sobota, 19 lipca 2014

Skręcona

Słyszę głosy, szepty, nawoływania. Wiem, że to może nie najlepiej o mnie świadczy (pewnie nie powinnam się do tego publicznie przyznawać), ;) ale nic na to nie poradzę, że je słyszę. Zrób mnie, uprasuj mnie, dokończ mnie, przytnij mnie, zamów mnie, sprzątnij mnie, pomaluj mnie, zamontuj mnie, ugotuj mnie, zabaw mnie... rozchodzi się od strychu po piwnicę. I sypie się na moją głowę stos niecierpiących "zwłok" spraw. Jeszcze chwila a paznokcie z nerwów zacznę obgryzać. Wolałabym usłyszeć jak Alicja: "wypij mnie", lecz jakoś na razie nie słyszę - a chętnie obaliłabym butelkę na raz! :) Czeka tyle spraw do załatwienia, tyle planów do realizacji, tyle zadań do dokończenia, tyle rzeczy, które muszę zrobić... że mnie skręciło. Tak najzwyczajniej w świecie - skręciło.



I wiem, że istnieją mądre zamienniki słowa muszę - że lepiej powiedzieć chcę, ale ja niektórych wcale nie chcem, ale właśnie muszem. A te, które chcę, chcąc nie chcąc powiększają listę zadań szepcząc bezustannie do ucha. W takim razie może powinnam użyć słowa powinnam, bo ma delikatniejsze brzmienie i jest łagodniejsze w odbiorze? Ale to nie zmienia faktu, że skoro dana rzecz powinna być zrobiona, to i tak musi być zrobiona. Zostaje jeszcze słowo mam coś do zrobienia, które brzmi już zupełnie niezobowiązująco, po prostu lajcik i luzik. Tyle że zobowiązująco muszę to zrobić! I co tu począć, by się nie skręcać dalej?



Powiem Wam, że coś z tym moim mózgiem jest najwyraźniej nie tak. Albo gdzieś powędruje, albo zabarykaduje się z jakąś opinią, albo obsypie natrętnymi myślami. I jak tu uchodzić za normalną z takim mózgiem i pisać bloga? ;) Halo-o, są wakacje proszę umysłu! Może pan sobie odpocznie trochę i się tak nie przemęcza! Przypomniałam sobie słowa Nietschego i próbowałam przysiąść na progu chwili, żeby nie oszaleć w pierwszym miesiącu wyczekanych wakacji (chociaż może szalona matka na wakacje nie byłaby taka zła?). Ale co ja próbuję przysiąść, to ona hyc i już jej nie ma. Jak to, chwila mi ucieka?!! Chwila musi przecież trwać! Wiem, że nie da się jej złapać, więc nie gonię jej, licząc na to, że się jakoś sama odkręcę, bo na mózg nie mam co liczyć. Wysypałam więc wszystkie sprawy na kartkę, pół dnia przegadałam z koleżanką, której mózg też szwankuje (o, jak to dobrze dowiedzieć się, że nie tylko mnie), ;) zajechałam na działeczkę i... skręt popuścił. Więc mogłam w końcu coś napisać. Wygląda na to, że paznokcie ocaleją. :)) Choć jak sobie pomyślę, że to już prawie połowa wakacji minęła, a ja tego nie czuję, to znów mnie skręca...


Pozdrawiam 
Skręcona Ewa


15 komentarzy:

  1. Chyba częściej na działeczkę musisz jeździć moja droga:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Pielenie działa na mnie zdecydowanie uspokajajaco. :)

      Usuń
  2. Niewiedzieć czemu czasem wszystkiego jest za wiele, ale na szczęście to mija. Działka regeneruje o tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mija, mija, byle mi minęło przed końcem wakacji, bo od września znów kocioł się zaczyna! ;)

      Usuń
  3. No jakbym o sobie czytała! góra spraw do zrobienia, a czasu brak. Może też zrobię taką listę....żeby mieć jasność i wiedzieć o rzeczach, których i tak nie zrobię w te wakacje. Do listy dopiszę tylko jedną ważną rzecz "wyspać się"...i pewnie odłożę ją na kupkę "nie w tym roku". Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zrzucenie z głowy na kartkę bardzo pomaga - działa jak wentyl. ;) U mnie właśnie okazało się ilu rzeczy nie dam rady zrobić w te wakacje... a tak chciałam. :( A najbardziej chciałam odpocząć i jakoś nie mogę... ;)) Ale Tobie życzę, byś się jednak wyspała jeszcze w tym roku!
      Pa

      Usuń
  4. Ewa, i znowu mogę podpisać się pod Twoim postem rękami i nogami...:) Przelewasz na bloga moje myśli!:) Zostałam sama w domu na tydzień, trójka dzieci z mężem na mazurach, zamiast siedzieć i pachnieć, to latam na działkę, odkurzam wszystkie kąty w domu, jedyna ekstrawagancja, na jaką sobie pozwoliłam, to wizyta u fryzjera:) A dzisiaj mam ostatni dzień dla siebie i zastanawiam się od rana, co z nim zrobić...:) Jechać na działkę, pomalować komodę, wybrać się do Ikei...:) Ściskam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawa jestem na co się wczoraj zdecydowałaś? ;) Ha, ja też gdy zostałam sama na dwa dni, to przemalowałam pokój! To chyba taka nasza specyfika - ja to nazywam "gen wiecznego ruchu". :))
      Buziaki serdeczne

      Usuń
    2. ....Pojechałam na działkę....Na inne rzeczy było za gorąco. Odwaliłam przez cały dzień tzw. kupę roboty. I tyle z wolnego dnia było:)
      "gen wiecznego ruchu" - też na pewno go mam...:)

      Ściskam ciepło!

      Usuń
  5. Tak to bywa,że czasem za dużo mamy na głowie. Trzeba sobie dać na wstrzymanie. Pozdrawiam i życzę spokojniejszych dni:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dlatego od czasu do czasu potrzebne mi mentalne wyciszenie, oczyszczenie umysłu. A po tym intensywnym czerwcu jakoś równowagi nie moge jeszcze załapać.
      Dziękuję Edyko i uściski przesyłam

      Usuń
  6. Ewciu ...z sympatii przeogromnej...z empatii właściwie i pełna 100 % zrozumienia...posyłam dobre myśli..i coś jeszcze dla Ciebie https://www.youtube.com/watch?v=tcncLEZfaos&list=UUXIyz409s7bNWVcM-vjfdVA&feature=player_embedded

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słucham sobie właśnie.... kojąco działa. :)) Buziak wielki

      Usuń
  7. My kobiety jakoś tak mamy... Różyczki piękne. Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie, też mi sie wydaje, że to kobieca specyfika. ;)
    Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...