wtorek, 4 listopada 2014

Jesienne ciasto i wczesnowiosenna proza

Nadal liście sypią się na głowę. Kolorowe, szeleszczące, zwyczajne liście codzienności, których urodę ledwo dostrzegam. Nadal chodzę nieprzytomna po zmianie czasu - na ten właściwy, naturalny. Nadal zaczynam każdy dzień od czyszczenia parkietu, bo koty przestały korzystać tylko z kuwety. Nadal czuję sie pognieciona jak jesienne liście i nie mogę wykrzesać z siebie chęci do działania. Urok ktoś rzucił, czy jak? Nadal czekam na powrót męża. I na spokój ducha.

I nadal przechadzam się pod rękę z melancholią podszytą dziwnym smutkiem, ale nie chcę Was cały czas zamęczać refleksyjną moją odsłoną. Próbowałam się zmobilizować i coś napisać, ale... nie mogę. Chciałam zrobić jakiekolwiek jesienne zdjęcia, mam w domu malutkie dynie ozdobne i fioletowe marcinki, ale... po prostu nie mogę. Choć za oknem piękna jesień (już listopadowa, a wciąż piękna) ja czuję się, jakbym była skuta lodem. Przemogłam się z trudem i przygotowałam mały jesienny post kulinarny. Co prawda zdjęcia nieciekawe, bo zbyt ciepły mus nałożyłam na bitą śmietanę i spłynęła nieco, zamiast stać na baczność. Ale aj tam! Niech to będzie post ku poprawie humoru.

Gdy w jesiennym numerze "Piękno&Pasje" zobaczyłam ten przepis, wiedziałam, że muszę go wypróbować! W wykonaniu do najszybszych ciast co prawda nie należy, ale w końcu raz w roku na cześć jesieni można takie przygotować, tym bardziej, że nie jest wcale taki znowu pracochłonny (mnie wykreowanie tej pyszności  razem z pieczeniem, ale nie licząc drylowania śliwek zajęło ponad godzinę). A gdy ktoś jesienią jakieś ważne daty obchodzi (bo my wszyscy wiosenni), to tym bardziej polecam. Bo oryginalny, ciekawy w smaku i w ustach znika błyskawicznie. ;)

CIASTO ŚLIWKOWE (lekko zmodyfikowane)

Najlepiej zacząć do przygotowania musu  śliwkowego, bo w trakcie przygotowywania ciast będzie się on w tym czasie już chłodził.

Mus śliwkowy:

1 kg śliwek
70 g cukru
pół łyżeczki cynamonu
szczypta mielonych goździków
40 ml rumu
żelatyna

Pokrojone na połówki śliwki zagotować z cukrem i przyprawami przez 5 minut, potem dodać rum i odstawić do ostygnięcia.



Ciasto kruche:

200 g mąki
120 g masła
50 g cukru (brązowego)
op. cukru waniliowego
pół proszku do pieczenia

Odkąd poznałam  sposób na kruche ciasto Marty Gessler inaczej już nie robię. Nie męczę się z ucieraniem zimnego masła z mąką (och, jak ja tego nie lubiłam), tylko myk rozpuszczam masełko i ciepłe mieszam z pozostałymi składnikami. Wylepić formę i piec ok. 10 min w 220 st. A w tym czasie przygotowujemy...

Ciasto typu biszkoptowego:

2 jajka
50 g cukru
100 g mielonych orzechów
pół tabliczki startej czekolady
1 łyżka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Żółtka utrzeć z cukrem, dodać ubite białka i na końcu pozostałe składniki delikatnie wymieszać. Przełożyć do formy i piec ok. 20 minut w 180 st.

Przełożenie:

konfitura porzeczkowa, malinowa lub inna
opakowanie marcepanu
kubek śmietany kremówki

Tymczasem na kruchym cieście możemy rozsmarować konfiturę z czarnej porzeczki (ale równie dobrze sprawdzi się malinowa). Przykrywamy rozwałkowanym marcepanem i na to kładziemy nasz orzechowy biszkopt. Na wierzch ubita śmietana (z łyżką cukru pudru i ewentualnie op. cukru waniliowego). Żelatynę rozpuścić według zalecenia i dodać do musu. Zakładamy opaskę od formy, wykładamy śliwkowy mus i chowamy do lodówki, aby stężało. Później zdejmujemy obręcz i boczki odsypujemy płatkami migdałowymi. Na wierzch możemy również kapnąć bitą śmietaną - wersja dla rozpustnych. ;) Mniam!

Gdy jestem w kuchni, przy stole tuż obok dzieci odrabiają lekcje lub rysują, bawią się, albo grają mi do kotleta na pianinie. ;) Nie wyganiam ich do swoich pokoi, choć bałagan potrafią zrobić na calusieńkim naprawdę sporym stole, ale dzięki temu jesteśmy razem. Jakiś czas temu gdy Najmłodsze krążyło po orbicie domowej w dowolnie obranych kierunkach, Najstarszy odrabiał lekcje, a na przeciwko niego siedziała córcia i jak zwykle coś cichutko i w skupieniu pisała (bo jak nie rysuje, nie lepi, nie wycina, to pisze) pytając się co rusz o pisownię. Od pewnego czasu bardzo polubiła pisanie książeczek, w których opisuje wydarzenia z życia wzięte ;) lub wymyśla przeróżne własne historie. Często dzieli je na rozdziały, którym nadaje tytuły. Chowam je wszystkie na pamiątkę jako cenne skarby.

Ostatnia książeczka jest o jesieni. Podzielę się z Wami wstępem z owej książeczki, póki jest jeszcze na czasie. ;) Tekst w oryginale, bez żadnej korekty. A zatem zapraszam na wczesnowiosenną (bo córcia ledwo skończyła 7 lat) prozę: :))

"Jesień jest deszczową porą roku. Z drzew spadają kolorowe liście, niedźwiedzie powoli zapadają w sen zimowy, ptaki w Afryce ogrzewają się aż miło, lecz w Polsce są dni coraz krótsze. W jesieni są góry kolorowych liści i bardzo lubię się w nich tarzać to jest takie fajne! chociaż? Tak! Mogę teraz! Pędzę co sił w nogach! He hy ho no nareszcie jesień!"

Cudne, prawda? :))
Jednych liście sypiące się na głowę przygnębiają, innych bawią... Może by tak spróbować spojrzeć oczami dziecka?

Pozdrawiam oczywiście jesiennie
Ewa


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...