środa, 31 października 2012

O miłości, śmierci i szczęściu


Dziś, z racji zbliżającego się Dnia Zadusznego i związanej z nią zadumy, chciałam Wam polecić nieco trudniejszą pozycję „Filozof i wilk. Czego może nas nauczyć dzikość – o miłości, śmierci i szczęściu” doktora filozofii Marka Rowlandsa. Jest to książka bardzo szczera, na wpół autobiograficzna, wplatająca rozważania filozoficzne w przemyślenia o codziennym życiu, ciekawie opowiadająca o 11 latach autora wspólnie spędzonych z wilkiem. I nie chodzi tu o owczarka niemieckiego, potocznie zwanego wilkiem, ani o mieszańca psa z wilkiem, ale o najprawdziwszego, czystej rasy wilka. A czas spędzony razem nie polega na zaszyciu się w głuszy, lecz życiu razem w mieście.

 „Czego mogą się od siebie nauczyć filozof mizantrop, czerpiący inspiracje tyleż z Heideggera i Nietzschego, ile z Jacka Danielsa, oraz wilk, który zamiast polować na  łosie, kradnie kanapki z plecaków studentów i wyje na przydługich wykładach?” Otóż okazuje się, że mogą i to wiele. To książka pełna głębokich refleksji na temat szczęścia, moralności, miłości i śmierci. 
Miłość, jak wiemy, ma wiele twarzy, ale czy aby kochać prawdziwie, musimy umieć zajrzeć  we wszystkie jej oblicza? 
Może szczęście nie jest sposobem odczuwania (życia), tylko samym sposobem życia? Ten zaś zawsze nierozerwalnie związany jest z naszym własnym celem życia - naszymi planami, marzeniami. Czy to znaczy więc, że za nimi musimy podążać, aby odnaleźć sens? Czy aby życie nasze miało sens, powinnyśmy mieć nadzieję, że nigdy tego celu nie osiągniemy? A może po prostu „tego, co najważniejsze w życiu nie da się w żaden sposób posiąść”? 

Książka nie jest łatwa, pełna pół-filozoficznych dociekań, ale z pewnością należy do tych, które pomogą głębiej wejrzeć w życie.

Chciałam Wam jeszcze na zakończenie pokazać coś niezwykłego! Widok, który mnie zupełnie unieruchomił i wbił w podłogę kuchenną, gdy zerkając przez okno zobaczyłam to zjawisko! Uwieczniłam je, dopiero po chwili, gdy oprzytomniałam i wydobyłam się ze stanu kataleptycznego zachwytu. Nie jestem zawodowym fotografem i sprzętu profesjonalnego nie posiadam, więc zdjęcie nie oddało tego cudu w pełni. Ale musicie mi wierzyć na słowo, że ta najzwyklejsza brzoza na tle zachodzącego słońca wyglądała, jakby zamiast liści miała przyczepione płatki złota - po prostu lśniła złocistym blaskiem niczym pradawne bóstwo. :)) W życiu czegoś takiego nie widziałam.






Życzę Wam spokojnego, refleksyjnego długiego weekendu, a ja korzystając z tego, że dzieci w piątek mają w szkole wolne, jadę z rodzinką na wieś by odpocząć.

Pozdrawiam
Ewa

16 komentarzy:

  1. wow Ewcia, jak tu dzisiaj u Ciebie filozoficznie...nastrojowo... :) Życzę miłego wypoczynku no i ładnej słonecznej, jesiennej pogody na ten długi weekend:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, tak mi w duszy zadumanie ostatnio bardziej... bo normalnie to tak właściwie zawsze mam, dobrze o tym wiesz ;).
      Mam nadzieję, że pogoda dopisze (oby nie padało).
      Uściski!
      PS Właśnie robię jabłecznik na jutrzejszy wyjazd z Twoich jabłuszek!
      pa, Ewa

      Usuń
    2. A co z moim etatem degustatora? ... chlip,chlip... :)

      Usuń
    3. Oj, Wam przecież zrobię po powrocie mega-jabłecznik! Nie chlipać mi tu! ;))

      Usuń
  2. Dziękuję za wpis u mnie. Witaj w blogowym świecie! Widzę , że od niedawna blogujesz :)
    Uwielbiam ludzi, którzy dostrzegają małe rzeczy, piękno dookoła, potrafią się zatrzymać by powzdychać do drzew o zachodzie słońca ;) też tak mam :)
    Rzeczywiście niesamowity widok, a na żywo pewnie magiczny.
    udanego odpoczynku :0
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ja jestem taka raczkująca jak Twoje modelki! ;) Zdjęcia bąbli są niesamowite - aż szkoda, że moje już nie z tych niewiniątek! :))
      Pozdrawiam
      Ewa

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i siostra znajdzie coś dla siebie. ;)
      Pozdrawiam
      Ewa

      Usuń
  4. Ewuś! Fotografie zlotych lisci brzozy robia niesamowite wrazenie! Troszke zazdroszcze takich widoczkow i tymbardziej dziekuję ze je dla nas uwieczniłas!

    Milego wypoczynku zycze i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż żałuje, że aparat nie oddał tego blasku w całej okazałości! Ale i tak można sobie resztę do-wyobrazić. ;)
      Pozdrawiam
      Ewa

      Usuń
  5. Oj,powiało smutkiem,melancholią...Dobrze,że wyskoczyliście choć na chwilę
    w lepsze miejsce :)
    Brzozy piękne.Ja mam taki widok z okna:)Listki mienią się kilkoma odcieniami:)
    Zdecydowanie wolę lato,ale TEN widok jest piękny o każdej porze roku.
    Udanego wypadu.Pozdrawiam całą rodzinkę.Olka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo - wspaniałe złote, wręcz bursztynowe fotografie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...