Pisząc ostatni post o jabłuszkach celowo nie zamieszczałam przepisów na ciasta. Po pierwsze, aby Was nimi nie zanudzać (wyszedłby baaardzo długi i chyba w związku z tym niestrawny post). Po drugie dlatego, że nie byłam pewna, czy rzeczywiście przepisy Was zainteresują - w końcu jest tyle fantastycznych stron kulinarnych, a i na innych blogach też często przepisy goszczą. Ale skoro zainteresowanie takowe było tudzież prośby o podanie przepisów, nie pozostaje mi nic innego jak naprawić błąd. ;) Dlatego dziś post dla zainteresowanych. ;)
Ciasto nr 1 - szarlotka z orzechami
Zagniatamy ciasto na jednolitą masę z poniższych składników:
400 g mąki krupczatki
4 żółtka
kostka margaryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szkl. cukru pudru
Wygniatamy nim blachę (małą część zawinąć w folię i schować na chwilę do zamrażalnika - będzie na kruszonkę). Na to rozrzucić potarte jabłuszka i posiekane orzechy włoskie, obsypać cynamonem. Następnie ubić pianę z pozostałych białek razem z dodatkową połową szklanki cukru i wyłożyć na ciasto, a na wierzch pokruszyć resztę schłodzonego ciasta. Piec ok. 50 min.
Ciasto nr 2 - szarlotka z obgotowanymi jabłkami
Do tego ciasta wykorzystałam nowy przepis na ciasto kruche, które się robi z gorących składników (dla niewtajemniczonych pisałam o nim w poście Na żółto, do którego odsyłam po przepis). Szarlotkę zrobiłam z dwóch ciast. Jedno stanowiło podstawę, drugie wierzch. Pomiędzy dałam jabłka pokrojone na małe kawałeczki, które wraz z odrobiną cukru i cukrem waniliowym, rodzynkami oraz cynamonem obgotowałam chwilę w garnuszku, aby zmiękły, ale się nie rozpadły. Piekłam ok. pół godziny. Po przestygnięciu posypałam cukrem pudrem. Koniec!
Mała uwaga praktyczna. Pierwszym ciastem wylepiam formę i wraz z folią do pieczenia zdejmuję z blachy czy formy do tarty. Drugie wylepiam i zostawiam jako bazę, na nie kładę jabłka i przykrywam pierwszym ciastem (po prostu odwracam folię do góry nogami i delikatnie ją ściągam). Jak widzicie na zdjęciach, gdzieś się zawsze ta kołderka podrze nieco przy zdejmowaniu folii (stąd te pęknięcia), ale nam na szczęście zupełnie takie "niedociągnięcia" nie przeszkadzają. ;)
Ciasto nr 3 - jabłecznik na biszkopcie z migdałami
Składniki łatwe do zapamiętania:
szklanka mąki
szklanka cukru
5 jaj
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Żółtka ubijam z cukrem, dodaję powoli mąkę z proszkiem, a na koniec ubite na sztywno białka. Nie wiem, czy znacie tajniki dobrego biszkoptu, ale w razie czego napiszę kilka uwag (1. białka miesza się z ciastem po pierwsze bardzo delikatnie, a po drugie drewnianą łyżką! W żadnym wypadku metalową końcówką miksera).
Przelewam ciasto do formy (2. nie smarujemy boków, aby ciasto nie przywarło, bo przy stygnięciu tylko środek się zapada, a boki trwają przyklejone do formy!) i wrzucam na nie pokrojone jabłka. Koniec filozofii. Piekę ok. 35 min. Posypuję płatkami migdałowymi (mogą być zrumieniane na patelni)
Aaa, no i ważna uwaga: 3. nie stresujemy biszkoptu i nie wyjmujemy go od razu po upieczeniu z piekarnika, tylko zawsze zostawiamy przy uchylonych drzwiczkach, aby ostygł.
Ten przepis na biszkopt jest moim od lat sprawdzonym, najlepszym i najprostszym ciastem. To moje ciasto wytrych! ;) Jako baza do tortów, rolad, przekładańców, z owocami i kremami - słowem: mój wierny giermek. :) Stosując się do powyższych zasad w 98% wyrasta takie właśnie wysokie (tych 2% klapniętych wersji jeszcze nie rozgryzłam, może mąka inna, albo jajka za zimne, albo pogoda nie taka...) :)) Ale teraz wiem jak uzyskać efekt podobno zawsze w stu procentach zadowalający.
Trafiłam na przepis na stronie Moje wypieki (zresztą właściwie identyczny z moim - tylko bez proszku do pieczenia, tę rolę pełnią białka z dodatkiem mąki ziemniaczanej, czyli szklankę mąki dzielimy na 3/4 zwykłej i 1/4 ziemniaczanej i w odwrotnej kolejności dodaje się składniki), w którym jest rada, że po upieczeniu należy rzucić biszkoptem o podłogę z wysokości ok. pół metra! Wyobrażacie sobie minę domowników, kiedy wyciągając ciasto z piekarnika mówicie teatralnie, że dosyć macie tego kieratu domowego, tego niedocenianego zajęcia, jakim są prace domowe, etc... i łuup ciastem o podłogę! :))) Chwila konsternacji - bezcenna. :) Potem oczywiście znów ciasto wędruje do piekarnika, aby spokojnie ostygło. Dlaczego rzucać? Nie podano.
