środa, 22 października 2014

I klonom ręce opadły

Zbliża się koniec października. I zapewne koniec pięknej jesieni. Czas płynie, mijają dni, kolejne mgliste poranki i ciemne wieczory. Dni stają się coraz krótsze, wraz z nimi kurczy się doba i kurczę się ja. Myślałam, że jak napiszę o chaosie, to go odczaruję i zniknie. Lecz nic z tego. Nadal łakomie pożera moją duszę. Miałam pisać o jesieni na balkonie, o płotku i donicach, o wrzosach i żółtych liściach bzu. Później o potędze marzeń i o cudownej partyjce szachów,  jaką życie ze mną rozegrało. Po prostu miałam pisać. Dużo pisać, bo dużo się działo. Ale zatrzymałam się w pół słowa. W pół myśli.



Rumieńce lata pobladły.
Liść złoty z wiatrem mknie.
I klonom ręce opadły,
i mnie...*

 ...gdy zobaczyłam jak sypią się na głowę szeleszczące liście powszednich dni, które niczym ruchome piaski wciągają mnie wewnątrz barwnego dywanu pęczniejącego od pilnych spraw. I nagle zaczęłam wirować w oku cyklonu codzienności jak złoty liść na wietrze. Porwało mnie  życie na jesienny bal  i tańczy ze mną bezwładną. Niech tańczy! Póki trzyma mnie mocno w ramionach, niech tańczy. Poddam się, zaufam. Niech wiatrem rozgarnia myśli, deszczem przemywa oczy. Niech z każdym obrotem owija mnie w mgłę, a w serce wlewa ciszę. A potem niech postawi mnie w starym Tu lub nowym Tam. Lub zawiesi gdzieś pomiędzy. Bylebym tylko nie przepadła w nieprzeniknionych odmętach chaosu! 


Ewa


*wiersz M. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Pocałunki”


28 komentarzy:

  1. Tyle tematów do pisania więc pisz, pisz...ja będę czytałe. Może jak przelejesz myśli na papier to uwolnisz głowę od chaosu. Mnie tylko przygnębia ten brak czasu na realizację tego co mam w głowie ale powoli, powoli jakoś się ułoży. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Alicjo! Masz rację, że przelewanie myśli na papier uwalnia głowę. Mąż ciągle mi powtarza, bym spisywała... sprawy do załatwienia. :))
      Oj, mnie też, właśnie to mnie denerwuje najbardziej, że tego czasu wciąż brak, a planów coraz więcej...
      Buziaki

      Usuń
  2. Hmm..widzę, że nie ja jedna borykam się z uporządkowaniem myśli, codzienności....tego, co czasem przyczepi się do głowy i tak siedzi i siedzi...;) Dobrze mieć kompanów w swojej Podróży:) bo to tak, jakby Droga wspólnie przebywana lżejsza się staje, przyjemniejszą...jak gdyby Towarzysze mając podobnie, pomagają przejmując część spraw do rozwiązania*
    U mnie tez wiele się wydarza, wiele można by o tym pisać, opowiadać...ale Czas niczym pogromca tychże czynów;)
    stwarza miejsce na trochę innego rodzaju Przygody;)

    Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnych chwil:) ..tak, tych jesiennie przyjemnych:)
    Kamila

    *nie używam słowa "problem" czy "kłopot", zamiast tychże opis w stylu "sprawa do rozwiązania";) ..bo tak właśnie je postrzegam, a nawet myślę że to dobry sposób na podejście do danego tematu z innej strony;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Sprawa do rozwiązania" to cudowny zamiennik! :)
      Czas jest pogromcą bezlitosnym, prze do przodu bez ustanku, nie zwolni, nie zatrzyma się. Najwyższy czas znaleźć sposób na kompromis, bo ujarzmić go się nie da.
      Tymczasem wtulę się w "pożyczone" mi przyjemne jesienne chwile. :)
      Uściski

      Usuń
  3. ...ech ta jesień... szeleszczące liście pod stopami... raz szarugi innym razem połyskujące złoto... ostatnie ciepłe słońcem dni przeplecione z tymi płaczącymi strugami deszczu. Jesień zda się być tak chwiejną w nastrojach niczym Barbara - ta od Bogumiła ... A tak łatwo te stany wkradają się w naszą przestrzeń, nadając jej ton...
    Łatwo wtedy o takie przemyślenia...
    ...ech, ta jesień...
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Barbarze nikt nie dorówna!
      Ta jesień potrzebna mi, jej wytracanie pędu, zamieranie, zatrzymanie. Nwet, gdy ręce opadają. ;)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  4. Taki jesienny taniec chyba każdemu od czasu do czasu jest potrzebny...nie mozna cały czas przecież tylko się szamotać, walczyc, zdobywać....czasami po prostu trzeba się daś ponieść....życiu?? uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę, że zawsze trzeba dać się ponieść życiu, bo ono po prostu jest mądrzejsze od nas.
      Ściska również serdecznie

      Usuń
  5. Czasem warto dać się ponieść podmuchom tego co nas otacza. Pięknie Ci to wyszło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Maszeczko. Tak, jak widać tańczyć mozna nawet z opadniętymi rękami. ;)
      Pa

      Usuń
  6. Pięknie napisałaś. Pozdrowienia przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brodzić z prądem tej rzeki, przeczekać szeleszczące dni. To mój sposób:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z pewnością nie ma sensu iść pod prąd, w każdym razie nie pod prąd życia. A przeczekać nbie zawsze się da, bo one tak denerwująco szeleszczą. :)))
      Buziaki

      Usuń
  8. Pięknie to opisałaś...
    Ostatnio podobne odczucia mną targają...
    Tylko Ty tańczysz...
    a ja mam wrażenie...że mnie te liście zasypią...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tańczę raczej jak szmaciana laleczka. ;) Też mam czasem takie wrażenie, ale mam nadzieję, że u Ciebie to nie to samo...znowu
      Trzyam kciuki za wszystko dobro
      Uściski

      Usuń
  9. Pięknie i nostalgicznie ... :) ja właśnie dzięki takim listkom przyniesionym ze spaceru zatrzymałam sobie trochę tej pięknej jesieni w domku. Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie też brak czasu i baaardzo wciągająca codzienność. Nie dajmy si ę zwariować...

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie napisane...mi w tym roku jakoś wszystko umyka,ta jesień,te liście i doskwiera kurczący sie czas

    OdpowiedzUsuń
  12. Ewcia, tak bardzo chciałabym Ci coś napisać, a tak zupełnie słów teraz brak. Ty to tak z głębokiego środka potrafisz te wszystkie odcienie duszy powyciągać...

    OdpowiedzUsuń
  13. Sprawdzam... czy dalej tańczysz...;)
    Uśmiech zostawiam...:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...