środa, 1 lipca 2015

Jak osiągnąć cel?

Wiadomo jak - iść prosto wyznaczoną drogą, nie rozpraszać się, nie zajmować czym innym, mieć jasną wizję mety. Tak, teoretycznie tak, ale moja wizja mety jest bardzo szeroka. Powiedziałabym nawet, że z tendencją do tycia, w zależności od pomieszczenia, w jakim się akurat znajdę. Bo jeżeli ktoś myśli, że ja już mam wszystko wysprzątane, a teraz to tylko relaks horyzontalny, to jest w mylnym błędzie. ;)) Na hamaku to ja sobie powiszę niedługo, a teraz odpoczywam inaczej. Jakby ktoś po przeczytaniu jednak miał wątpliwości, uspokajam, że naprawdę odpoczywam. Czynnie. :))


Przy podlewaniu kwiatów na tarasie doszłam do wniosku, że jednak za gęsto posadziłam pelargonie. Napchałam je do skrzynki jak pelikan ryb do dzioba i teraz się ulewa. Pelargonii angielskich nie widać spod tych wiszących, więc wytachałam je i wsadziłam do nowych donic razem z czekającą na wsadzenie dalią i inną pelargonią - koleżanką bzów.

Bardzo proszę, czy ktoś dostrzega biało-różowe pelargonie w białej skrzynce?

Gdy przekwitły bzy (w prawym górnym rogu) stwierdziłam, że zamiast małej pelargonii między nimi przydałaby się większa roślina, która wypełni tyły kolorem. W tym celu zakupiłam (już wcześniej) szałwię omszoną. Czekały też na wsadzenie rutewki, ale nie mogłam znaleźć żadnej pasującej donicy aż do piątku. W rutewkach zakochałam się w zeszłym roku i bardzo zapragnęłam je mieć także u siebie na tarasie. Jeszcze nie kwitną, choć już pączulki mają, ale jakby ktoś był ciekawy jakie one są śliczne to zapraszam TU. Tak więc, rachu ciachu i bałagan na tarasie zrobiłam jak ta lala. :) Nie tylko zresztą na tarasie, bo ziemia jakoś się rozniosła i po domu.

Wielce zainteresowane towarzystwo, tylko do pomocy niechętne :)

Jak już jest bałagan, to można zrobić większy, prawda? Idąc tym tropem, zabrałam się za malowanie kratki na pnącza, bo pnącza na tarasie posiadam również. :) Farba okazała się nadzwyczaj cieknąca i mam ci ja teraz szorowanie kafli rozpuszczalnikiem. Ale o kratce i o tym w czym rosną pnącza napiszę, gdy kratka już zawiśnie, a one się będą po niej piąć. ;)


Poza tym wyszlifowałam kolejne deski na płotek balkonowy (w stylu: jestem stary i wiejski). Dziś zaimpregnuję, a jutro zabiorę się za malowanie ostatniego etapu! Hurra! Nie wiedziałam, że ten mój balkon taki dłuugi - desek a desek się napędzluję w tym sezonie, że hej! ;) A dojdą jeszcze podłogowe!


Ale za to teraz mam tak, szałwia zrobiła swoje, a miotła z mopem swoje. :)



I muszę powiedzieć, że mam ci ja również na tarasie agrest, który już czerwienieje, a ściślej mówiąc, to jedna sztuka na razie czerwienieje. :)


Gdy tak malowałam na tarasie wieczorową porą, doszłam do wniosku, że przecież również muszę dokończyć malowanie gabinetu. Pomalowałabym też łazienkę (bo farba już na to tylko czeka), ale mąż musi najpierw obciąć dwa zbyteczne kable wystające ze ściany, dlatego łazienkę sobie darowałam... chwilowo. W związku z tym wczoraj od rana wprowadziłam się z pędzlem do gabinetu. :)


Na "tablicy zrzucania myśli" tata często znajduje różne ważne informacje. ;) Na szczęście dzieci już wiedzą, że nie wolno zmazywać niczego (co wcześniej się zdarzało!), tylko trzeba sprytnie znaleźć sobie wolne miejsce. ;)) Tym razem w chmurce było wyznanie miłości. :)


Sprzątając gabinet po malowaniu wzrok mój wygłodniały padł na kilka rozpoczętych i nieskończonych prac dekupażowych. Tak więc, zrobiłam bałagan na stole w tak zwanym dużym pokoju, bo przy okazji zaczęłam kolejnych pięć rzeczy... ale o tym to już następnym razem.


