznicy, a także 6.000 wizyty w moich skromnych progach, chciałabym ogłosić Candy. Mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi! :))
Poprzedni post (a właściwie jeszcze przed-poprzedni) ;) miał być dla Was miłą niespodzianką i wcale nie miał dotyczyć moich doświadczeń z wydobyciem złóż, czy chorobami! :) Chciałam zorganizować swoje pierwsze Candy. [Dla tych, którzy nie wiedzą co to, wyjaśniam, że to rodzaj blogowej zabawy dla wszystkich osób, które chcą wziąć udział w losowaniu upominku przygotowanego specjalnie dla swoich czytelników przez osobę piszącą bloga]. Zauważyłam, że koleżanki, które zaczynały mniej więcej w tym samym czasie przygodę z blogiem, już dawno organizowały Candy. Postanowiłam też takowe zorganizować z okazji przekroczenia okrągłej 5.000 liczby odwiedzin. Ale atak meteorytów i grypa skutecznie uniemożliwił mi dokończenie zaczętego dzieła. Nie pozostało mi nic innego, jak przełożyć Candy. Dlatego zdradzę Wam cichutko, że po powrocie ze wsi, w dniu, w którym ludzie okazują sobie jawnie sympatię, ;) oraz z okazji 5 miesięcznicy, a także 6.000 wizyty w moich skromnych progach, chciałabym ogłosić Candy. Mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi! :))
Sadełko już zawiązane, więc wracam na gruzowisko, by potem jeszcze nas spakować.
Do miłego, a wszystkim którzy dziś zaczynają ferie życzę udanego wypoczynku!
Ewa
Do miłego, a wszystkim którzy dziś zaczynają ferie życzę udanego wypoczynku!
Ewa
Oj chyba mnie też czekają takie porządki jak u Ciebie.Oświeciło mnie gdy zajrzałam do szaf a one już pękają w szwach. Okazuje się że teoria : to się jeszcze może przydać - nie sprawdziła się. Część rzeczy nie widziało światła dziennego od bardzo dawna czyli wcale się nie przyda a zajmuje miejsce. Oj dużo roboty przede mną. A Tobie wytrwałości życze :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, przyda się. Tak mnie wzięło przy tym sprzątaniu, że rzeczy mnożę... na środku domu! Tak to jest przy generalnych porządkach. Ale jak się wzięłam, to na całego. ;)
UsuńBardzo dobry kurs - na wiosnę miejsce w szafach będzie jak znalazł!
Pa
Jaglana jadam ale może nie tak często jak powinnam.Po tak zachęcającym opisie obiecuje sobie:) jeść częściej.Muszę ograniczać nabiał ale sam pomysł domowego sera bardzo mi sie podoba:)
OdpowiedzUsuńJa ją uwielbiam - szczególnie na śniadanie. Możesz gotować na wodzie, skoro nabiał musisz ograniczać, a ser przynajmiej zdrowy, a robi się w pół godziny.
UsuńBuziaki
Domowej roboty żółty ser to jest dla mnie szok!!!!
OdpowiedzUsuńDla mnie też brzmiało jak czarna magia, a okazało się że roboty tyle co nic. :)
UsuńPozdrawiam.
Dziekuję właśnie zmagam sie z przeziębieniem a tak się składa że wskazane mam domowymi sposobami się leczyć... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że akurat post podpasował. :) Tyle osób teraz choruje, że stwierdziłam, że napiszę, a co tam - może się komuś przyda. I proszę!
UsuńZdrówka życzę
Zdrowy wpis ;))) Serem jestem zachwycona, i czekam na obiecane szczegóły. Zwłaszcza że od kilku lat sama się przymierzam do zrobienia, i jakoś nijak mi po drodze... Nie da się przyspieszyć owego cyklu ? Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń:)) Wiesz, ja robiłam na razie bez podpuszczki, więc cała robota trwała pół godziny i w smaku wyszedł zupełnie dobry. Też podchodziłam do tego zagadnienia, jak pies do jeża i sama sobie mówiłam: puknij się w czoło, kobieto! ;) Puknęłam się, nic nie pomogło, więc spróbowałam i sama się zdziwiłam, ze wyszedł taki dobry przy tak minimalnych nakładach pracy.
