Trzecia niedziela Adwentu za nami i pozostał już tylko tydzień...do Świąt, rzecz jasna.
Dziś znów Wam nawrzucam w poście, com tam miał. ;)) Ale tyle normalnych spraw na głowie, a tu jeszcze te nienormalne, czyli świąteczne przygotowania i inne różności codzienne. ;) Mam nadzieję, że przeżyjecie i do końca dotrzecie!
Zakwas na barszcz już nastawiony, bo u nas na Wigilię jada się barszczyk czerwony z kulebiakiem, który to Mama robi, a ja zawsze barszczyk. Lista ostatnich zakupów kulinarnych na Wigilię sporządzona (oj, długaśna) i jutro ruszam do sklepów jako zaopatrzeniowiec. ;) Oprócz tego, na mej liście zadań: w pierwszej połowie tygodnia chałupa do sprzątnięcia na tip-top, pościel do zmiany, pranie zasłon oraz prasowanko, bo pod sam koniec tygodnia zaszywam się w kuchni. I proszę nie przeszkadzać! ;)
W kwestii marcepana dodam, że oprócz śliwek, o których Wam pisałam, zrobiłam jeszcze pralinki marcepanowo-orzechowe w czekoladzie też z przepisu Doroty. Jeśli macie ochotę je zrobić, to radzę z całej porcji marcepanu (czyli 200 g, ja zrobiłam nawet z 300 g!), bo nie można się powstrzymać, żeby jeszcze jednej nie spróbować! :))
Z wielkim bólem serca piszę, że mój przecudownie obłędny storczyk (na którego punkcie mam lekkiego bzika) :)) perfidnie narobił mi nadziei na obfitość kwiecia! Obietnic naskładał w liczbie 9 pędów, po czym o obietnicy w mig zapomniał! Pożółkłe pączki zrzuca jeden po drugim. Aż mi smutno patrzeć.
Znawczynią wielką, ani specjslistką od storczyków nie jestem, ale wiem, że późno jesienne zkwitanie orchidei w naszym klimacie jest często nieudane. Mój stoi zawsze na parapecie od zachodniej strony, więc ostre słońce nigdy go nie niepokoi. Nie latam z nim po domu, bo tego storczyki nie lubią. Podlewam, gdy trzeba poprzez krótką kąpiel korzeni. Odwdzięcza się pięknie. Ale grudniowe zimne powietrze, lodowata szyba, a szczególnie chłód nocą, jaki utrzymuje się między roletą a oknem, doprowadza go do szału. ;) W końcu to kwiat ciepłolubny. Zabrałam go z parapetu, ale przeprosić się nie dał. Jak się uspokoi, będę musiała go przystrzyc i poczekać na wiosnę. Ech, a tak miało być biało na Święta!
Przyroda, jak wiadomo, lubi równowagę dlatego w rekompensacie oszalały moje kwiaty cebulowe! Ja nie wiem, co w tym roku wstąpiło w te moje kwiaty, bo od lata co rusz którymś nieco odbija. ;) Ale o cebulki byłam spokojna. Całkiem niedawno je sadziłam (TU o tym pisałam), a do wiosny przecież jeszcze daleko. I masz babo placek! Szykuje mi się piękna wiosna tej zimy. :)) No, zresztą zobaczcie:
Czy to normalne?! |
I przez przypadek znalazłam w domu jednego zapomnianego hiacynta. Przeleżał sobie spokojnie od wiosny w pojemniku z gąbkami do szlifowania! Gdy go przed wczoraj znalazłam, chciałam wyrzucić sądząc, że nic już z niego nie będzie, gdy wzrok mój zdziwiony padł na zieloną wypustkę u góry! "A łyżka na to: niemożliwe!" :)) Skoro tak, to należy mu się królewskie miejsce, czyli w koronie. Świeczka musiała na chwilę opuścić stanowisko. Przynajmniej do czasu, gdy hiacyncio przestanie się w niej mieścić. ;)
W związku z tematyką roślinną ;) pokażę również dwa nowe miniaturowe cyprysiki, które cieszą oczy, oczywiście światecznie. ;)
Przy okazji Świąt, złoto do życia powołałam, czyli ze złotym (= świątecznym już) połyskiem zrobiłam ...co? Wiadomo, kolejny chustecznik. Poprzecierałam beż i szary brąz, na to z masy strukturalnej wypukły wzór kwiatowy i na koniec delikatnie wtarta pasta do złoceń. Idealnie pod kolor świątecznych zasłon. :)
Na zakończenie podzielę się z Wami kulinarnym sekretem: uwielbiam szpinak! :)) Mam już kilka różnych ekstra pysznych wariacji na temat. ;) Chyba kiedyś napiszę o nim osobny post. W piątek zrobiłam nowe smaczne danie ze szpinakiem, gorgonzollą i gruszkami na drożdżowym cieście. Odkąd Iga zamieściła cudowne zdjęcie owego obiadku, nie mogłam się doczekać przepisu. Zainteresowanych po przepis odsyłam do Igi (KLIK). U Igi wersja podłużna, u mnie na okrągło. ;) Ale obie palce lizać!
