Leżę na hamaku przywiązanym do starej gruszy. Mam widok na łąkę kończącą się jeziorem i opasaną wstęgą lasu. Czytam "Dom ciszy" Orhana Pamuka. Mojej ciszy towarzyszy monotonne brzęczenie owadów przerywane pianiem koguta. Z łąki dobiegają mnie piski i krzyki dzieci bawiących się w przeskakiwanie po kępach traw na drugą stronę rzeczki. Za plecami regularnie słychać trzepot skrzydeł krętogłowa i cichy pisk młodych schowanych w dziupli gruszy. Całe dnie, bez chwili przerwy, rodzice uwijają się znosząc jedzenie głodnym dzieciom. Jak tylko powtykają w otwarte dziobki jedzenie i opuszczą dziuplę, już po chwili wracają z pełnym dziobem, by znów je nakarmić. Nie mają czasu, by przysiąść na gałęzi i pośpiewać, porozmawiać, odpocząć. Pewnie nawet nie zdają sobie sprawy, że cały czas pracują tak dzień w dzień przez kilka dłuuugich tygodni. Zupełnie jak ja w ciągu długieeego roku - uśmiecham się do siebie - nie wiem kiedy, w takim biegu, mija mi kolejny rok. ;)
Odkładam książkę i obserwuję chmury. Lubię chmury - odnajduję w nich podobieństwo do życia. Czasem pędzą po niebie bez opamiętania, jakby im się gdzieś spieszyło, jakby miały jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia. Czy one wiedzą, że są pchane przez wiatr? Czy im się wydaje, że same wędrują po niebie decydując o swoim losie? Czasem jednak płyną leniwie, ledwie zauważalnie. Może mają wtedy czas, aby się rozejrzeć dookoła? Co wtedy widzą? Wiedzą, że na nie patrzę? O czym myślą? Czy podoba im się Ziemia? Czasem są zmęczone, burzowe i przygnębione. Płaczą i ciskają pioruny, może by poczuć ulgę? A czasem śnieżnobiałe i puszyste - te są pewnie szczęśliwe. Mijają się na tle nieba nic o sobie nawzajem nie wiedząc.
Dziś chmury nie mogą się zdecydować czy zasłonić słońce, czy płynąć dalej. Niektóre są radośnie białe, niektóre smutno szare. Dlatego pod ręką mam sweter, aby narzucić go sobie na ramiona w razie potrzeby. Zamykam oczy, bo nieprzykryte chmurami słońce coraz bardziej razi swoim blaskiem. Powietrze jest ciepłe i pachnie zielenią, wiatr się plącze w czubkach drzew - tu, na dole w ogóle go nie czuję. Nie czuję też przymusu. Nie, nie żadnego przymusu, tylko odczucia przymusu nie czuję. Cały tydzień był mi potrzebny, abym dostrzegła lekkie spowolnienie mojego kołowrotka i odkryła, że stale towarzyszące mi muszę już tak nie wrzeszczy w mojej głowie.
Czy to jest szczęście, zastanawiam się? Czy ta krótka chwila, ta właśnie kołysząca mnie w hamaku, ze śmiechem dzieci w oddali i głosem piskląt za plecami, to szczęście, czy tylko odprężenie?
- Mamo mam gila - wytrąca mnie z sennych rozważań głos najmłodszej pociechy tuż przy moim uchu. Gdy dotarła do mnie ta ważna informacja i już przytomny wzrok potwierdził zwisający spory sopel z nosa, trzeba było zakończyć na razie letnie refleksje o szczęściu i pójść po chusteczkę. Chwilę później, gdy zostałam ucałowana (już z czystym nosem), zapewniona o wielkiej miłości i ponownie zostawiona sama, wiedziałam już czy ta chwila była szczęściem... Bo szczęście składa się wyłącznie z chwil.
