Wiem, że miało być o prezencie, ale nie mogłam się powstrzymać, aby jeszcze małego słówka na temat wiosny nie napisać. Olśniło mnie, że wiosnę mamy już ponad miesiąc i to jaką?! Taką prawdziwą - ze słońcem, ciepłem, coraz bardziej odważną zielenią, taką o jakiej można tylko marzyć w kwietniu. Przyszła do nas wyjątkowo wcześnie - chyba jako rekompensata za zeszłoroczne kwietniowe śniegi i majowe chłody (wszak równowaga w przyrodzie musi być i okazuje się, że nie tylko księgowy bilans musi wyjść na zero). ;) I widać, że dobrze jej u nas w tym roku, bo panoszy się w najlepsze przyspieszając wegetację roślin i niosąc wszystkim radość. Bo jak można się nie radować mając wokół takie widoki? :) Aż serce rośnie!
Mnie wzruszają zawsze. Ilekroć widzę rozkwitające kwiaty przypominają mi się słowa (chyba św. Augustyna), który mówił, że kwiaty są uśmiechem Boga. Jak On się do nas zewsząd teraz uśmiecha! Trzeba tylko ten uśmiech dojrzeć... ale wiosną to nie takie trudne. I uśmiech odwzajemnić.
Z powyższych powodów pomyślałam sobie, że nie mogę tak po prostu przemilczeć faktu, że w kwietniu mamy temperatury iście wakacyjne. Dlatego na zakończenie kwietnia (bo maj to dla mnie miesiąc zupełnie wyjątkowy - maj jest po prostu... majowy, więc o nim będzie później), ;) postanowiłam wprowadzić Was, raz dwa, w dobry nastrój piosenką w wykonaniu Barbary Stępniak-Wilk oraz Wojciecha Manna o przewrotnym tytule: "Wiośnie - nie!" Bo przecież...
"wiosna kusi, ledwo zjawi się a nęci.
Byle czym człowieka wzruszy i podwyższy słupek rtęci.
Choć rozsądek grzmi donośnie, że się znowu skończy źle
flircik z wiosną i tej wiośnie bezlitośnie mówi: nie!" :)
Jeżeli wcale nie zamierzacie powiedzieć wiośnie - nie, to zapraszam do wysłuchania piosenki okraszonej w dzisiejszym poście kilkoma kwietniowymi, wczesnowiosennym zdjęciami. ;)) Niech rozsądek grzmi donośnie, a ja takiej wiośnie, jak w tym roku, mówię zdecydowanie: tak! ;))
Na zakończenie chciałam jeszcze powiedzieć, że w tym roku straszne prześwity w moich postach i jeszcze straszniejsze moje pustki u Was, ledwo coś raz na jakiś czas sklecę w komentarzach na Waszych blogach. Dlatego tym bardziej dziękuję, że się nie poobrażaliście na moje milczenie i mimo wszystko zaglądacie do mnie. ;) Staram się poprawić, choć jakoś nie wychodzi. Może jednak wyjdzie dzięki flircikowi z wiosną? Może znów się rozkręcę jak ten tulipan. ;)
Pozdrawiam wiosennie