Przedwczoraj najstarszy syn, zajrzał do mojego pokoju i widząc mnie leżącą na łóżku ze złożonymi na brzuchu rękami, bez książki, bez laptopa, bez notatnika zapytał z troską w głosie:
- Mamo, co robisz?
- Myślę - odpowiedziałam najkrócej jak się da, bo wolałam nie zakłócać swoich myśli żadną zbędną konwersacją, w momencie gdy akurat zapuszczają korzenie.
- Ooo, fajne zajęcie! - odparł wyraźnie zadowolony z odpowiedzi i z uśmiechem pełnym zrozumienia zamknął drzwi.
Oczywiście moje dotychczasowe myśli nie zdążyły się ukorzenić i korzystając z tej kilkusekundowej przerwy czmychnęły. Jego szczere uradowanie tak mnie ucieszyło, że nowe myśli od razu za tą radością sznureczkiem podążyły. Ale jak tu nie być ukontentowaną dowiadując się zupełnie przypadkiem, że dla syna mego najstarszego myślenie jawi się jako "fajne zajęcie"? ;) A przecież wiadomo, że niespełna 11-nastolatek ma z pewnością całą masę fajniejszych zajęć.
Od razu zastanowiłam się, a jakie moje, czyli kobiety w średnim wieku, zajęcia można zaliczyć do kategorii fajnych? Z całą pewnością myślenie, jak słusznie zauważył mój syn, znajduje się na samym szczycie. Wiem, że może się to wydać podejrzane, ale ja myślę bez przerwy. Mąż twierdzi, że zdecydowanie za dużo. I że z tego myślenia to się tylko problemy biorą. Typowy męski punkt widzenia! Ale po cichu Wam powiem, że w tym przypadku to się czasami z nim zgadzam. Może rzeczywiście myślenie powinnam troszkę ograniczyć? A przynajmniej niekończącą się analizę rzeczywistości. Popracuję nad tym.
Drugim fajnym zajęciem, a może pierwszym (muszę to przemyśleć) jest marzenie. Marzenia snuję od kołyski, a właściwie od pieluchy powinnam rzec, gdyż w domu nadal wołają na mnie Srulek-Marzyciel, gdy się w swoich marzeniach nieprzyzwoicie rozpędzę... że to niby marzeń zawsze tyle narobię (użyłam ładniejszą wersję czasownika). ;) I tu znów zaczęłam się zastanawiać. Czy rzeczywiście nie zgromadziłam ich za dużo? Czy aby nie czas z nich wyrosnąć, części się pozbyć? Czy nie powinnam i w nich zrobić porządku? Bo czyż nie jest tak, że marzenia, których nie da się zrealizować są jedynie mrzonkami? A cóż nam ułuda może dać? Ból rozwiania jedynie. No, przyznam się szczerze, że oblekłam się przez te lata w kilka miraży. Stały się niczym druga skóra. Lecz nagle (a może wcale nie tak nagle) zdałam sobie sprawę, że coś mnie chyba ciśnie, coś uwiera, dusi. I wtedy przypomniały mi się złowieszcze słowa F. Nietzschego: "wąż, który nie może zrzucić swojej skóry, ginie". Ach, ja nie chcę ginąć! Zginąć od marzeń?
I tak oto, dwa najfajniejsze zajęcia w moim życiu, zmiksowane razem, zafundowały mi pierwsze zadanie na nadchodzący rok - zapewne bolesne obdzieranie z ułudy. Jak widać, fajne zajęcia mają czasami nieprzewidywalne konsekwencje.
Ściskam Was ciepło
Do siego Roku!