Jak widać na załączonych obrazkach za porządki jako takie jeszcze się nie zabrałam - nie sprzątnęłam pokoi, nie zrobiłam remanentu w książkach i zeszytach, i w butach, które blokują dostęp do naszego mieszkania, nie poprasowałam, nie podpakowałam dzieci na obóz, nie zgrałam zdjęć (a miejsca już na karcie nie mam)... Ale za to przygotowałam syrop z kwiatów czarnego bzu, zamówiłam podręczniki dla dzieci i uprałam pościel. Czyli coś jednak zgodnie z planem zrobiłam, tylko gdy się wejdzie do domu, to w ogóle tego nie widać. ;) Grunt, że pierwsze dwa dni sobie odpoczęłam. Czynnie. :))

A zatem... do roboty, bo cel przed weekendem trzeba osiągnąć! Szczególnie teraz, gdy nie ma "Czekoladek", muszę korzystać, bo inaczej sprzątanie mniej więcej wygląda tak:  :))

Źródło: Matka po godzinach
Uściski słoneczne dla Was
Ewa

19 komentarzy:

  1. Wierzę, że odpoczywasz choć robota na maksa:) Uwielbiam czasem móc zrobić generalne porządki, odnawianie bo to odświeża umysł:) Serdeczne pozdrowienia i przysiądź czasem Ewuniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy głowa wolna, obiadu nie trzeba robić, ani nigdzie gnać... cóż chcieć więcej - nic tylko ten czas pożytecznie wykorzystać. :)))
      Dziś będę więcej siedzieć... nad dłubankami. ;))
      Trzymaj się cieplutko

      Usuń
  2. Pracujesz jak mróweczka, robota w rękach Ci się pali :))
    Cudnie przystroiłaś balkon, jest tak kwieciście, uwielbiam takie klimaty :)
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak będzie "piknie", gdy już zbliży się do mej wizji z marzeń... ;)))
      Uściski

      Usuń
  3. Łatwo powiedzieć - nie rozpraszać się :-) nie umiem nie rozpraszac się i już :-) a odpoczynek czynny to najlepszy jaki znam, i do tego pozyteczny :-) balkonik/tarasik extra!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też - chyba za dużo pokus wokół! ;))
      Dzięki, uściski

      Usuń
  4. Balkon wygląda przepięknie, a to wieczne przesadzanie i rozsadzanie dobrze znam, bo w przypadku roślinek cele są ulotne i szybko się zmieniają. Domowe porządki mają swój urok jak widać po Twoich zdjęciach;) Ja najbardziej lubię ten krótki moment, kiedy wszystko już jest na swoim miejscu a ja siadam wygodnie w fotelu z pachnącą kawą i delektuję się ładem, który oczywiście tylko ja dostrzegam, i tylko przez chwileczkę:) Na mojej rutewce pączków na razie brak, ale rośnie;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tak - ten krótki moment! :))) Ja też siadam sobie wtedy na kanapie i podziwiam. :))
      To pokaż przy okazji jak Twoja rośnie. :))
      Pa, pa

      Usuń
  5. Aż się boję, co jeszcze wymyślisz.
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No mówiłam - tornado! Ale z wdziękiem, muszę Ci to przyznać :))) Fajne masz wakacje :))) A poza tym... żeby posprzątać trzeba najpierw mieć co. Widać miałaś za mało tego "co" i pognało Cię, by sobie dodać ;)
    Powiem Ci, że z wielkim zainteresowaniem zaczynam śledzić historię pt. "Ewa sama w domu". Ciekawe co z tego wyniknie? ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu kochana, dziękuję. :)) Ale muszę przyznać, że mam "co" sprzątać, naprawdę, ale i tak zawsze wynajdę coś jeszcze ekstra. ;)) Tylko teraz efekt tych moich poczynan taki, że nie wiem za co się łapać! :)) Ale wakacje dopiero sie zaczęły. ;)
      Ściskam Cię serdecznie

      Usuń
  7. Dzięki Tobie zakochałam się w rutewce i nie pozostaje mi nic innego jak jej intensywne poszukiwania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to bardzo mi miło. :) Dla mnie jest jak liliowa mgiełka, delikatna i zwiewna - nic tylko ją kochać.;)) Teraz powinna być do dostania w ogrodniczych, bo zbliża się jej czas kwitnienia. Trzymam kciuki za owocne poszukiwania, a jak nie daj znać, to kupię Tobie w moim ogrodniczym i będziemy miały pretekst do spotkania. ;)

      Usuń
  8. Ale Ty jesteś twórcza :-) . Tyle rzeczy na raz robisz i piękne efekty tego są :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest raczej "tfu-rczość":)) Ale dziękuję za mile słowa i równie miło pozdrawiam Cię :))

      Usuń
  9. Ale dzielna dziewczynka z Ciebie, brawo!!!
    Balkonik klimatyczny i przecudowny. Widzę, że mimo upalnej aury kwiaty szaleją na maksa. Odpoczywaj teraz ile sie da :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, te na balkonie są pilnie strzeżone przeze mnie przed suszą. ;)
      Teraz już zwalniam wakacyjnie z książeczkami. ;)
      Ściskam

      Usuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...