środa, 17 października 2012

Jesienne porządki

Mamy trzecią dekadę października - to chyba najwyższy czas, aby letnie rzeczy ustąpiły miejsca cieplejszym? Doszłam do wniosku, że już raczej nie będą potrzebne krótkie spodenki, bluzeczki na ramiączkach i cienkie sukienki. ;)  Pewnie przez tę piękną pogodę ociągałam się ze zmianami w szafach, ale nie dałam rady dłużej udawać, że nadal mamy lato! Trzeba było wziąć byka za rogi i zrobić jesienne ciuchowe porządki razy pięć. I utknęłam na cały dzień segregując w jedną stronę letnie ubrania: co za małe - oddać, co podarte bądź poplamione - wyrzucić, co się nada za rok - zachować, popakować i na strych; oraz w drugą stronę ciepłe rzeczy: w to się już pan Najstarszy nie zmieści - przechować dalej dla Najmłodszego, w to panna Średnia jeszcze się nie zmieści - trzymać dalej. Musiałam też przy okazji odpowiedzieć sobie na szereg ważnych pytań typu: dlaczego trzymałam cały rok dla pana Najmłodszego za małe już na niego rajstopki z dziurą - nie wiadomo! Za to wiem teraz co komu czego brakuje w garderobie na zimę! :)) Uff.

Robota ta wielce pożyteczna, jak pisałam, zajęła mi cały dzień i zmaltretowała psychicznie, bo jest ona przecież wyjątkowo twórcza i szlachetna, a poza tym efekt tej mozolnej pracy jest zauważalny na pierwszy rzut oka. :)) Dla odreagowania zabrałam się za jesienne porządki o wiele przyjemniejsze, bo balkonowe i za to z natychmiastowym efektem. W końcu na horyzoncie pojawi się niedługo cienko piszczący Pan Listopad. ;) I choć dzięki pięknej jesieni w tym roku mam wrażenie, że lato dopiero co się skończyło, to jednak najwyższa pora pomyśleć o przyszłej wiośnie, czyli o kwiatuszkach.



Jeśli chodzi o sadzenie i pielęgnację roślin, to ściśle przestrzegam kalendarza księżycowego. Sadzę kwiaty wyłącznie w czasie najbardziej temu sprzyjającym i jak do tej pory nie narzekam. ;) We wrześniu sadziłam cebulki hiacyntów, tulipanów oraz szafirków w mojej Namiastce Ogrodu. W październiku działałam na balkonie. I chociaż korzystny w tym miesiącu czas sadzenia dobiega właśnie końca, zdążyłam podosadzać to i owo. Chętnych, którzy się zgapili, a chcieliby coś jeszcze dosadzić, informuję, że kolejny dobry czas na prace w ogrodzie będzie od 1-14 listopada. Jeżeli pogoda się nie zmieni nic nie stoi na przeszkodzie, aby jeszcze kwiatowo zaszaleć. :))

W tym roku spodobały mi się hiacynty. Są niezwykle malownicze i takie plastyczne. Przechowałam więc cebulki przekwitłych wiosną kwiatów, dokupiłam nowe i posadziłam w donicach z myślą o kolorowym balkonie. Oprócz hiacyntów będą też spokrewnione z nimi bladoniebieskie puschkinie, tulipany, szafirki oraz cebulice syberyjskie. Efekt zobaczymy wczesną wiosną. 



Wyrzuciłam przekwitłe bakopy (choć nie wszystkie), lobelie (choć o dziwo! nie wszystkie) i gipsówki, przesadziłam kwitnące nadal pelargonie a w ich miejsce posadziłam jesienne astry i chryzantemy. Lada moment, a będę musiała zanieść do piwnicy wrażliwe na mrozy hortensje i bzy, a resztę kwiatów zabezpieczyć przed zimą.



