Postanowienia są do bani - ta prawda jest bardzo dobrze znana wszystkim sylwestrowym entuzjastom. Niech mi tu ktoś zaraz rzuci kamieniem (tylko nie w monitor, proszę), kto choć raz w życiu nie poczuł porażki noworocznych ambitnych planów! Ja, jako dojrzała i doświadczona kobieta, od niepamiętnych czasów nie stosuję już strategii ustalania nowo-roczno-życiowego grafiku. W zamierzchłych czasach porzuciłam ten jakże szkodliwy psychicznie zwyczaj i jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Tymczasem nie zwróciłam w swej pysze uwagi, że ów "wyprychany" przeze mnie proceder zdarza mi się od czasu do czasu praktykować w innych ramach czasowych, na przykład jako nowotygoniówka lub nowomiesięcznica. Przyznać się muszę, że najczęściej miewam właśnie nowojesienne zamierzenia, chociaż nie powiem, że z nowowiosennymi ustaleniami jestem bez winy. Nie muszę chyba dodawać jak z tymi postanowieniami z innych pór roku wychodzi? Ano podobnie do tych sylwestrowych. Jak tylko wypowiem głośno jakąś moją decyzję, zaraz słyszę za plecami cichy chichot Losu: "ty, słyszałeś co Ewa przed chwilą powiedziała/napisała? Bo nie wytrzymam!" :)) Czy to tylko ja tak mam?
Wiecie już do czego zmierzam? ;) Piszę, choć postanowiłam nie pisać. Eee, do bani z takimi postanowieniami! No jakoś się po prostu nie dało. Jakoś się tęskniło, zżyło, myślało. Poza tym mija
już piąty miesiąc resetu i ogarniania rzeczywistości, więc doszłam do
wniosku, że chyba już wystarczy! Kobieto, ileż można! Opuść światy równoległe i
wracaj, bo tylko tu prowadzisz bloga. :)) To jest twój najlepszy blog we wszechświecie
(bo jedyny), więc pisz, co ci tam impulsy elektryczne do paluszków wyślą
i... nic nie deklaruj, nic nie planuj, nic nie ustalaj, bo to tylko ułudy. Muszą istnieć. Bez nich nie moglibyśmy funkcjonować. Cudowna Virginia Woolf twierdzi, że "iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." Zatem biorę głęboki oddech wypełniając płuca świeżą, czystą iluzją i wracam! :)
Pozdrawiam lekko oprószona śnieżkiem
Wasza Ewa
Pozdrawiam lekko oprószona śnieżkiem
Wasza Ewa
Brawo, brawo, brawo !
OdpowiedzUsuń" Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość" :)
Do miłego kochana Ewuniu :)
Ps. Piękne fotki :)
UsuńKasiu, dziękuję z całego serca <3
UsuńWitaj :) i do następnego. Pięknie róża Ci kwitnie, moje już zapomniały co to płatki .. o postanowieniach się nie wypowiadam - mój mąż tylko czasem mruczy pod nosem "kobieta zmienną jest" ;)
OdpowiedzUsuńHa, moja też już u schyłku istnienia. Tym bardziej, że śnieżek prószy i rano szron ścina...
UsuńMąż dobrze mruczy... ;)
Nie wierzyłam do końca, że nam zafundujesz zniknięcie i jak to dobrze, że fundujesz powrót. Kobieta zmienną jest i całe szczęście, inaczej byłoby nudno. Zmiany kochamy i zmian zmienianie również. Buziaki.:))
OdpowiedzUsuń:)) Ech, sama za sobą nie mogę trafić a co dopiero inni! 4 miesiące się nosiłam z napisaniem pożegnalnego posta, a jak w końcu w październiku napisałam co miałam napisać, to zaczęłam mieć wątpliwości :)))
UsuńPa
I tak trzymaj Ewo :) Bez obietnic, zmuszania się do czegokolwiek, spontanicznie i w swoim własnym stylu. Miło, że znów piszesz. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńA fotografie są cudne. :)
Dziękuję, ucieszył mnie Twój komentarz. :))
UsuńPlany sobie, a życie sobie :)
OdpowiedzUsuńmarzenia i złudzenia też sobie :)))
UsuńUściski serdeczne
Bardzo się cieszę :) Postanowień noworocznych nie robię, od lat... wieków dałam sobie z nimi spokój. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie ja też się cieszę :))
UsuńPozdrawiam
Hura wracasz!!! Dobrze że łamiemy postanowienia przynajmniej w Twoim przypadku :-). Czekam na Twoje pisanie . Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńOj Alu dziękuję Ci bardzo! :))
UsuńŚciskam ciepło
Dobrze że wróciłaś :) Będę odwiedzać częściej!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.szufladajustyny.blogspot.com
Dziękuję, bardzo mi miło. :)
UsuńZaraz zaglądam ;)