Tak, to już ostatni kolor a tym samym koniec zabawy w jesień w kolorach tęczy. Przynajmniej w tym roku... Chciałam jeszcze raz podziękować Anne za tak miłe i wyczulające zmysły zajęcie! Dzięki tej zabawie miałam nie tylko oczy i uszy szeroko otwarte na kolory, ale i wiele kolorowych dań! :) A jesień w tym roku była dla nas niezwykle łaskawa. Zresztą nie ma się co dziwić, skoro tłumy paparazzich nie tylko w Polsce, ale i za granicą uganiały się z aparatami, żeby przyłapać panią Jesień w jakieś ciekawej kreacji. ;) Takim zainteresowaniem pani Jesień nie cieszyła się od czasu, gdy była panną Wiosną! Każdemu by trochę woda sodowa uderzyła do głowy od nadmiaru zachwytów, więc teraz już jest jasne dlaczego w drugiej połowie listopada mamy taką całkiem przyjemną aurę, prawda? No, niech no tylko jakiś malkontent się znajdzie, co na jesień w tym roku narzeka! ;)
Postanowiłam sobie, że uwieczniać będę jedynie Naturę, czyli bogactwo jesiennej przyrody. Wiem, że takie samo założenie miała też Alexls z Destination art (moja pierwsza obserwatorka i komentatorka, która dla mnie zawsze już pozostanie nr 1 - bo ja taka sentymentalna jestem) ;), czy ktoś jeszcze, tego nie wiem. I obu nam się udało, choć to wcale takie łatwe nieraz nie było. I w tym miejscu muszę się bez bicia przyznać, że dałam ciała - że tak kolokwialnie powiem - z fioletową jesienią. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. To znaczy natura jest, a jakże!, tylko, że gdy był czas przebogaty w fiolety, to ja zamiast robić zdjęcia, uganiałam się za pomarańczem, czy zielenią i teraz mam. To znaczy nie mam... zbyt wiele do zaoferowania. A trzeba było się zabezpieczyć! Kiście winogron "obfocić", naręcza chryzantem uwiecznić. I co? Nie powiem brzydko co, bo Wy dobrze wiecie co!
Postanowiłam sobie, że uwieczniać będę jedynie Naturę, czyli bogactwo jesiennej przyrody. Wiem, że takie samo założenie miała też Alexls z Destination art (moja pierwsza obserwatorka i komentatorka, która dla mnie zawsze już pozostanie nr 1 - bo ja taka sentymentalna jestem) ;), czy ktoś jeszcze, tego nie wiem. I obu nam się udało, choć to wcale takie łatwe nieraz nie było. I w tym miejscu muszę się bez bicia przyznać, że dałam ciała - że tak kolokwialnie powiem - z fioletową jesienią. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. To znaczy natura jest, a jakże!, tylko, że gdy był czas przebogaty w fiolety, to ja zamiast robić zdjęcia, uganiałam się za pomarańczem, czy zielenią i teraz mam. To znaczy nie mam... zbyt wiele do zaoferowania. A trzeba było się zabezpieczyć! Kiście winogron "obfocić", naręcza chryzantem uwiecznić. I co? Nie powiem brzydko co, bo Wy dobrze wiecie co!
Tak więc dzisiaj Pani Jesień w pośpiechu ubierana. Część garderoby w praniu, część pognieciona, część już spakowana na przyszły rok - słowem nie było zbyt wiele ciuszków do pokazania, oj nie. Zatem proszę zobaczyć jak to jest, gdy się zostawia kompletowanie garderoby na ostatnia chwilę! Oto efekt. Aż zdziwiłam się, że fiolet niejedno ma imię...;)
Dla przypomnienia pokażę także, jaka to była w tym roku ta moja jesień.
Ale żeby zadość uczynić memu gapiostwu strasznemu, i żeby tak jednak jakoś bardziej fioletowo się dzisiaj zrobiło, to pokażę Wam tak na koniec jeszcze, mały fioletowy akcencik. W końcu wpis miał być dzisiaj fioletowy. :)) A ze śliwkami coś trzeba było zrobić. ;))
Ewa
Świetnie te wszystkie kolory u Ciebie wyglądają.