Już, już, proszę nie ziewać, bo to koniec proszę Państwa! :)))
Do miłego
Ewa
Oj śliczności :)
OdpowiedzUsuńMój storczyk tez robi mi wielkich nadziei, ciągle puszcza nowe pędy i pączki już dobry miesiąc ale na razie cisza, nie rozwija się ani ich ie traci :)
Natomiast drugiego uratowałam przed wyrzuceniem w markecie i mimo że jeden paczek ma żółty i zeschły to pozostałe radzą sobie całkiem dobrze :)
Marcepan ?!? Pochłaniam w dużej ilości ! Teraz w niemczech sprzedawane sa batony marcepanowe mogę zjeść kilka pod rząd ! mniam !
Buźka !
Tak to jest z cieplolubnymi storczykami, gdy się im zachce zimową porą takich szaleństw! ;)
UsuńJa też marcepan uwielbiam (i moja Mama i najstarsze me dziecię!) i oprzeć się im trudno. Tak, pamiętam jak byłam na rocznej "emigracji" w Niemczech - marcepany na Weinachtsmarktach królują! :))
Buziaki
Ewa
Już tylko tydzień:o czas pomyśleć ,rozplanować,co,kiedy:)
OdpowiedzUsuńPralinki kusza oj kuszą,muszę zrobić!!Nic im się nie stanie jak zrobię je wcześniej?,bo później to już czasu nie będzie
Ciesze się że tarte wypróbowałaś,no i że smakowała:)))
Pozdrawiam świątecznie
Plan to podstawa! Przynajmniej u mnie bez rozpiski ani rusz. :))
UsuńPralinkom nic się nie stanie (najlepiej w lodówce je przechować), chyba że w podejrzany sposób zaczną znikać! :)) Jak u mnie. ;)
Szpinak na drożdżowym - super!
Pa, pa
pralinki piękne - robiłaś na prezenty?
OdpowiedzUsuńa storczyka musisz zasilić, albo czymś do storczyków albo biohumusem, nie da rady mieć tylu kwiatów bez pomocy
Oj nie! Nie mogłabym się z nimi rozstać. :))
UsuńTak czułam, że przesadził z ilością pędów o tej porze i nie poradzi sobie. Zasilam, zasilam, potem dam mu odpocząć.
Pa
Ewcia,
OdpowiedzUsuńproszę, prosze, proszę jak będziesz taki szpinaczek robiła następnym razem to zaproś mnie!!! To musiałoby być pyszne, uwielbiam takie dania ale niestety w moim domu jestem w takich smakach osamotniona:-(. No i zbierajcie się już do nas bo moje dzieci w oknie Twoich wypatrują :-)
Dobrze Dagus, będę pamiętać. Dzisiaj w swoich karteluszkach znalazłam przepis na strudel ze szpinakiem, którego jeszcze nie robiłam, więc... niebawem będzie próba!
UsuńPa
Rewelacja ! Prawdziwa uczta.
OdpowiedzUsuńUściski ślę
Dziękuję! :))
UsuńŚwietnie sobie wszystko zaplanowałaś :)
OdpowiedzUsuńStorczyka bardzo szkoda, no cóż-będzie pewnie na Walentynki :)
pozdrawiam
MZ
Muszę planować, bo się zgubię. ;)
UsuńOtóż to, niech cierpliwie poczeka na wiosnę.
Pa
Mój storczyk jeszcze się trzyma, choć Basieńka atakuje go od czasu do czasu:). Śliczne te delikatne cyprysiki, a ten konik, taki,że się rozmarzyłam!
