Powiew wiosny czuć w powietrzu, lada moment trzeba będzie pomyśleć o wakacjach - który azymut obrać i co tam nas czeka ciekawego? A ja jeszcze nie skończyłam zachwalać Danii, dlatego czas nadrobić zaległości i może skierować czyjś wzrok i plany wakacyjne na północ? ;) Ostatnio pisałam, że zabiorę Was w miejsce, gdzie występuje ciekawe zjawisko przyrodnicze, jedyne w Europie. Zapraszam nad Morze Wattów na dwie z wysp Połnocnofryzyjskich.
Morze Wattowe (po duńsku Vadehavet) właściwie nie jest morzem a wodami przybrzeżnymi na styku zachodniej Danii, Niemiec i Holandii o długości 450 km. Cały obszar należy do unikatowego rezerwatu przyrody i znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Nazwa morza pochodzi od wattów, czyli po naszemu osuchów - szerokich równin odsłanianych w czasie odpływu morza.
I ta właśnie dobowa cykliczność ruchów morza jest tu niezwykła, bo odbywa się co 6 godzin i 12 minut, a różnica poziomów morza potrafi wynieść nawet 2 metry (w czasie pełni i nowiu)! Oznacza to, że gdy przed wyruszeniem na Mandø nie zasięgniemy informacji na temat godzin przypływów i odpływów, możemy co prawda dotrzeć na wyspę bosą stopą po prawie suchym dnie morza, ale już z niej takową nie wrócić. ;) Będziemy czekać na odpływ odcięci od świata. :))
Powyższe zdjęcia zrobiłam w Mandøbussie (ku przestrodze dla zagubionych w czasie), którym można dotrzeć na wyspę, żeby zaoszczędzić czas i nerwy. :) Bo gdy zaczyna się przypływ, wody przybywa po prostu w oczach! Jeżeli jednak ktoś chce przeznaczyć sobie dzień i przejść "bosą stopą" (a zajmuje to ok. 2 - 2,5 godzin) powinien zabrać kalosze (szczególnie dla dzieci), bo droga przez morze to błotko z przeróżnymi muszlami, więc kłuje w stopy niemiłosiernie.
Jak już wspomniałam, pierwszą wyspą, którą odwiedziliśmy była maleńka (bo licząca niecałe 7 km2) wyspa Mandø. Wjeżdżając na nią mijamy łąki marszowe, czyli cenne pastwiska dla owiec rasy wschodniofryzyjskiej, słynących ze znakomitej jakości mięsa i mleka.
Na samej wyspie mieliśmy dwie godziny czasu, aby nacieszyć się ciszą i spokojem. Wyjątkowo pilnowaliśmy czasu, bo nikomu nie uśmiechało się czekać kolejnych 6 godzin na odpływ! ;)) Wyspa jest mała, zamieszkana zaledwie przez 40 mieszkańców, jest kameralnie i bardzo spokojnie (jak to w Danii). ;) Znajduje się na niej urokliwie położony stary młyn z 1830 roku, jeszcze starszy kościółek (do którego ze strachu przed czasem nie dotarliśmy) ;) i dziewicze tereny.
Charakterystycznym elementem pejzażu wattowego są drewniane, wysunięte w morze palisady wzmacniające wybrzeże.
Stamtąd, po południu, pojechaliśmy na królową duńskich Wysp Północnofryzyjskich, czyli wyspę Rømø, oddaloną o jakieś 20 minut drogi na południe od Mandø. Jest to największa plaża w Europie (ma 3 km szerokości - a przy solidnym odpływie i więcej!) i jedyna, na którą można wjechać samochodem!
Ciekawy widok prawda? W pierwszej chwili myślałam, że mam przewidzenia. ;)) A to prom płynący na niemiecką wyspę Sylt. |
Wiejące wiatry i ubite bezkresne piachy sprzyjają różnym sportom plażowym. :)
Gdy dotarliśmy na wyspę przypływ cały czas przybierał na sile. Dlatego trzeba bardzo uważać, gdzie się parkuje. Nawet, jak nam się wydaje, że stanęliśmy w bezpiecznej odległości od morza... ;)
Wody zabierały plażę z każdą minutą... Ledwo zaparkowaliśmy (zapobiegawczo z dala od linii brzegowej!) i leniwie wysypaliśmy się z samochodu podziwiając widoki bezkresnej plaży, gdy po chwili córuś podniosła alarm, że pod nasze koła podchodzi woda! To było coś wręcz niewiarygodnego! Dwa razy musieliśmy się w popłochu ewakuować.
Dlatego ważne jest, aby nie zapomnieć o pozostawionym samochodzie...
Choć niektórym nic już nie pomoże... ;)
Słońce chyli się już ku zachodowi, a długa droga powrotna nas czeka. Czas pożegnać pływy morza, muszle i zamaszystym krokiem wracać na kemping.
i zdążyć odjechać na czas...
Choć niektórym nic już nie pomoże... ;)
To i tak jest spory zoom. ;)) |
Pozdrowienia wakacyjne w środku zimy
Ewa
Ewa
Az poczułam ten letni wiatr:)
OdpowiedzUsuńCiesze się. :)) Ale gdzie Ty się podziewasz tyle czasu?!! Ja tęsknię....
UsuńNo właśnie Iga, gdzie TY się podziewasz? Ja tęsknię też...
UsuńAle super wyprawa,zazdroszczę:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Danię, jej spokój działa na mnie jak balsam. ;)
UsuńŚwietna fotorelacja! Miejsca zachwycające!!! A ja w Danii tylko w Legolandzie byłam hihi
OdpowiedzUsuńbuziaki!!!
Bo Dania jest zachwycająca!
UsuńPa
Wow! Wspaniale miejsce! Zazdroszcze wycieczki!
OdpowiedzUsuń:))
UsuńPrzyłączam się do "zazdrośnictwa" i też zazdroszczę super wakacyjnej podróży :)!!!
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJaki wspaniały fotoreportaż ! Aż chce się tam biec ...bezkreśnie...Pozdrawiam cieplutko w środku zimy ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się pokazać kawałek bezkresu. ;))
UsuńPa
Mówisz, że już czas pomyśleć o wakacjach? Piękna fotorelacja:)
OdpowiedzUsuńJeśli z namiotem, to nie. Ale gdy trzeba coś rezerwować, to powoli już czas... ;)
UsuńBuziak
Wow fajne miejsce
OdpowiedzUsuńOj, tak tak!
UsuńZaczarowane miejsce :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości i przeczytałam kilka ostatnich Twoich postów :) Pozdrawiam gorąco :)
To się cieszę ogromnie. :))
UsuńBuziaki
Zgadzam sie z dziewczynami,piękne miejsce i ciekawa fotorelacja ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło....i będę zaglądać :-)
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam! :))
UsuńA czy jest miejsce w sieci o przypływach i odpływach? Będę tam za kilka dni i chciałbym wrócić suchym autem :))
OdpowiedzUsuńTeraz nie pamiętam już dokładnie, ale chyba na duńskiej stronie rezerwatu. Informacji udzielą też na miejscu bileterzy mandobussów. Warto być rano, przed 10.00 wtedy można sobie dostosować plan dnia do godzin przypływów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam