Być raz wielcy trzej wodzowie
Oni mieć wielkie zdrowie
I ognista woda kochać lubić pić
Oni mieć zawsze humor
I bez przerwy robić rumor
Oni jak bawoły dzikie potem wyć
Znacie tę piosenkę o wodzu Manitou? Ja też kochać lubić pić ognista woda, a dokładnie naleweczki, tyle tylko, że jak bawół potem nie wyć. :) Bo naleweczkami człowiek się przecież raczy, a ja uwielbiam nalewki wszelkiej maści – niezastąpiony dodatek do ciast i dobrego towarzystwa. Przez ostatnie kilka lat nie zrobiłam ich jednakże zbyt wiele. Wykluczona z grona degustujących z powodu karmienia, a potem zbyt zmęczona, żeby się nimi delektować (dosłownie kilka łyków działało na mnie silnie usypiająco), stwierdziłam, że poczekam z domową produkcją na lepsze czasy. A jest co robić - owocowe, ziołowe, korzenne, likiery, etc. Dlatego wszem i wobec ogłaszam, że rozpoczynam niekończący się sezon nalewkowy! A będzie się działo! Oj, będzie!
Dziś nadal w odcieniach fioletu, ale daleko od subtelnego wrzosu, tym razem mroczna jeżyna. Owoc sierpniowy, już się powoli kończy, ale jeszcze zdążyłam nastawić z niego naleweczkę.
Odsłona pierwsza, jedna z moich ulubionych:
Jeżynówka
Pracy nie jest znowu tak dużo, tylko na efekty trzeba poczekać, ale zapewniam Was, że cierpliwość się opłaci. Nalewka jest przepyszna! A gdy tak będziecie czekać, aż naleweczka "dojdzie", nie narzekajcie, że to tyle trwa (niektóre odstawia się przecież na rok lub dwa), tylko sobie pomyślcie, że w szlacheckiej Polsce przygotowywano naleweczkę na chrzciny dziecka, a podawano do stołu... na jego weselu! No, to się nazywa cierpliwość!
Pozdrawiam fioletowo
Ewa
dzięki, przekażę małżonkowi niech próbuje. Mam pytanie, ten etap w słoikach to odstawiamy byle gdzie czy też w ciemne miejsce?
OdpowiedzUsuńByle gdzie. ;) Nie ma znaczenia, tylko tydzień musi się przemacerować.
UsuńPa
Acha, dzięki :)
OdpowiedzUsuń