piątek, 5 grudnia 2014

Zniknęłam

Zniknęłam na tak długo, bez słowa, bez uprzedzenia, bez wyjaśnienia... Ale nie planowałam tej cichości, nic a nic. Sama się pojawiła. Zdziwiłam się, że znów minęły kolejne dwa tygodnie, potem już trzy, miesiąc cały. Jak to? To niemożliwe! Dziwiłam się coraz bardziej i sama uwierzyć nie mogłam, że mnie nie ma. A przecież tak lubię być. A tu pstryk i mnie nie ma - nie ma tu i nie ma tam. Patrzyłam jak zanikam, jak delikatnie i bezszelestnie zamykałam kolejne lufciki mej duszy, jakby w obawie przed mroźnym zimowym powietrzem, które ma nadejść. Patrzyłam, jak cichutko i spokojnie robi się na blogu. I z każdym dniem było mnie coraz mniej. Potrzeba nie-bycia stała się silniejsza. 

"Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, tuż przy sobie, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w głębokiej dziurze, w samiutkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne." *

Ale to trudna do zrealizowania potrzeba. I niebezpieczna. Piekę, gotuję, odbieram dzieci, prasuję, jeżdżę na ich zawody, koncerty, przedstawienia, spotykam się z ludźmi, czytam - czyli istnieję. I mimo, iż wiem, że jestem, to czuję, że mnie nie ma. Im więcej mnie na zewnątrz, tym mniej w środku. Na zewnątrz nic się nie zmieniło, a skoro tak, to znaczy, że wewnątrz mnie nie ma. Bo czuję wyraźnie, że gdzieś mnie nie ma. Ale przecież do środka chowałam się cała, szczelnie zamykając wszystkie wejścia. Im więcej mnie w środku, tym mniej na zewnątrz. W całości zapełniłam sobą swoją istność, tak że nic na zewnątrz nie powinno już zostać. A jednak zostało... bo nie da skryć się absolutnie i nie zniknąć zupełnie. Być albo nie być. Lub być trochę i nie być odrobinę.

"A potem niech sobie sztormy, ziąb i ciemności przychodzą, kiedy chcą. Niech się tłuką o ściany, szukając po omacku wejścia, i tak ich nie znajdą, bo wszystko jest zamknięte, a w środku siedzi ten, kto był przezorny, siedzi i śmieje się, zadowolony z ciepła i samotności".*

Ale jak tu teraz wrócić po ponad miesięcznej nieobecności nie mając dla Was żadnego racjonalnego wytłumaczenia? Trzeba by coś mądrego napisać, ale coś szczególnie mądrego. Bo po tak długiej przerwie niepisania, mądrych myśli w głowie powinno być pod dostatkiem. A i adwent powinien sprzyjać formułowaniu zmyślnych myśli. Trzeba by też coś pięknego pokazać, najlepiej zdjęcia zimowe lub świąteczne, bo grudzień to nie byle jaki miesiąc, to miesiąc wyjątkowy. A ja ich nie mam - ani myśli ani zdjęć. Jeszcze nie mam, bo jeszcze mnie nie ma odrobinę...


Pozdrawiam Was najczulej
Ewa

*T. Jansonn "Dolina Muminków w listopadzie"

26 komentarzy:

  1. Te okresy odpoczynku są bardzo potrzebne i naturalne, nie trzeba żadnych powodów i tłumaczeń. To jak czarna ziemia między roślinkami, albo pauzy między nutami. I myślę, Ewo, że jesteś tam cała, tylko trochę w innych rejonach siebie. Nasz wewnętrzny świat jest tak ogromny, niezbadany, cały wszechświat nas, nie starczy życia by zbadac wszystkie zakątki. Więc przycupnęłas tam, w jakiejś dzikszej części ogrodu duszy, bo tego potrzebowałaś. A teraz bardzo się cieszę, że jesteś tu bliżej, piszesz i dajesz znak. Tez mam takie swoje backyardy duszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze Kalinko dotykasz sedna i to w piękny, poetycki sposób, który uwielbiam u Ciebie. :) Jest dokładnie jak piszesz - wewnątrz nas jest tyle zakątków, że pewnie skryłam się zaledwie w jednym z nich...
      Kochana jesteś! :)

