Dziś na żółto, bo to (był) tydzień żółtej jesieni. Widać już gołym okiem, że przyszła do nas najbardziej żółta pora roku. Lubię polską, październikową, złotą jesień. Za listopadem nie przepadam, jak pewnie większość z Was, ale gdy wczesną jesienią nie pada, jest w miarę ciepło i na dodatek świeci słońce, to świat wydaje się taki piękny! Trochę oczywiście, „mnie jest szkoda lata”, ale takie kolory, iście z królewskiego skarbca, Natura ukazuje nam tylko teraz. Ach, ach!
Tak więc, kolejna odsłona jesieni... coraz bardziej jesienna.
A jak jesteśmy już przy żółtym kolorze, to mam pytanko kulinarne. Kto z Was wie, jaka jest podstawowa zasada dobrego ciasta kruchego? Składniki mają być schłodzone? Szybko siekamy nożem, aby się nie ogrzały? Ciasto wkładamy na chwilę do zamrażalnika lub na pół godziny do lodówki? Otóż nic z tych rzeczy! Kruche ciasto na gorąco... Jak spróbujecie tego sposobu, stary przepis wrzucicie do lamusa! Gwarantuję. Przepis jest nowatorskim odkryciem Marty Gessler.
120 g masła pokrojonego w kostkę
4 łyżki wody
1 łyżka oleju
1 łyżka cukru
+ 200 g mąki
Składniki te umieszczamy w żaroodpornej misce i wstawiamy na 15 minut do nagrzanego do 200 st. C piekarnika. Po tym czasie wyjąć miskę i dodać 200 g mąki oraz szczyptę soli i energicznie połączyć drewnianą łyżką aż powstanie kula. Ciasto rozłożyć łyżką na formie (zostawić trochę do kruszonki) i piec przez 15 min. Ciasto - miodzio! :)) Zobaczycie same.
Słoneczny krem:
250 ml mleka
kawałek laski wanilii
3 żółtka
70 g cukru pudru
20 g mąki ziemniaczanej
owoce według uznania
Mleko z wanilią zagotować, żółtka ubić z cukrem, dodać mąkę i gorące mleko. Przelać masę do garnka i mieszając zagotować aż zgęstnieje. Krem rozsmarować na cieście, ułożyć owoce (u mnie melon, ale mogą być jabłka, gruszki, morele..), pokruszyć resztę ciasta i do piekarnika na 15 min. Na koniec posypać cukrem pudrem i szybciutko zjeść!
Tym razem: Jude Deveraux „Życie raz jeszcze”. Autorka 26 bestsellerów „New York Timesa” tym razem opowiada historię trzech młodych, pięknych kobiet, które spotykają się przypadkiem w dziale komunikacji i spędzają ze sobą kilka godzin opowiadając o dotychczasowym życiu i zwierzając się ze swoich planów i marzeń. Jedna z nich chce zostać modelką, druga tancerką, trzecia pisarką. Okazuje się, że wszystkie obchodzą tego samego dnia swoje 21 urodziny. Po latach jedna z nich odnajduje pozostałe i proponuje, aby znów spędziły razem swoje 40 urodziny. Tym razem podsumowują ostatnie 19 lat życia, niewykorzystane szanse, nieudane związki, niewłaściwe wybory. Dokonują porównania własnych młodzieńczych oczekiwań z tym, co udało (a właściwie z tym, czego nie udało) im się osiągnąć w życiu. I w tym miejscu pojawia się baśniowy wątek niemożliwy do zaistnienia w prawdziwym życiu, bowiem spotykają kobietę, która „pomaga ludziom ponownie przeżyć przeszłość”. Kobieta ta cofa je w dowolnie przez nich wybrany moment z przeszłości na trzy tygodnie. Po powrocie z odmienionej przeszłości, mogą żyć tak jak dotychczas, lub podążyć za nową przyszłością. Wybór należy do nich.
Ha!, przyznać się szybciutko, kto z Was nie miał takiego momentu w życiu, że nie chciał choć raz przenieść się w przeszłość z całą dotychczasową wiedzą i doświadczeniem? Ponaprawiać to i owo? Wybrać inne studia, innego męża (czy żonę)? ;) Zwyczajnie dokonać innych wyborów? I choć książkę czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, to jednak prowokuje do zastanowienia się „co by było gdyby”. Ot, taka sobie miła lekturka z zadziorkiem.
Ha!, przyznać się szybciutko, kto z Was nie miał takiego momentu w życiu, że nie chciał choć raz przenieść się w przeszłość z całą dotychczasową wiedzą i doświadczeniem? Ponaprawiać to i owo? Wybrać inne studia, innego męża (czy żonę)? ;) Zwyczajnie dokonać innych wyborów? I choć książkę czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, to jednak prowokuje do zastanowienia się „co by było gdyby”. Ot, taka sobie miła lekturka z zadziorkiem.
Pozdrawiam, zamalowana na żółto
Ewa
Zażółciłaś kochana!!!ho ho,i nawet ciasto ze słonecznym kremem,no cudnie!!!
OdpowiedzUsuńJak żółto, to na całego! :))
UsuńPonieważ udało mi się dostać ten etat degustatora to musze wszystkim powiedzieć ciasto pycha :). Dziekujemy za zaproszenie Ewuś,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Daga
Pani degustator będzie proszona na kolejne próby...
UsuńCałuski
czy w tym żółtym widzę kulki gradu :)? ciastem kruchym na gorąco mnie zaskoczyłaś :)
OdpowiedzUsuńTak, zaatakował mnie znienacka, tuż po pięknie słonecznym przedpołudniu, więc go za karę uwieczniłam!
UsuńSama się zaskoczyłam :)) Jeśli lubisz piec, wypróbuj, bo zawsze wychodzi i ma idealnie kruche ciasto.
Uściski
więc wracam po przepis :), lubię piec, relaksuje, zwłaszcza w okolicach północy :)
UsuńŁo matko jedyna, w okolicach północy trzeba spać! Gdy słońce zachodzi, to ja już szukam grzędy! :))
UsuńAle żółciutko u Ciebie! Śliczne zdjęcia:). Zapraszam Cię do mnie do zabawy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Aniutko, ale zupełnie nie mam pomysłu...:(
UsuńŻółty to skarbonka ze schowanymi promieniami słońca takie kolorystyczne przedłużenie lata.
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane!
UsuńPięknie pomalowałaś żółtym kolorem! Ja kruche ciasto przygotowuję na szybko, nie bawię się w chłodzenie i w większości przypadków dobrze smakuje:) Spróbuję jednak Twojego sposobu, a nóż będzie lepsze:) Książka może być ciekawa... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZachęcam do wypróbowania - jednego i drugiego. :))
UsuńBardzo fajny wpis - coś dla duszy i coś dla ciała :)
OdpowiedzUsuńJa także lubię naszą jesień - ale właśnie, tak jak wspomniałaś ozdobioną słońcem ;)
Ciasto mnie zaintrygowało i nie omieszkam spróbować :) a książkę już wpisuję do kolejnych lektur :)
Dziękuję Kasiu, taki żółty misz-masz ;)
UsuńPiękne żółte u Cibie gości, ciasto na pewno wypróbujemy, a książkę na 100 % przeczytam, bo dobrze do tego zachęcasz i bardzo lubię tą autorkę :)
OdpowiedzUsuńZachęcam szczerze :)
UsuńLubię żółty kolor, zwłaszcza w te brzydkie dni. Dodaje trochę światła i radości:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście żółty to pożądany kolor w pochmurne, szare dni. Chciałam zrobić zdjęcie pięknych drzew oświetlonych słońcem, ale przyszły deszcze i grad..;( Ot, jesień po prostu
UsuńPieknie uchwycilas perlowy polysk platkow tej chryzantemki. Wybralas piekny i soczysty odcien zoltego do wyzwania:)
OdpowiedzUsuńZa przepis na cieplo dziekuje. Jest dla mnie intrygujaca nowoscia godna wyprobowania.
Dzis dzialam kulinarnie w kierunku "zdrowej zywnosci".Przygotowuje salatke na bazie ziarna quinoa (nie wiem jak to przetlumaczyc, chyba na calym swiecie funkcjonuje pod ta nazwa). Wyprobowuje nowy przepis. Jak sie sprawdzi to sie nim podziele:)
Pozdrawiam!
Nie mogłam się oprzeć tej jesiennej kuli słońca!
UsuńWypróbuj i podziel się, będę czekać na przepis.
Pozdrawiam
Hej wracam juz troszke douczona i zachwycona wspomnianym przepisem. Ta quinoa to komosa ryżowa. Znalazlam fajny opis tych ziarenek:http://ulicaekologiczna.pl/zdrowe-jedzenie-odzywianie/orzechowa-quinoa-ze-szpinakiem-jajkiem-w-koszulce-i-marynowana-marchewka/
UsuńPodejrzewam ze z podany tam przepis rowniez wyprobuje, a ten wczorajszy zaprezentuje na blogu niebawem. Ponoc ta salatka najlepsza na 2 - 3 dzien.
Milego tygodnia zycze!
To czekam w takim razie z niecierpliwością :)
UsuńJestem zmarźlakiem,chciałabym by zawsze było tylko lato,ale jeśli już musi być inna pora roku to niech będzie jesień,ale...właśnie skąpana w słońcu,w żółtych odcieniach.Niestety ciągle jest szaro i ponuro.Twoje zdjęcia dodają ochoty do życia:))Świetne pomysły.Nawet grad zdążyłaś uwiecznić:)
OdpowiedzUsuńPrzepis na ciasto wypróbuję najszybciej jak się da.Ogórki w/g Twojego przepisu już zrobione...
A moje kruche ciasto to tez taki wypróbowany przepis nr 1,który jest wykorzystywany na różne sposoby w/g potrzeby.Rzadko kiedy mam czas by się bawić w chłodzenie:)Dlatego bardzo chętnie wypróbuję Twój pomysł.Przepis na krem oraz gotowe wypieki spowodowały,że mam ochotę zaraz piec zamiast iść spać:))
Dzięki za te kolory.Od razu zrobiło się weselej:)
Pozdrawiam.Olka
Cieszę się, że przepis na ogórki poszedł w świat, bo jest tego wart. A ciasto jak dla mnie ma idealny smak i kruchość - to przepis Marty Gessler i ona też już innego nie robi! :)
UsuńPrzepis pochodzi z "Palce lizać" i rzeczywiście jest autorstwa Marty Gessler. Dobrze Ewo, że o tym wspominasz choćby w komentarzu, bo ktoś mógłby Cię posądzić o plagiat... Podobnie ma się sprawa z biszkoptem rzucanym o podłogę (post z 11.11) pochodzącym ze strony www.mojewypieki.com. Zawsze w tekście warto wspomnieć skąd czerpie się pomysły. Oba ciasta są istotnie doskonałe i zawsze się udają- są na mojej liście przepisów sprawdzonych. Pozdrawiam jesiennie!
UsuńNamiar na te ciasta dostałam od mamy, ale jak wpiszesz w przeglądarce biszkopt rzucany, to wyświetli Ci się cała strona odnośników. Nie jestem w stanie dojść do tego, który był pierwszy, (Moje wypieki też nie podają skąd znają ten przepis)! Plagiatu nie popełniam, bo nie piszę, że to są moje pomysły, ale dziękuję za sugestię i zaraz w tekście dopiszę, że to Marty Gessler, żeby nie było, że ja taka super mądra. :))
UsuńTeż Cie pozdrawiam serdecznie
Ewa
trochę żyję już na świecie, a takiego kruchego jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis. Z pewnością wykorzystam.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny
Ja też pierwszy raz robiłam dziwiąc się niezmiernie! Ale warto łamać przyzwyczajenia. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zaintrygowałaś mnie tym kruchym ciastem!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Mnie tez zaintrygowało, więc spróbowałam i nie żałuję!
UsuńPa
Łapię się na tym,że coraz częściej tu do zaglądam.Nie znaczy to,że Cię poganiam.Tyle pozytywnej energii bije z Twoich zdjęć i pomysłów,ze czuję się doładowana na jakiś czas.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)Olka
Jak to miło słyszeć! I wiedzieć, ze ktoś czeka na kolejny wpis! :))) Dziękuję. I już się poprawiam ;)
UsuńCiasto do wypróbowania, o takim przepisie na kruche jeszcze nie słyszałam:))
OdpowiedzUsuńPróbuj, bo warto!
OdpowiedzUsuń