Jak widać nie wszystkie kwiaty  obchodzi, ze mamy jesień
I tu muszę Wam powiedzieć, że sen z powiek spędzał mi rozłożysty bez, który całe lato spędził w kupionej razem z nim plastikowej donicy. Wyobraźcie sobie, że przez cały sezon ogrodowy nie mogłam dostać żadnej (nie mówię już ładnej) odpowiednio wielkiej donicy. Jak nie dostałam w sezonie, to jesienią na bank nic już nie znajdę, a mrozy tuż tuż! Marzyła mi się wielka kamienna donica, ale takie cuda ceny mają zaporowe! Cóż było robić, trzeba było zakasać rękawy i kamienną donicę zrobić sobie samej. :)) Pędzle i farby w ruch i  mam kamienna donicę jak ta lala (i to za całe 39 zł!) :)) Tadaaam!


Przed... w trakcie... i po

Żegnam się z Wami kwiatkami...
...typowo jesiennymi: lawenda, niezapominajka, stokrotka oraz dzwonek

Ewa

23 komentarze:

  1. Ale świetnie wykombinowałaś z donicą, śliczna:). A kwiaty wciąż piękne u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby tylko balkon a jak kwiatami obsypany
    Wspaniały przykład że nie trzeba mieć ogródka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mi nie mów..., marzę o ogródku, ogrodzie, no dobrze: o hektarach ogrodu! :))

      Usuń
  3. Kwiatki rzeczywiście zaszalały! Chyba z sympatii do Ciebie.
    Dołączam się do nich.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Alez piekne okazy! Podziwiam, u mnie na balkonie tylko zioła i to też liche, latem mam tam prawdziwą patelnie. Słońce tak praży, ze nawet kaktus nie dał rady:( Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) To może spróbować z jakimiś tropikalnymi roślinami? :))

      Usuń
  5. Wspaniala transformację zafundowalaś donicy! Wybornie się prezentuje i gdybyś nie wspomniała to przez moment bym jej nie podejrzewała iż nie jest "prawdziwa";)
    Już sobie wyobrażam jak pięknie będzie u Ciebie wiosną...

    Wychowałam się w domu w wielkim ogrodem i tęskno mi do tych czasów. Rozumiem zatem Twoje marzenia:) Teraz, mieszkajac w duzym mieście, cieszę się każdym rodzajem napotkanej roślinności i ubolewam że doniczkowce nie lubią mojego mieszkania:( Mimo wszystko co jakis czas probuje i znosze do domu z nadzieja ze przetrwaja... Teraz mam najprawdziwsza rosiczke! i obserwujemy z synkiem czy juz cos "upolowala". Nie jest jednak chyba specjalnie głodna bo nie zwabia natretnych jeszcze w tym roku komarów. Łaskotana patyczkiem szybko zamyka swoje smocze paszcze ku uciesze młodego naukowca:) Ja sie natomiast cieszę że mam okazje pokazać synowi coś co sama widziałam w naturze tylko raz w życiu...

    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Donica stoi dumna i nosa zadziera! Muszę dorobić w tym stylu donicę na świerk, aby jej nosa utrzeć! ;))
      Mówię Ci, jak ja bym się chciała wyżyć "twórczo" w ogrodzie!
      Rosiczki zazdroszczę; nawet nie wiem czy u nas jest do dostania. Ale podejrzewam, że przy mojej szarańczy i kotach chyba by się biedna zestresowała, zamknęła w sobie i stała prawdziwą introwertyczką! :))

      Usuń
  6. przez Ciebie jeszcze bardziej ogród mi się marzy.... :), ale teraz siedzę sobie w pracy z widokiem na bezmiar pól i lasów, a w domku z widokiem na park i może wreszcie pochowam donice sprzed kamienicy, bo chyba najwyższy czas :)
    P.S. ja też przestrzegam kalendarza księżycowego, ale w innych sferach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widok z okna jest nie mniej ważny niż ogród. Cudownie mieć zieleń za oknami. wiem coś o tym, bo mam las. ;)
      Kalendarza używam też do podlewania kwiatów i robienia przetworów. Kiedyś nawet włosy obcinałam w dniach lwa! Ale nie ze wszystkim teraz nadążam, więc część rzeczy odpuszczam...
      Pamiętaj, że namiętnie głosuję...