      Usuń
  2. Z ogromną, jak zawsze, przyjemnością przeczytałam ten tekst o Twoim niedoistnieniu i trochę Ci nie wierzę, bo nie zabrakło w nim mądrych myśli. Czasami trzeba głęboko siebie poszukać, a czasami zakopać się w sobie jeszcze głębiej. Ale najważniejsze, że wróciłaś, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celuś, dziękuję! :) Zakopuję się od czasu do czasu całkiem głęboko i zawsze coś zdumiewającego znajdę. ;))
      Uściski najcieplejsze

      Usuń
  3. Dobrze ze jesteś i żadne wytłumaczenia nie są potrzebne :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak miło to przeczytać... :))
      Też pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Witaj Ewuś:) O tej porze roku wszystko jest możliwe:) A energię pochłania głównie samo istnienie:) - wewnętrzne, czy zewnętrzne.. Rozumiem Cię doskonale - pozdrawiam serdecznie i czekam na Twoje posty ile będzie trzeba:)) A Dolina Muminków w listopadzie jest The Best:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie jest, mnóstwo energii straciłam na ustalenie gdzie jestem - na zewnątrz czy wewnątrz. ;))
      To naprawdę miły powrót dla mnie dzięki takim komentarzom, dziękuję. :)

      Usuń
  5. Oj znam to uczucie...;)
    Gdyby nie daty na blogu...nie uwierzyłabym,
    że znika mi się czasem na bardzo dłuuuugo...
    ale jesteś...cała i zdrowa...jesteś...i bardzo miło Cię czytać...♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, Duszyczko moja miła, a mnie jest bardzo miło, że wpadasz do mnie! :)
      Buziaki serdeczne

      Usuń
  6. Jest takie prawo (moje własne) zachowania bytu. Jeśli gdzieś jest mnie mniej , to gdzieś indziej jest mnie więcej. Gdzieś jesteś tak jak i ja jestem chociaż tutaj mnie jakoby nie było. Pozdrawiam Cię z mojego bytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, ze osoba piszaca bloga na takie niebyty nie powinna sobie pozwalać, ale nie potrafię robić czegoś na siłę, a czytelnik i tak w mig by to odczuł. Poza tym teraz bardzo potrzebowałam tej ciszy.
      Uściski z mojego bytu. ;))

      Usuń
  7. A ja cała schowana w środku, ze swoimi myślami mądrymi lub nie, a chciałabym chociaż troszkę na zewnątrz, do ludzi, do świata...Więc czekam na grudzień, w Twojej odsłonie, ten zwykły, i ten wyjątkowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko, jeśli chciałabyś na zewnątrz, to wystawiaj śmiało rogi ze skorupki, w kazdej chwili możesz się tam skryć. A jeśli dobrze Ci w środeczku, to jeszcze pobądź w nim trochę.
      Dziękuję, że czekasz, że zaglądasz, że piszesz.... :)
      Całuski

      Usuń
  8. Czas mija szybko ale najważniejsze że jesteś :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja Cię kocham...Ewciu...dlatego właśnie ,że jesteś. Wciąż jednak jesteś taka TY. Czytam i każde Twoje słowo jest Tobą więc wychodzi z Ciebie - bardzo bogatej myśleniowo i poetyckiej. Nawet jeśli wątpisz w swoje jestestwo to ja w nie nie wątpię. Lepiej mniej a dobrze jak to mówią. Często rozmyślam nad zewnętrznym rozlatanym życiem. Moją torpedą z mega silnikiem i procesorem w terrabajtach liczonym ..a w środku ...na zakręcie zwoju mózgowego siedzi Ola - JA ..i mało kto o tym wie. My jednak pokrewne dusze są ;) Dziękuje Ci też Ewciu za wszelkie dobre słowo...my się nie znamy a jest między nami tajemnicza nić ...dziękuję i pamiętaj w górach jest dla Ciebie przystanek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, jak to dobrze, że znajdujesz w swym zabieganiu chwilkę, by tu u mnie zatrzymać się na moment i skrobnąć słów parę, które zawsze ciepło w sercu moim rozlewają! Oj, kusisz mnie tu i u siebie, kusisz tymi górami Twoimi! Uważaj, bo jestem gotowa przyjechać! :))
      Całusy

