Właśnie zaczynam nowy rok. Wchodzę w luty kogucim krokiem. Nic mi się nie pomyliło, po prostu nie wiem dlaczego, ale mój biologiczny kalendarz ustawiony jest na chiński. Tak się jakoś dziwnie składa, że zawsze uświadamiam sobie w pełni, że mamy nowy rok i jestem gotowa na coś nowego, gdy Chińczycy świętują go u siebie. Rok Ognistego Koguta zaczął się dwa dni temu, w sobotę (i potrwa do połowy lutego przyszłego roku), i jak dla mnie, w idealnym momencie. Właśnie skończyły się ferie i całe to rozprężenie poświąteczne można nareszcie pożegnać. Można też spokojnie i bez zbędnych turbulencji wejść w narzucony rytm przynajmniej do Wielkanocy. ;)
A co przyniesie chiński rok? Dużo energii i zapału do
naszych działań, na co bardzo się cieszę - przyda się, oj przyda. ;) To będzie rok
uczciwej pracy, bo tylko taka zyska uznanie w oczach koguta. Nie ma zmiłuj, gdy kogut ma na Ciebie oko. Dlatego działaj, skutecznie wydziobuj ziarenko po ziarenku i nie migaj się! Pamiętaj, że z kogutem nie ma żartów - to przywódca, na dodatek uparty i dumny. Poza tym wiadomo, że kto rano z kogutem wstaje, ten... zabiera się po
prostu do roboty! Ale w tym roku lepiej zrobić
mniej a dobrze niż więcej a byle jak. Ja tam ziarenka i ziarna mam na swoim rocznym celowniku i mam nadzieję, że Kogut będzie ze mnie zadowolony. A i Wy przy okazji, bo coś z tych ziarenek z pewnością kapnie na bloga. Nie wiem czy regularnie, nie chcę obiecywać, ale coś powinno się wykluć... z pomocą koguta. :)) To tyle wróżbiarstwa na dziś z przymrużeniem oka. Bardzo lubię takie czary-mary, ale nie zapominajcie, że każdy dzień w roku może być nowym początkiem.
Ewa