OdpowiedzUsuńAtaki małych szkodników ;) na kwiaty... znam!
UsuńKonika przyniósł mi w zeszłym roku Mikołaj. :))
Pa
U mnie barszcz też już zakiszony, ale w moim domu je się go z uszkami:)
OdpowiedzUsuńPralinki cudne:)
Pozdrawiam:)
U nas też tak było przez wiele lat. Ale ja uwielbiam podsmażone pierogi, więc teraz do barszczu jest kulebiak, a pierogi dodatkowo, jak kto chce też do zupy (wcześniej bylo odwrotnie).
UsuńWstyd się przyznać... po pralinkach słuch zaginął! ;) Ech, muszę dorobić.
Pa
U nas barszcz grzybowy z uszkami, aż mi ślinka leci na te wigilijne potrawy! U mnie storczyki zaczęły kwitnąć jak szalone! Może trochę pomogła im odżywka, ale żeby wszystkie naraz?!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Ja też się nie moge doczekać wigilijnych potraw, a pomyśleć, że jako mała dziewczynka nie cierpiałam ich wszystkich (jak zresztą teraz moje dzieci!).
UsuńOj, to pilnuj, zeby pani Zima nie dmuchnęła na nie przypadkiem mroźnym powietrzem. ;)
Pa
Ewo,nie można ziewać czytając i oglądając te cudeńka.Zapuściłam się nieco,doszły nowe obowiązki,ale marcepanki,śliwki w czekoladzie i...szpinakowe jadło na pewno wypróbuję jak mi czas na to pozwoli.
OdpowiedzUsuńKiedy Ty to wszystko robisz?
Storczyk zaszalał,ale się przeliczył,nie dał rady...
Mój wypuszcza jeden pęd.Mam nadzieję,że mu nic nie stanie na przeszkodzie by zakwitł.
U nas na Wigilię grzybowa .Na samą myśl dostaję ślinotoku:)Koniecznie też kluski z makiem i kompot z suszu:)
Najważniejsze to dobra organizacja i planowanie.Dasz radę:)
Pozdrawiam.Olka
W tym roku też będzie grzybowa (taka mała alternatywa dla nieletnich wybrednych podniebieni) :)) - Mama zrobi. A poza tym w tym roku dla dzieci zrobię tuńczykowe gwiazdeczki w cieście francuskim, żeby się później nie martwić cały wieczór, że dzieci nic nie zjadły.
UsuńNa kompot z suszu to ja czekam cały rok! :)) U nas zawsze na koniec była słodka kutia (mak z pszenicą), ale najmłodsze nie jedzą, bo wiadomo... nie smakuje, najstarsi skubną, bo pod protezy wchodzi... ;) Eee, nie wiem, czy zrobię w tym roku, chociaż bardzo lubię.
Całusy
Ewa
Aaa, zapomniałam, a cóż to za obłędna godzina?! :))
UsuńNo niestety ostatnio tak mi się zdarzało:(
UsuńZa dużo wszystkiego.Najgorsze,że ani nie mogę nadrobić rano,bo obowiązki wzywają,ani tez nie umiem długo spać bez względu na to , od której śpię.
Na szczęście chyba nie potrzebuję dużo snu:)
Ściskam.Olka
Jak ja bym tak chciała!!!
UsuńTy lepiej nie bierz ze mnie przykładu.Potrzebujesz snu by się zregenerować po ciężkiej codziennej orce.
UsuńŻyczę zdrowia:)
Olka
Jak tu pięknie, aż miło do Ciebie zaglądnąć ;)Adwentowy świecznik cudny, w piórka ubrany tak jak lubię ;)
OdpowiedzUsuńKonik rewelacyjny!!!
Pozdrawiam
Dziękuję, to miłe. Bardzo się cieszę, ze się podoba. :))
UsuńPa, Różo
Bardzo ładnie u Ciebie i takie śliczności wykonujesz... jestem zauroczona:) A na dodatek lubisz kwiaty tak jak ja... coś mi się zdaje, że będę stałym bywalcem u Ciebie;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za takie mile słowa! Rozgość się u mnie i zaglądaj - bardzo się ciesze, że podoba się Tobie w moich skromnych progach. :)
UsuńPozdrawiam