      Usuń
  10. Czasem trzeba po prostu zniknąć dla świata, żeby bardziej i mocniej zaistnieć dla siebie. Pobserwować sie, oswoić na nowo, odkryć coś, czego sie do tej pory nie poznało, albo zwyczajnie odpocząć i nabrać dystansu. Ja też czasem znikam i nie mam wcale wyrzutów sumienia z tego powodu. To ja decyduję, kiedy i jak pojawiam się na zewnątrz. Najważniejsze, że akceptuję siebie, wszystko co się pojawia, a tym samym uczę się uważności na siebie i innych. Na cały świat. Dobrze, że jesteś.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze jest by nie robić niczego wbrew sobie, albo "że tak powinno się". By być prawdziwym nawet gdy nie jest się "trendy". Też od pewnego czasu ćwiczę się w uważności, a w połączeniu z techikami oddychania namacalnie dostrzegam ich skuteczność!
      Pozdrawiam ciepło
      PS, ale mogłoby być jednak więcej! ;))

      Usuń
  11. Czasami tak mamy...
    ...ale to minie :) i ciągnąć Cię będzie znowu do pisania i pokazywania pięknych zdjęć.
    Uściski przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Penelopo, na to liczę! ;) Mam nadzieję, że ten stan (choć potrzebny i zbawienny) ustąpi miejsca mnie bardziej wylewnej. ;))
      Serdeczności posyłam

      Usuń
  12. Ewcia, zatkało mnie jak to przeczytałam. No bo... to właśnie tak wygląda... I to chyba właśnie jest ten okres roku, kiedy jest na takie wycofania czas i miejsce. Nie ma zdjęć, bo to gdzie jesteś jest niewidoczne dla oczu i nie daje się sfotografować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Aguś, zawsze jesienią kieruję się bardziej do wewnątrz. To zapewne z powodu zmiany aury (ciekawe czy na Hawajach tez bym takie stany miewała?) ;)
      Och, ostatnie zdanie... po prostu slów mi brak. :)
      Całusy wielgachne

      Usuń
  13. Ewo, to trochę tak, jakby o sobie samej czytała...czy to może ten zimowy czas tak działa na nas, kobiety..? Tez tak miewam...czasem bywał to zbyt przydługi czas...ale potem znów było mnie więcej (i czy to o blog chodzi czy o inne kwestie) Może to też związek ze zmianami jakie mają miejsce na naszej Ziemi..? A my, Kobiety mając silne połączenie z Naturą odczuwamy to bardzo intensywnie (pod postaciami pojawiania się i znikania na przykład, albo odczuwania różnych stanów emocjonalnych: raz jesteśmy na samej górze zadowolenia, a za chwilę gdzieś w zapadłej dziurze ciemnych myśli...)
    Zmiany zmiany...to nieodłączna część życia-bycia-trwania-odczuwania...
    Dzisiaj po kilkunastu dniach zachmurzenia, na moment pokazało się słoneczko i jego radosne promienie trzeba było łapać jak cenny skarb!! Łapałam i łapałam i....posyłam Ci moc, jaką otrzymałam:) Niechaj rozjaśni serduszko, ogrzeje i wprawi w wyższe wibracje a uśmiech, jaki za chwilkę pojawi się na Twojej twarzy, niechaj rozświetla każdy zakamarek Twej Duszy:) Dobro leeeeci z prędkością światłą:) ..albo i szybciej:))))
    Utulenia cieplutkie dla Ciebie i Twojej Duszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, mój jasnowidzu, pojawił się uśmiech i to jeszcze szerszy niż zwykle, z powodu Twojej przepowiedni. ;)) Jak ja się cieszę, że zaglądasz do mnie i tyle ciepła pozostawiasz. U mnie dziś duje wiatr jakby oszalał, sosny szarpie, łomocze, dudni. Wsłuchuję się w jego nadmierną zamaszystość i myślę, a cóż to go tak rozwścieczyło, że sie tak miota? A i tak nie powstrzymało to Twojego dobra przed dotarciem do mnie. ;)
      Posyłam mój uśmiech promienny, który dzięki Tobie się pojawił, z powrotem do źródła. :)))
      Buziaki

      Usuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...