No mamy, mamy od kilku dni oficjalnie jesień kalendarzową, co potwierdzają widoki za oknem, więc i astronomiczną. A zatem i ja jestem już cała na tak. :) Jak pewnie wiecie (a może i nie) ;) nie przepadam za przyspieszaniem, wyprzedzaniem i dodawaniem gazu przed zakrętem. I wcale nie mam na myśli jazdy samochodem. ;) Nie ścigam się z przyrodą i już! Nie przeszkadza mi, gdy inni już w sierpniu przywołują jesień, ani gdy w listopadzie wypatrują Gwiazdki tworząc świąteczną aurę, ani gdy w lutym oblekają się w wiosenne klimaty - zupełnie nie przeszkadza. Ale ja tam wolę słuchać natury i do jej tempa dostosowywać swoje kroki.
Dawno nie było żadnych wieści z pola bitwy działkowej, a tu już jesień wkroczyła. Tak więc, w ramach szykowania działki do jesieni odmalowałam furtkę. :)) Nowy kolor podkreślił jej ładny kształt, który wcześniej był zupełnie niewidoczny. W odrapanej, zardzewiałej zieleni nie było jej do twarzy. Myślałam o nowej bramce i nowym płocie, ale koszty takiego przedsięwzięcia są duże, a pilnych inwestycji nie brakuje, więc odpuściłam. Wyczyściłam, odszorowałam, położyłam podkład antykorozyjny i na to mój kolorek. Teraz nie tylko nie denerwuje mnie jej widok, ale nawet mi się podoba. Nareszcie wejście na działkę stało się bardziej zadbane, a pergola nie "straszy" już samodzielnie swym dziwnym kolorem, tylko ma koleżankę do towarzystwa. ;) Dzięki tej małej zmianie koncepcja kolorystyczna stała się bardziej widoczna jako całość (dla tych, co to nie mogli się nadziwić wielkiej, samotnej, niebieskiej pergoli) i bardziej spójna (dla tych, co to nie mają wyobraźni plastycznej). ;))
W powyższym kolażu nie bez powodu umieściłam również zdjęcie (z internetu) tulipana, który wiosną będzie zdobił wejście. Niestety nie widać tego na zdjęciu zbyt dobrze, ale to niebieski tulipan - Blue Parrot. A przynajmniej mam nadzieję, że w rzeczywistości będzie bardziej niebieski niż na zdjęciu. Cebulki kupowałam na rynku i tam miał on w sobie więcej niebieskiego niż ten powyższy. ;) Zobaczymy na wiosnę. Chociaż wiem, że niebieski będzie tylko przez jeden sezon, a jaki w następnych latach, to zagadka. ;) Tak samo z niebieskim wrzosem, który posadziłam przy pergoli (barwionym oczywiście), ale co tam, oprzeć się nie mogłam. :))
Nie mogło zabraknąć również niebieskich szafirków, które w liczbie stu sztuk kupiłam w Castoramie za całe 19,98 zł! Polecam! Wszystkie, co do cebulki, wylądowały w ziemi wokół wejścia.
Nie mogło zabraknąć również niebieskich szafirków, które w liczbie stu sztuk kupiłam w Castoramie za całe 19,98 zł! Polecam! Wszystkie, co do cebulki, wylądowały w ziemi wokół wejścia.
Generalnie oszalałam w tym roku na punkcie tulipanów i posadziłam ogromną liczbę cebul - w sumie ponad 200! :) - na działkę, do namiastki ogródka przed domem i na balkon i... tak jakoś wyszło. Chyba lekko przesadziłam, ale po prostu nie mogłam się opanować. Na działce przeznaczyłam im miejsce pod winogronami, które wiosną są jeszcze łyse, więc będą przykuwać uwagę feerią tulipanowych barw. A gdy przekwitną, liście winogron powoli je zakryją. W przyszłym roku nie będę ich wykopywać, dopiero za dwa lata. Nic im się nie stanie - tak robię u siebie w Namiastce i system się sprawdza. Później pomyślę może o jakiejś długiej, wąskiej skrzynce (takiej zbitej z dech "trumience" a zamiast dna agrowłóknina), dzięki której łatwiej będzie szło wykopywanie cebul co roku. A w ich miejsce będzie można posadzić sezonowe kwiaty, np. długo kwitnące stokrotki afrykańskie.
