Oksymoron w tytule jak najbardziej zamierzony. ;) Bo adwent to przecież czas cierpliwości, wyciszenia, ale i radosnego oczekiwania. Z drugiej strony czas przedświąteczny to czas kupowania i pakowania prezentów, realizowania przeróżnych koncepcji tworzenia nastroju świąteczno-zimowego, obmyślania jak udekorować nie tylko dom, ale i stół wigilijny, oraz tego, co i w jakiej ilości powinno się na nim znaleźć. :) Jednym słowem do spokojnych nie należy.
Poza tym i pogoda zmienia się również jak szalona. Co ona już zdążyła nam w tym grudniu nawyprawiać! To zimowo, to jesiennie. To kolorowe listki, to białe czapy, to znów chlapa, to mróz! Spokoju człowiek nie ma. ;) To zdjęcia z zimowego ataku (sprzed 10 dni).
Bratki niewątpliwie zakończyły już swój żywot na amen. |
Muszę się przyznać, że mnie w tym roku, szaleństwo nie wciągnęło. Cały czas myślałam, że w końcu mnie dopadnie, a tu nic. W zeszłym roku (tak jak i we wcześniejszych latach) o tej porze byłam już zaawansowana w planach. :)) 100 prac na każde 100 minut! A w tym roku tiptopkami idę naprzód. Uwierzyć nie mogę, że to już tylko kilka dni do Świąt pozostało. Dlaczego jeszcze nie udziela mi się przedświąteczny galimatias? Dlaczego mnie omija to typowe szaleństwo? Sama się nad tym zastanawiam. Coś czuję, że to sprawka mojej Ciszy - zaklęcie jakieś spowalniające rzuciła, czy jak? Ale muszę przyznać, że tak też jest dobrze. Czy lepiej, nie wiem? Wiem natomiast, że nakręcona chodzę przez cały czas, więc nie ma potrzeby, bym przykręcała jeszcze mocniej śrubkę pod koniec roku. Jeszcze w końcu coś przekręcę i co wtedy? ;) Powiem więcej: może nadszedł czas trochę się odkręcić?
Ale żeby nie było, że ja taka totalnie zacofana w tym roku jestem (w końcu pogoda się nade mną zmiłowała i biały woal - hmm, raczej grubą pelerynę dookoła rozpostarła, bym poczuła, że czasu coraz mniej!), :) Pierogi ulepione i w zamrażalniku już marzną. Zakwas na barszczyk nastawiony. Prezenty też są, i to popakowane! No i jak zwykle lampa wywiankowana. Niby wszystko jest jak powinno być, tyle że jakoś inaczej, spokojniej. Może się jeszcze odmieni, gdy w weekend choinka wystrojona stanie, gdy do kuchni wjadę, zapachy porozsiewam ...
Trochę pomilczałam blogowo, wiem, ale... Grudzień u nas jak zwykle chorobowy, choć i tak łaskawie się z nami obszedł. To już taka tradycja rodzinna, ;) że w grudniu przytrafiają się nam najcięższego kalibru przypadłości - choroby typu grypa lub zapalenie płuc, połamane ręce, pobyty w szpitalu (łącznie z ratowaniem życia). Pewnie Los chce, aby wszystko co najgorsze zaliczyć jeszcze w starym roku i nowy zacząć z czystą kartą! Ale nie narzekam, w tym roku były tylko lekkie choroby, najzwyklejsze wirusowe - najpierw najstarsze dziecię się rozłożyło, potem średnie, potem ja. Na ciąg dalszy nie czekam, choć wiem, że grudzień się jeszcze nie skończył. ;)
Były też egzaminy muzyczne dzieci, zawody judo, klasówki,... No, co ja Wam będę tłumaczyć, takie tam normalne spiętrzenie fal codzienności. A ja nie chciałam jeszcze ciśnienia podnosić wyrzutami, że blogowo zanikłam. Wiem, że zrozumiecie. Ale jak po głowie dostałam od kilku koleżanek za tę przerwę, to się zmobilizowałam i jestem. :))
Oprócz chorób, również dekupażowanie przykuło mnie w domu na długie dni, bo miałam kilka świątecznych zamówień. To moje intensywne malowanie tak się w końcu dzieciom udzieliło, że powyciągały swoje farby i przez kilka wieczorów z takim zapamiętaniem malowały przeróżne obrazki, że mąż z rozbawieniem zaczął mówić: O, dziś znowu kółko plastyczne? Ale żebyście wiedziały, jak ja lubię takie wspólne spędzanie czasu - od razu ozdrowiałam. :))
Nie pokażę Wam oczywiście wszystkich prac naraz, bo byście padły. :) Ale na początek 2 kuferki na kluczyk, które zrobiłam dla rodzeństwa, będą w sam raz. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale światło dzienne jest krótko (na dodatek zachmurzone), a ja się spieszyłam i czasu nie miałam na ceregiele. :)
Dla dziewczynki miał być w różowym kolorze, dla chłopca miałam carte blanche. Tyle, że dziewczynka, to już prawie nastolatka, więc pomyślałam sobie, że róż, choć teraz ukochany, za rok lub dwa wcale taki może nie być. A kuferek ma służyć i zdobić pokój trochę dłużej. Dlatego żadne dziecięce motywy nie wchodziły w grę, a różu użyłam, owszem, ale przydymionego. Paseczki, reliefowy szlaczek i motyw retro z ptaszkiem pasował do koncepcji najbardziej - nadał kuferkowi romantyczny i nostalgiczny charakter. Przy kluczyku przywiązałam małą zawieszkę z ptaszkiem w klatce. A podobny motyw wykorzystałam na buttonie wewnątrz. Cieniując ten kuferek przypomniała mi się lektura dla dorastających panienek "Godzina pąsowej róży"..., może i on przeniesie swoją nową właścicielkę w przeszłość? Czytałyście? Och, jak ja o tym marzyłam! Pewnie dlatego "O północy w Paryżu" tak mni się podobał. :))
Dla chłopca, nastolatka (bez prawie) też trzeba było wymyślić coś, co będzie odpowiednie do wieku dziś i za chwilę. ;) Stonowane kolory, bejcowane drewno, jakieś metalowe elementy... Pomyślałam, że okręt, podróż, odkrywanie nowych lądów - symbolicznie odwołują się do życia, więc dla młodego człowieka (odkrywcy życia) ;) będą w sam raz. Dodałam różę wiatrów przy kluczyku, mosiężne narożniki, a w środku napis, który mógłby być mottem.