UsuńPa
Z postu wnioskuje, że nie uda nam się napić popołudniowej herbatki w czasie ferii więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam udanego wypoczynku podczas ferii :)
OdpowiedzUsuńOj, chyba się nie uda. :( Chyba, że coś nam wypadnie... A tfu, tfu.
UsuńOd dzis wprowadzę tą kaszę do mojego menu na 100%. Moje dzieci jedzą gryczana, bardzo lubią ;) A ser wyglada obłędnie a ja serowy ludek jestem, moja teściowa robi sama ser zółty ;) Ja nie miałam odwagi ale chyba się skuszę!!!!! No i czekam na candy!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki i duzo zdrowia życzę!!!
Warto, naprawdę, to w końcu królowa kasz.
UsuńTo możesz podpytać teściowej, robi się prosto!
Buziaki
U nas za rzadko na stole gości kasza. Dzieci nie przepadały za nią, i Mąż też nie. Ale trzeba znowu spróbować, zanim pójdą do przedszkola, może smaki się zmieniły, a odporność zawsze lepsza.
OdpowiedzUsuńU dzieci jak w kalejdoskopie, smaki się zmieniają, jak księżyc swą postać. :) Warto spróbować i dodać do niej, to co dzieci lubią, może zasmakują? Trzymam kciuki.
UsuńPa
Kobieta orkiestra - meble maluje, świetnie gotuje , a teraz jeszcze sery produkuje ;) Podziwiam!
OdpowiedzUsuńp.s.Ewuniu jaka pogoda w Sopocie ?
Ach te Twoje rymy! :))
UsuńSypnęło lekkim śnieżkiem i mamy biało.
A jak Twoje zdrówko, bo często o Tobie myślę?
Buziaki
Ewo, kasza w czasie przeziębienia - jak najbardziej wskazana (każda kasza - jaką kto lubi) i wszelkie ziarna - także. O mleku zaś i jego przetworach trzeba wiedzieć, że zaśluzowują organizm, więc podczas przeziębień i t.p. precz z mlekiem! Wobec powyższego, w czasie choróbska, kaszę należy gotować tylko na wodzie lub bulionach - też dobre, choć nie tak, jak kaszka z mleczkiem... Ciekawe, co by powiedziały na to nasze mamy i babcie, które poiły nas gorącym (a fe!) mlekiem z miodem i masłem. Bądź zdrowa! Ewa z Zaspy
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze kaszka z mlekiem (wzglednie pół na pół z wodą) - smaczniejsza. :)) Na razie nie zauważyłam, żeby coś się zmieniało w czasie przeziębienia..., chociaż może rzeczywiście wtedy robić tylko na wodzie. ;)
UsuńMam bardzo fajną pediatrę, która interesuje się zdrową dietą i metodami naturalnymi, od której czerpię różne informacje i mądrości. O mleku i jugartach też. Niestety większośc rodziców, jak nie dostanie od lekarza sztucznego syropku i innych chemicznych specyfików, jest nieusatysfakcjonowana. Nie wiem z czego to wynika - boją się, że nie zadziała, że to przestarzałe metody?
Buziaczki
Jeśli chodzi o żółty serek domowym sposobem, to - dosłownie przed chwilą - znalazłam na blogu "Domi w kuchni" taki przepis:
Usuńhttp://domiwkuchni.blox.pl/2011/09/Ser-zolty.html
Czy Twój ser też tak się robi? Zerknij tam, Ewo - Dominika ma przepis na smaczniutkie pieczywko. Ja zaśliniłam się na widok bułeczek z przedziałkiem (przez jedną "komentatorkę" zwane dupkami :) ). Będę musiała je upiec - nie ma rady. Ewa z Zaspy
Przepis bardzo podobny, tylko wykonanie dużo prostsze. Jak tylko się ogarnię, to podam przepis na blogu. ;) Na razie nie mam głowy do kulinariów, bo w czasie naszej nieobecności wylał filtr z akwarium i zalał pół ściany! :(
UsuńBuziaki
Och, kochana. Jaglaną bardzo lubię, ale tutaj jej nie ma :( Przywiozłam sobie kilka opakowań z Polski, ale się właśnie mi kończą. A Jagnę waśnie dopadło przeziębienie. Daję jej syrop z cebuli, ale zasypują ją tylko cukrem. I herbata imbirowa. Imbir ma doskonałe działanie przeciwzapalne, bakteriobójcze!