A jak jesteśmy w temacie kwiatów, to pokażę Wam moje róże kolekcjonerskie, które znów zakwitły, bo wcześniej z powodu wyjazdów nie udało mi się uwiecznić ich w pełnym rozkwicie.
I jeszcze będą kwitły, bo na 3 nóżkach mają po kilka pączków!
... i floksy
... i kosmosy z najprawdziwszej wsi kaszubskiej! Dostałam nasionka od pani Alojzyny, z których bardzo się cieszę. I choć malutkie, bo późno wysiane (przez ten bałagan na działce), to cieszą oczy niczym kolorowe motylki. :) Za rok posieję je już w odpowiednim czasie - to dopiero będzie cudo!
A tuż przy nich pyszna fasola, której nasiona dostałam z kolei od cioci z drugiego końca Polski. Fasola ma ozdobny marmurkowy kolor, który pod wpływem gotowania zmienia się na zielony! Nie ma łyka, więc roboty przy niej też nie ma - nic tylko zajadać z apetytem. ;) Muszę się do cioci uśmiechnąć po kolejne nasiona, bo te niestety pazernie zjedliśmy! :)) Poszukam też w internecie, bo planuję w przyszłym roku cały płot w tym zakątku obsadzić fasolowo! Całe 4 metry bieżące fasoli, mniam! :))
A co jeszcze dojrzewa? Winogrona, które ciągle podskubuję, więc chyba nie zdążą dojrzeć. ;)
I słodkie jeżyny.
I złota jak słońce pigwa.
Tylko jabłek właściwie nie ma. Wielka jabłoń miała kilka sztuk i wszystkie opadły. A ta marna, za domkiem, jabłuszek ma ciut więcej, ale... ponadgryzane. Trudno, za to dzięki Putinowi i tak mamy urodzaj. ;)
A poza tym czasu ciągle brak. Plany wielkie, a wychodzi jak zawsze. Chyba muszę się do tego już przyzwyczaić. :) A poza tym, Kochani, koszenie, grabienie, żadnych rewolucji, bo niedługo do snu zimowego trzeba będzie utulić i wyciszyć. Za to w następnym odcinku będzie balkonowa jesień, bo tam też trzeba było porządki zrobić, a co poszło pod pędzel?... :))
Pozdrawiam Was serdecznie owocnej jesieni życząc ;)
Ewa
... i kosmosy z najprawdziwszej wsi kaszubskiej! Dostałam nasionka od pani Alojzyny, z których bardzo się cieszę. I choć malutkie, bo późno wysiane (przez ten bałagan na działce), to cieszą oczy niczym kolorowe motylki. :) Za rok posieję je już w odpowiednim czasie - to dopiero będzie cudo!
A tuż przy nich pyszna fasola, której nasiona dostałam z kolei od cioci z drugiego końca Polski. Fasola ma ozdobny marmurkowy kolor, który pod wpływem gotowania zmienia się na zielony! Nie ma łyka, więc roboty przy niej też nie ma - nic tylko zajadać z apetytem. ;) Muszę się do cioci uśmiechnąć po kolejne nasiona, bo te niestety pazernie zjedliśmy! :)) Poszukam też w internecie, bo planuję w przyszłym roku cały płot w tym zakątku obsadzić fasolowo! Całe 4 metry bieżące fasoli, mniam! :))
A co jeszcze dojrzewa? Winogrona, które ciągle podskubuję, więc chyba nie zdążą dojrzeć. ;)
I słodkie jeżyny.
I złota jak słońce pigwa.
Tylko jabłek właściwie nie ma. Wielka jabłoń miała kilka sztuk i wszystkie opadły. A ta marna, za domkiem, jabłuszek ma ciut więcej, ale... ponadgryzane. Trudno, za to dzięki Putinowi i tak mamy urodzaj. ;)
A poza tym czasu ciągle brak. Plany wielkie, a wychodzi jak zawsze. Chyba muszę się do tego już przyzwyczaić. :) A poza tym, Kochani, koszenie, grabienie, żadnych rewolucji, bo niedługo do snu zimowego trzeba będzie utulić i wyciszyć. Za to w następnym odcinku będzie balkonowa jesień, bo tam też trzeba było porządki zrobić, a co poszło pod pędzel?... :))
Pozdrawiam Was serdecznie owocnej jesieni życząc ;)
Ewa