Ewa
Od razu zastanowiłam się, a jakie moje, czyli kobiety w średnim wieku, zajęcia można zaliczyć do kategorii fajnych? Z całą pewnością myślenie, jak słusznie zauważył mój syn, znajduje się na samym szczycie. Wiem, że może się to wydać podejrzane, ale ja myślę bez przerwy. Mąż twierdzi, że zdecydowanie za dużo. I że z tego myślenia to się tylko problemy biorą. Typowy męski punkt widzenia! Ale po cichu Wam powiem, że w tym przypadku to się czasami z nim zgadzam. Może rzeczywiście myślenie powinnam troszkę ograniczyć? A przynajmniej niekończącą się analizę rzeczywistości. Popracuję nad tym.
Drugim fajnym zajęciem, a może pierwszym (muszę to przemyśleć) jest marzenie. Marzenia snuję od kołyski, a właściwie od pieluchy powinnam rzec, gdyż w domu nadal wołają na mnie Srulek-Marzyciel, gdy się w swoich marzeniach nieprzyzwoicie rozpędzę... że to niby marzeń zawsze tyle narobię (użyłam ładniejszą wersję czasownika). ;) I tu znów zaczęłam się zastanawiać. Czy rzeczywiście nie zgromadziłam ich za dużo? Czy aby nie czas z nich wyrosnąć, części się pozbyć? Czy nie powinnam i w nich zrobić porządku? Bo czyż nie jest tak, że marzenia, których nie da się zrealizować są jedynie mrzonkami? A cóż nam ułuda może dać? Ból rozwiania jedynie. No, przyznam się szczerze, że oblekłam się przez te lata w kilka miraży. Stały się niczym druga skóra. Lecz nagle (a może wcale nie tak nagle) zdałam sobie sprawę, że coś mnie chyba ciśnie, coś uwiera, dusi. I wtedy przypomniały mi się złowieszcze słowa F. Nietzschego: "wąż, który nie może zrzucić swojej skóry, ginie". Ach, ja nie chcę ginąć! Zginąć od marzeń?
I tak oto, dwa najfajniejsze zajęcia w moim życiu, zmiksowane razem, zafundowały mi pierwsze zadanie na nadchodzący rok - zapewne bolesne obdzieranie z ułudy. Jak widać, fajne zajęcia mają czasami nieprzewidywalne konsekwencje.
Ściskam Was ciepło
Do siego Roku!
Ewa
Oj tam , oj tam , ja to ze swoich nie będę rezygnować , bo takie odzieranie z marzeń to musi być bolesna sprawa :( A jak już umierać to z uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńGdy mam czas lubię do Ciebie zaglądać , bo tak ładnie umiesz pisać , fajnie się czyta :)
Uściski i spełnienia marzeń !
To ja Tobie (sobie) życzę, byś miała więcej czasu i częściej do mnie zaglądała. I takie komentarze zostawiała. ;))
UsuńBuziaki, wszystkiego naj!
No i znowu skończyło się na dogłębnej analizie rzeczywistości :). Marzyć trzeba zawsze, bez marzeń świat byłby straszny a życie bezsensowne. Pod całym postem mogłabym się podpisać jak pod swoim, z tym że jestem kobietą w wieku średnim nieco bardziej :))) i już takie rozważania przegryzłam wielokrotnie... i wiem, że tak właśnie ma być, może nieco mniej analizy rzeczywistości, ale marzenia jak najbardziej, trzeba mieć, pielęgnować, rozwijać i realizować :)))
OdpowiedzUsuńŚredni wiek, to średni wiek, ani bardziej ani mniej. ;))
UsuńEch, całe zycie mi zejdzie na tej pielęgnacji!