OdpowiedzUsuńTryska z tych zdjęć energią!!!!
Dziękuję Iguś!
UsuńEwa! Alez mi sie milo I cieplo na serduchu zrobilo:) Dziekuje!
OdpowiedzUsuńNieskromnie napisze - "ma sie tego nosa"!
Cos nas tu kokietujesz, bo fioletowa odslona rownie starannie przygotowana jak I pozostale.
Pozostaje nam teraz czekac na wyniki do wtorku. Moze usmiechnie sie do nas szczescie?
Placek ze sliwkami to jedno z moich naj, naj wsrod ciast! W Twoim wykonaniu prezentuje sie wysmienicie I zapewne tak smakuje:)
Usciski!
Cieszę się, że sprawiłam Ci radość!
UsuńJednak zabrakło mi śliwek węgierek, winogron i chryzantem.
Ciągle poszukuję idealnego przepisu na ciasto drożdżowe, ale ten był całkiem smaczny. Zostały tylko okruszki... ;)
Buuuuu...jak to okruszki, a myśmy myśleli, że może jutro się na nie wprosimy :(
Usuńbuziaki :)
Poszło w rekordowym tempie (i do rodziców zabrałam) :))
UsuńEwa, śliczne ujęcia! Masz rację jesień w tym roku wyjątkowa!
OdpowiedzUsuńA na Twoje ciacho właśnie ślina kapie mi na klawiaturę!!!!
pozdrowienia ślę,
Dzięki Ci, Słoneczko! ja właśnie Twoje wypieki pożarłam oczami!
UsuńPa
Ewo, Twoja fioletowa jesień bardzo mi się podoba:) I żałuję, że ciastem mogę się poczęstować tylko wirtualnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję i też żałuję. ;)
UsuńEwo,Twoja jesień cudownie kolorowa:))Teksty pięknie ubarwione:)A już dzieła dopełniły zdjęcia wczorajszych i dzisiejszych wypieków:)))))
OdpowiedzUsuńMoje kubki smakowe NIE WYTRZYMAŁY!!!!
Mniam...mniam...
Do zobaczenia.Olka
Dziękuję :)) Już się cieszę, że Adwent się zbliża, bo niedługo będę się turlać a nie chodzić!
UsuńFioletowa inspiracja bardzo smakowita.
UsuńFioletowa inspiracja bardzo smakowita.
UsuńFioletowa inspiracja bardzo smakowita.
UsuńFioletowa inspiracja bardzo smakowita.
UsuńDziękuję, że fioletowy wpis okazał się jednak fioletowy! :))
UsuńPozdrawiam
Ewa
Oj, żeby taka piękna jesień jak u Ciebie była cała jesień a nie przez krótki październik ;)).. no ale od czego mam zdjęcia, ciasto wygląda przesmakowicie ;))
OdpowiedzUsuńuściski!
Uleńko, ale na Pomorzu na listopad też nie mamy co narzekać, naprawdę! Wyjątkowo w tym roku suchy, nawet słoneczny i w miarę ciepły. :)
UsuńTrzymaj się ciepło.
Ewa
OOO matko a ja na czczo taka głodna tu siedzę i pójdę zaraz i zjem nudną bułkę z serem a u Ciebie takie pyszności! Kocham nad życie ciasta drożdżowe! Wydrukowałam sobie ostatnio przepis na bułeczki drożdżowe i jutro będę robić :-) A dziś pozostaje mi tylko oko cieszyć u Ciebie ;-))
OdpowiedzUsuńNajpierw zrobiłam oczy, że Ty o wpół do czwartej na czczo jesteś, ale potem mnie olśniło, że u Was czas inny! ;) Tak, ciasta drożdżowe mają to coś.
UsuńCiesz oczy ile chcesz - wtedy i ja się cieszę! :)