Więc ja, nie byłabym sobą, gdybym - zanim rzucę biednym ciastem o podłogę - nie dowiedziała się czegoś więcej. Przecież nie będę rzucać ciastem, jak nie wiem dlaczego! Otóż biszkopt (ten udany) jest ciastem puszystym, a to za sprawą pęcherzyków powietrza, w których znajduje się para wodna. Gdy ciasto stygnie, para wodna skrapla się, zmniejszając swą objętość i "ściągając" ciasto w dół. I nieraz zamieniając "puszka" w gniota. ;) Rzucając biedakiem o podłogę powodujemy, że ciasto się rozszczelnia a bańki powietrzne po prostu pękają lub uciekają. Rezultat: biszkopt nie opada. I oto nam chodzi.
Dzisiaj z malinami (moimi oczywiście) :) , bitą śmietaną i polewą... Rozpusta? W końcu jak cała rodzina chora, to trzeba sobie jakoś humor poprawić. :)) |
Co nam szkodzi rzucić biszkoptem o podłogę, prawda?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Ewa
Jesteś mistrzynią poprawiania nastroju:)
OdpowiedzUsuń:)) Mam nadzieję, ze nie tylko swojego!
UsuńŚciski ;)
Zazdroszczę takich umiejętności:-) będę podgladac :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam gorąco, będzie mi bardzo miło.
UsuńPozdrawiam
Ewa
Ewcia, czy moglabym z Wami pochorować??? Całkiem smacznie się u Was jak widze choruję więc chętnie dołącze. A jak nie to może chociaż się przydam jako pielęgniareczka? :)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj cały dzień w piżamie. :( Na większą część dnia zabarykadowałam się w sypialni! Ale dzieci męczyły o ciasteczka, dlatego zrobiłam szybki biszkopt. Nie mogłam się doczekać, kiedy rzucę nim o ziemię! :) Ciasteczka będą jutro, więc wpadaj tylko z maseczką chirurgiczną, bo my strasznie rozkaszleni!)
UsuńEwa
Też bym dołączyła:)Mniam ,mniam...
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod przepisem.Stosuję taki sam od zawsze!!I zawsze wychodzi,
choć o podłogę jeszcze nie rzucałam!:)
Mam nadzieję,że zdrowiejecie?Na takim wikcie?!
Pozdrawiam.Olka
Rzucać, rzucać - nic się nie stanie (bo bałam się, że może popękać).
UsuńChorobowo u nas constans... niestety.
Całuski ślę
Ewa
Dlaczego ciasto na jabłecznik na biszkopcie miesza się wyłącznie łyżką drewnianą i w żadnym wypadku metalową końcówką miksera? A metalową łyżką można?
OdpowiedzUsuńNie, ani metalową łyżką, ani w metalowej misce. Nie jestem w stanie naukowo tego wyjaśnić, ale wiem, że chodzi o niekorzystny wpływ jonów metalu, które zmniejszają napięcie powierzchniowe i piana traci swoją sztywność. Tylko tyle mogę napisać, ale że jest to stara "babcina" rada, a zatem stosuję się do niej od zawsze. :)
UsuńPozdrawiam
Ewa
Dziękuję Ewo za przepisy:)
OdpowiedzUsuńA proszę! Smacznego. :)
UsuńEwa
Dziękuję za naukowe;) podejście do tematu biszkopta. Z moją Mamą zawsze zrzucałyśmy winę na nasz brak dobrej ręki do ciast, a tu się okazuje że miałyśmy za małą wiedzę! Muszę koniecznie spróbować tego rzucania ciastem o podłoge:)
OdpowiedzUsuńTwoje wypieki prezentują się tak smakowicie! Ach!
Moc pozdrowień!
:))) Jestem zdania, że naukowe wyjaśnienia rzeczywistości są wielce pomocne w różnych sprawach. :)) Nawet w przypadku biszkopta! ;)
UsuńPierwszy raz rzucałam... i śmieszne uczucie. Ale, co tam! Takie oryginalne urozmaicenie kuchennej monotonii. :))
Buziaki
Rzucanie pomaga! Przyznaję :)
OdpowiedzUsuńAleż mi narobiłaś smaka :) mmmmmmniam :)
T o się cieszę! :)
Usuńa ja rzucilam ciastem, a ono w ramach rewanzu .......opadlo :((( a dokladnie upuscilm z wysokosci kostki, trudno....... moj maz to lasuch i tak bedzie zjedzone tylko nie bedzie wysokie, pozdawiam goraco
OdpowiedzUsuńI masz babo placek! :)) U nas wszystko zostanie zjedzone, nawet zakalce. ;) Ale nie poddawaj się i spróbuj jeszcze raz, może się uda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
ja nie rzucam (ale może zacznę) za to przepis na biszkopt mam sprawdzony - podobny do twojego, tyle, ze zawsze na mące krupczatce i bez proszku. I dzięki za te przepisy jabłecznikowo - szarlotkowe, bo ostatnio próbuję właśnie w tą stronę. Może tym razem się uda :D
OdpowiedzUsuńO tym rzucaniu biszkopta o podłogę dowiedziałam sie niedawno, a żyję na świecie prawie 50lat, dzis to wypróbowałam i stwierdzam, że naprawdę działa! Od dzis moje biszkopty będą równe. Wielkie dzieki temu, kto to wymyslił i podzielił sie tym wynalazkiem :) SUPER!!!!
OdpowiedzUsuń