Marzę o takim prawdziwie tajemniczym, zaczarowanym ogrodzie. Z rozpadającymi się murkami otulonymi bluszczem, o kamiennej fontannie ukrytej wśród wybujałej roślinności, o kamiennych ścieżkach wijących się w nieznane, i oczywiście o pięknej kutej bramie prowadzącej do niego. Pomarzyć można, a nawet trzeba. Z tych marzeń zawsze może zrodzić się wizja, którą da się urzeczywistnić. Tworzę więc sobie na mojej małej działeczce namiastkę zaczarowanego ogrodu z marzeń strzelistych i dostępnych środków. ;) Póki co, taki kompromis chyba już zostanie. :))
![]() |
Takiej bramy oczywiście mieć nie będę, ale chociaż się napatrzę, bo jest przepiękna |
Jeszcze jest cały w myślach i planach. I choć małe kroczki wciąż są robione (co ja mówię: kroczki, tip topki zaledwie), denerwuję się czasami, bo tak bym bardzo chciała wszystko naraz. Gdzie oczy spojrzą, tam ręce się rwą i myśli kłębiaste pędzą jak szalone po niebie marzeń. I oczami wyobraźni widzę niebieski sztachetowy płotek z kulami wieńczącymi paliki. A przed nim białe malwy i róże parkowe... Od wewnątrz iglaki stojące na straży prywatności. Już obliczam długość i liczbę przęseł, już w myślach maluję na kaszubski. ;) Już pielę przyszłą rabatkę, krok po kroku dosadzam żywotniki, już odsłaniam zaginioną ścieżkę...
Lecz po chwili rzucam archeologiczne zajęcie, chwytam za grabie i czeszę zawzięcie trawnik wokół jabłonki. Bo tam myśli pognały i utworzyły wizję milczącego kącika, z hamaczkiem i płotkiem drewnianym, piwoniami i pachnącą lawendą, i kamienną dróżką tuż obok, która wprost do owocodajnych krzewów zaprowadzi.
![]() |
marzenie |
![]() |
rzeczywistość |
Lecz po chwili rzucam archeologiczne zajęcie, chwytam za grabie i czeszę zawzięcie trawnik wokół jabłonki. Bo tam myśli pognały i utworzyły wizję milczącego kącika, z hamaczkiem i płotkiem drewnianym, piwoniami i pachnącą lawendą, i kamienną dróżką tuż obok, która wprost do owocodajnych krzewów zaprowadzi.
![]() |
marzenie |
Więc za oczyszczanie ścieżki się zabieram. Już pokazują się okrągłe główki kamieni ułożone w dwuszeregu, a myśli wyprzedzają się w podpowiedziach, jakie kwiaty najlepiej przy nich będą wyglądać. A jakie owoce na jej końcu posadzić? Dwa czerwone agresty wciąż czekają, ale to z drugiej strony... przy porzeczkach będzie ich miejsce.
![]() |
marzenie |
To idę do porzeczek, jakby mnie pilnie wzywały, i koszę trawnik, który dzięki deserkowi z granulatu ma soczysty kolor i gęste, dorodne liście mleczy. I obmyślam, gdzieżby tu najlepiej agrestom było? Czy z wystającego pnia da się zrobić zegar słoneczny? Hmm, chyba za mały, to może kwietnik? Z zadumy wytrąca mnie biadolenie męża, że to marnotrawstwo tak po prostu kosić taką pyszną zieleń, że króliki by tu miały raj. Ale my nie mamy królików?! To trzeba poszukać, ktoś na pewno królika ma. Lecz kto? I jak długo będzie trwało szukanie króliczych właścicieli? Nie podejrzewam męża o planowanie zakupu kolejnego małego futrzaka biegającego po domu, ale kto wie? ;)
![]() |
marzenie (?) |
Zostawiam więc przezieloną ucztę dla być może znalezionych w końcu królików i zajmuję się zbieraniem skoszonej wcześniej trawy, dwa metry na prawo od króliczego raju. Bo tu będzie zielnik, z poidełkiem dla ptaszków pośrodku i szałwią w każdym rogu. Otoczony małym płotkiem ze sznurka, a w tle ławeczka do podumania...
![]() |
marzenie |
Zamykam oczy i wszystko to widzę. I już, już... Więc denerwuję się czasami, bo tak bym chciała wszystko naraz. A naraz się nie da. Nawet na dwa i trzy, też nie. Mimo najszczerszych chęci robota idzie jak krew z nosa. ;( Więc wzdycham i sapię, i pogderam czasem mężowi. Ale przecież wiem, że nie o to chodzi, by już, teraz, natychmiast. Cierpliwość to wielka cnota, ech... Studzę więc niecierpliwość swoją, bo wiem że marzeń nie powinno się poganiać. I dziękuję w myślach za marzenia wciąż do spełnienia.
Pozdrawiam tajemniczo-ogrodniczo
Ewa
P.S.
Dzisiejsze zdjęcia marzeń pochodzą z Printerestu
E.