      Usuń
  7. No i miałam"nosa"żeby tu dziś zajrzeć:)Nie zazdroszczę prac związanych z chowaniem letnich i wyciąganiem zimowych ciuszków dla takiej gromadki.Pamiętam doskonale,choć to było dawno.Inne tez były wtedy czasy.Dla starszego często szyłam lub dziergałam sama.Trzeba też było reperować a nie wyrzucać...
    Takie życie miało też swoje uroki,bo dużo się nauczyłam:)
    Gratuluję Ewo pomysłu na donicę.Jesteś jak zwykle praktyczna,pomysłowa,
    pracowita...Mogłabym tak jeszcze długo:)
    A Twoje kwiatki to Cię po prostu bardzo lubią,bo doceniają opiekę i troskę.
    Cebulki jednak radzę posadzić jeszcze przed listopadem.Choć może i będzie jeszcze ciepło.Dziś było pięknie ,aż trudno było uwierzyć,że to koniec października.Oby jak najwięcej takich słonecznych ,ciepłych dni,bo wtedy chce mi się żyć...
    Widok z okna to też siła,która mnie napędza.Z jednej strony las,z drugiej przez lata obsadzane przeróżną zielenią i kwieciem ,ogródki sąsiadów.Jakże one przez te lata pozarastały:)A ja pamiętam glinę i gołe przestrzenie między naszymi domami.Czas...
    Pozdrawiam .Olka

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapomniałam wczoraj dopisać,że dzięki Tobie ,Ewo wróciły dawne wspomnienia ,kiedy chłopcy byli mali.Było ciężko,bo sama ich chowałam,ale to piękne wspomnienia...
    Zapamiętaj każdą chwilę...:)
    Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze są prace domowe, których efektu nie widać, a wykonywać trzeba! Ot, taka - jak to się mówi - robota głupiego.
      Kiedyś było bardzo ciężko - bez pampersów, zupek ze słoiczka, ubranek w każdym kolorze i fasonie... A mimo to wraca się wspomnieniami i wcale nie są one straszne... Należy się wielki szacunek dla kobiet wychowujących dzieci (szczególnie samotnie) w tamtych trudnych czasach.
      Uściski
      Ewa

      Usuń
  9. Cudowna donica i zrobiony kawał dobrej roboty :) Wiosną będzie czym oczy cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne są te donice. Masywne i w starym stylu. Super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to miłe, że się Tobie podobają. :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. witam, bardzo podoba mi się Twój pomysł na nowy wizerunek donicy. Czy mogłabyś napisać czym ja przemalowałaś (dokładnie jaką farbą) i ile razy. Mam podobne donice i chciałabym je tak przerobić, żeby pasowały do bielonej wikliny.
    pozdrawiam i zapadam w kolejne stronice Twojego bloga.
    olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olgo i zapraszam serdecznie. Rozgość się. :)
      Donicę malowałam farbami akrylowymi (do takich celów mogą być nawet te z marketu budowlanego, np. biała najtańsza). Uzyłam 2 kolorów - białej i szarej, które nanosiłam gąbką naprzemiennie nabierając kolory i rozcierając je wdłuż, czyli "na okrągło". :) Jeżeli masz plastikową donicę, to nie trzeba używać primerów, bo ona jest już porowata i farba dobrze się trzyma, ale jeśli myślisz o przerobiemiu ceramicznych, to koniecznie potrzebują one podkładu zanim zaczniesz nanosisz właściwą warstwę farby.
      Mam nadzieję, ze Ci troszkę pomogłam. A jeśli nie bardzo, to wczesną wiosną przygotuję taki mini kursik, bo mam też jeszcze donicę w taki sposób do przerobienia.
      Pozdrawiam
      Ewa

      Usuń
  12. Donica wyszła przepięknie! Bardzo mi się podoba :)
    Gratuluję i pozdrawiam
    Stara Winiarnia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...