OdpowiedzUsuńSer domowej roboty jadłam, bo moja rodzina z gór taki robi. Jest pyszny!
Pozdrawiam!
Mogę Tobie przesłać parę paczuszek. Chcesz? Dla mnie to żaden kłopot, napawdę.
UsuńOj tak, mój ukochany imbirek w czekoladzie..., ale dzieci stronią od niego. :)
O, to może zdradzisz przy okazji jakieś sekrety produkcji, bo ja naturszczyk jestem. ;)
Pa
Dziękuję za oferowaną pomoc. Jeszcze mam małe co nieco, a niedługo przyjadą znajomi, to mi przywiozą ;)
UsuńCo do produkcji serów... Ja tylko konsumentem byłam. Nie mam pojęcia, jak robili ten serek.
OK, jakby zabrakło - mów! ;)
UsuńSuper post - takich informacji nigdy za wiele. Powiem Ci szczerze, że o tej kaszy nie wiedziałam, że ma aż takie zalety. Będę wdzięczna za jakieś inne sprawdzoen przepisy dla dzieciaków szczególnie (moi chłopcy mają 6lat i 1,5roku).
OdpowiedzUsuńSyropy snam i także serwuję synkom.
Twojego sera spróbowałabym zmiłą chęcia, bo nidy takiego nie jadłam :)
Dobrze, jak ten post tak głównie z myślą o chorujących dzieciach... :)
UsuńDziękuję. :))
Pa
Zdrowo, kolorowo i smacznie, swietne propozycje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję, warto spróbować.
UsuńPa
Narobiłaś mi ochoty na musli...
OdpowiedzUsuńA syrop z cebuli to zmora mojego dzieciństwa:)
No tak, czasami smaki z dzieciństwa prześladują nas i to wcale nie z powodu nostalgii... ;)
UsuńPa
wow ser mnie on najbardziej zadziwił ... syrop z cebuli u mnie małe i ja w obecnej chwili pijemy może coś pomoże zanim antybiotyk zostanie przepisany .. pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńNa pewno nie zaszkodzi! ;) I ten z czosnku zrób - oba razem mają lepszą siłę rażenia. :)
UsuńPa
Witam Ewo po powrocie.
OdpowiedzUsuńBajeczne 2 tyg.,pomimo codziennej mgły,deszczyku,wiatru,szarzyzny...Takie nie wiadomo co...I to przeważnie przez większość roku.Widziałam też słońce:)Pamiętam ,że nawet przez 2 kolejne dni i...skojarzyło mi się z nadejściem wiosny,ale szczęście nigdy nie trwa za długo,więc pogoda powróciła do swojej normy:(
Wczoraj z radością powitałam śnieg na ulicach.Stęskniłam się za tym widokiem.
To prawda.Wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej.
Oczywiście nie obyło się bez chorowania.Mnie też wzięło,każdego po kolei,malutkiego też:(
A teraz powracam do Twoich specyfików.Syropy ,szczególnie z cebuli kojarzą mi się z dzieciństwem,ale to dla mnie dobre(smaczne i skuteczne) skojarzenie.
Sama je stosowałam w kurowaniu moich chłopców.
Kasza jaglana kojarzy mi się źle,bo pamiętam jak się nią "zajadała" siostra Mamy,której już nie ma...Jednak Twoje propozycje + kolorowe zdjęcia zachęciły mnie do spróbowania.Ciocia jadła bez dodatków i po prostu bardzo ją lubiła.
Czekam z niecierpliwością na SER!!!To mnie najbardziej zadziwiło.
Ty mnie wciąż nie przestajesz zadziwiać,Ewo:)
Wszyscy jesteśmy "serowi". Chociaż kiedyś,bardzo dawno temu ,kiedy niczego nie było w sklepach,robiłam ser zółty z białego .Pamiętam,że to się robiło na patelni i że smakowało:)
Ściskam i powracam do ... rzeczywistości,bo byłam w całkiem innym świecie:)
Olka
Ja też dopiero powracam z innego, bajkowo śnieżnego świata do szarej rzeczywistości. ;) Cieszę się, że odpoczęłaś i wyjazd się udał.
UsuńPrzepis na serek podam najszybciej jak się da. A tę kaszę uwielbiam.
Pa