Buziaki
Podobno, żeby marzenia się spełniły to marzyć trzeba głośno:) I tego życzę Ci na Nowy Rok:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńO rany, tak na głos?! ;)
UsuńŚciskam
Tak, tak Ewuniu, na głos:))))
UsuńMarzenia,każdy je ma i tak byc powinno:)) Ja ide przez życie zawsze pełna marzen.Tak jest mi lepiej,pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńA mnie trochę ciężko tyle ich dźwigać! ;))
UsuńUściski serdeczne
Ja myślę , że marzyć trzeba , nawet jeśli czasami są to tylko mrzonki nie mające szans na spełnienie , byleby tylko mieć świadomość , że to mrzonki ;)
OdpowiedzUsuńA co do myślenia to ,kochana myślmy jak najwięcej bo coraz częściej spotykam osoby dla , których myślenie zdecydowanie nie jest fajnym zajęciem , a nawet można by je zaliczyć do zajęć bolesnych ;) No i ktoś przecież musi średnią myślenia troszkę podciągać w górę ;)
Pewnie tak, uswiadomiona mrzonka nie jest groźna. ;)
UsuńUśmiałam się z tych "zajęć bolesnych"! :)))
Ściskam Cię mocno Ewuniu! Buziaki
Pięknie napisane, coś z Ciebie mam bo myślenie i marzenia to też moje dwa ulubione zajęcia ;))
OdpowiedzUsuńw komentarzu u siebie napisałam, bys podała adres na maila, to wyślę Ci mój chlebek ;)
buziaki!
Och Uleńko, zapomniałam zajrzeć... ale już wiesz. :))
UsuńBuziaki
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńTeż, też! :))
UsuńBuziaki
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Tobie też najlepszego!
UsuńPa, pa
najlepszego w Nowym Roku dla Ciebie i całej Twojej Rodziny!!!
OdpowiedzUsuńWam też wszystkiego co najlepsze!
UsuńPa
Ewuniu życzę Ci w tym nadchodzącym roku spełnienia choćby kilku marzeń i myślenia tylko o miłych rzeczach, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMZ
:)) Niech się spełniają, a co tam! ;) Tobie też szczęścia i radości!
UsuńPozdrawiam
Ewo marzenia się spełniają przecież:)nie raz te mniejsze nie raz te większe.Marzyc trzeba!!!!
OdpowiedzUsuńZ tym myśleniem na okrągło to tez tak mam :/
Marzenia trzymają czasami nas przy zdrowych zmysłach! ;))
UsuńO, to jest nas więcej! Ale to nieuleczalne... ;)
Buziaki
Najlepsze noworoczne życzenia na 2014 rok !!! Wszystkiego naj naj :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie życzę samych naj! :)
UsuńPa
Ewuniu, taka mądra dziewczynka z Pani a do takich błędnych wniosków doszła :-))
OdpowiedzUsuńTo co Panią cisnęło to tylko fałdka jakaś na narzucie na łóżku. To co zaczęło uwierać i dusić to niestety poczucie obowiązku, no bo co ja tutaj leżę i myślę, jak tyle jeszcze powinnam zrobić w domu i przy dzieciach.
A ten Nietzsche z wężem to prawidłowo bo za miesiąc kończy się rok Wodnego Węża. Wiadomo, Wodny Wąż jest najlepszym przyjacielem wszystkich marzycieli i na swoje odejście to właśnie im pomaga najlepiej, jak potrafi przestrzegając, żeby od marzeń przeszli do działania. Za progiem już kopytkiem stuka Drewniany Koń, a ten sprzyja aktywnym, pracowitym i podróżnikom realizującym swoje marzenia :-)
Gorące życzenia spełnienia marzeń w Nowym Roku, (wg każdego kalendarza :-))
od Elki księgowej, która tylko takie marzenia pielęgnuje, jakie dają się zapisać w tabelkę excella ;-)).
i czas tę skórkę zrzucić.
Chyba ma Pani rację. :))
UsuńAch, to te Węże i Konie taki wpływ na mnie mają! ;)
Chyba też uruchomię excella! ;))
Dziękuję bardzo serdecznie i tez pozdrawiam noworocznie z caęłgo serca!
Oj wcale sie nie zmieniaj i pielegnuj te marzenia jak najslodszy diament. Bez marzen nasze zycie nie ma sensu . Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Ewa . Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńTeż Aniu zyczę Ci najlepszego... Zresztą wiesz! :))
UsuńBuziaki