To tyle na dziś. Kończę, bo choinka "weszła" do domu i pisk jest taki, że myśli nie słyszę. :)) Poza tym leniwe pierożki dzieci sobie zażyczyły na kolację i najwyższa pora za nie się zabrać, bo z powodu choinki w domu głód jest gotowy im minąć. :)) Uściski przesyłam i obiecuję, że zjawię się jeszcze przed Świętami z życzeniami.
Spokojnego czasu przedświątecznego!
Pa
Ewa
Cudowne skrzyneczki:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Madziu. :)
UsuńDobrych Świąt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i Tobie też życzę wszystkiego najlepszego! Ale jeszcze do Ciebie zajrzę :)
UsuńNo z tego co piszesz wynika , że i bez gorączki przedświątecznej grudzień miałaś emocjonujący...
OdpowiedzUsuńSkrzyneczki cudne :
:)) Jakoś tak się od lat plecie, ale w tym roku rzeczywiście jest duuuużo spokojniej.
UsuńDziękuję Ewuś, pa
Ja już padłam, przy tych dwóch kuferkach... ale z zachwytu!!!! Cudne! Jesteś genialna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. :)) Ale geniuszu nie mam za grosz. ;))
UsuńBuziaki
Ewuś kuferki są fantastyczne! Masz złote rączki:)
OdpowiedzUsuńMój grudzień w tym roku również bez szaleńczej świątecznej gonitwy. Na pierwszym miejscu najbliżsi i radość ze wspólnie spędzonych chwil. Podobnie jak Ty czekam na Nowy Rok i jego "czystą kartę". Mam nadzieję że zapiszą się dla nas na niej tylko radosne chwile!
Usciski!
Jakoś tak przedziwnie się czuję w tym roku bez szaleństwa i pośpiechu. Biorę wszystko na spokojnie i musze przyznać, że nie jest źle! :)) A co do przyszłego roku, to jestem przekonana, że będzie dobry. ;)
UsuńBuziaki
No to już wiem ,dlaczego ostatnio tak się "ukrywałaś". Ty nawet pochorować spokojnie nie możesz.
OdpowiedzUsuńKuferki śliczne:) Coraz piękniejsze te Twoje dzieła sztuki.Życzę udanych, zdrowych ,spokojnych i rodzinnych Świąt !
Ściskam .Olka
To prawda, chorować się u nas nie da normalnie. ;))
UsuńDziękuję, a życzenia złożę dziś, bo za mniej więcej godzinkę się widzimy. :)
Pozdrawiam
Piękne kuferki! Ja w tym roku też jakoś na wolniejszych obrotach :). Życzę Ci radosnych, spokojnych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję! To tak jak ja. ;)
UsuńTeż Ci życze wszystkiego co najlepsze!
Pozdrawiam ciepło
A ja już myślałam, że porzuciłaś życie blogerki i po angielsku nas opuściłaś. Nawet bałam się zapytać co się stało :). Kuferki piękne, z super pomysłowe :).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Krew anglosaska we mnie nie płynie! ;) Na pewno się pożegnam, gdy nadejdzie moment.
UsuńDziękuję i uściski przesyłam
Cudowne kuferki,jestes zdolna :))
OdpowiedzUsuń:)) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzepiękne szkatułki.
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu zebrać i coś u Ciebie zamowić, ale prawie za każdym razem jak dodasz coś nowego, to stwierdzam, że chciałabym mieć taki chustecznik/szkatułkę/cokolwiekinnego. Straszne ;)
Pozdrawiam i życzę ZDROWYCH, wesołych Świąt,
Ola
:)) To się zmobilizuj, mogę zrobić, co sobie zażyczysz!
UsuńA komentarz, bombowy.
Ciepłych i rodzinnych Świąt. Buziaki
Fenomenalne te kuferki :) cudeńka :)
OdpowiedzUsuń