Pozdrawiam Was refleksyjnie na progu wakacji
Ewa
Pogody życzę i dalszego słodkiego lenistwa :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, biorę życzenia z wielką chęcią. ;))
OdpowiedzUsuńEwo ale Ty masz polot do pisania - zazdroszczę. Bardzo ładnie przenosisz myśli na "papier" :)
OdpowiedzUsuńMasz rację szczęście polega na łapaniu chwil - tak ulotnych. Warto się czasami zatrzymać, zamyśleć aby właśnie te chwile dostrzec.
Udanego wypoczynku :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Kasieńko Kochana, dziękuję ślicznie. :) Taki komentarz rozjaśnia mi twarz bardziej niż słońce. ;))
UsuńW tym naszym zagonieniu, po prostu zapominamy o najprostszych radościach. Ja sama muszę się często kopnąć porządnie, by je dostrzec i doznać olśnienia. ;)
Buziaczki Ci ślę.
Tak w życiu piękne są tylko chwile , czasami jest ich więcej , czasem mniej a szczęście mają ci którzy te chwilę potrafią dostrzec i nimi się cieszyć :)
OdpowiedzUsuńEwo pięknie opisałaś swoją chwile :)
Miłego dnia !
Kasiu, jak się cieszę, że zajrzałaś! :)
UsuńNie ma permanentnego szczęścia i "na szczęście" permanentnego nieszczęścia. Całe nasze życie zbudowane jest z chwil i chyba tylko od nas zależy, jak na nie będziemy patrzeć.
Dziękuję za miły komentarz, ściskam Cię serdecznie
Bardzo ładnie napisane :) ja lubię te chwile szczęśliwe kiedy nic nie "muszę" tak czuje się jadąc do mojego taty , błogie lenistwo czas na relaks i nic nie robienie wewnetrzny spokój
OdpowiedzUsuńsłoneczka i odpoczynku i relaksu :))
:)) Tak, takie chwile są bezcenne... No i nie mam jak u Taty. ;)
UsuńDziękuję, buziaczki
To prawda- gonimy gdzieś za szczęściem, szukamy go w oddali, a ono jest przecież tuż obok nas: w otoczeniu, w drugim człowieku, w nas samych- trzeba je tylko zauważyć... i niewątpliwie składa się z tych ulotnych chwil, których jesteśmy udziałem
OdpowiedzUsuńCudownych wrażeń wynikających z tych ulotnych chwil ;)
Jadwigo, jaka w sumie to trudna sztuka dostrzec szczęście obok nas, tuż tuż. Sama często wypatruję go gdzieś daleko, za daleko...
UsuńDziękuję Ci pięknie i Tobie też wszystkiego dobrego!
Napisany przez Ciebie post to święta prawda. Ludzie (czyli my wszyscy) zwykle za czymś pędzą na oślep, nie dostrzegają szczęścia tuż obok-jak napisałaś. Myślę, że większość zrozumie prędzej czy później. Właśnie, oby nie było za późno...
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią poleżałabym teraz choćby na trawie patrząc w niebo. Do szczęścia naprawdę nic mi więcej nie trzeba :)
Pozdrawiam i życzę samych wspaniałych chwil-D.
Czasem trzeba się zatrzymać, a wakcje są wymarzona okazją do tego.
UsuńWytchnienia życzę i pozdrawiam ciepło. :)
Musimy nauczyć się cieszyć z małych rzeczy, bo czasem te małe rzeczy są rzeczami wielkimi ;) ładne zdjęcia pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że te małe rzeczy są najważniejsze.
UsuńDziękuję, pa, pa
Tak to jes,gonimy tylko przez to zycie.Trzeba się zatrzymać i cieszyc z każdego dnia:)_)
OdpowiedzUsuńOtóż to! :))
UsuńUśmiałam się setnie czytając Twojego posta - zderzenie refleksyjnej natury i filozoficznych wniosków z gilem zwisającym z nosa - cóż ... samo życie. Matyczne życie. Bezcenne :)Kolekcjonuję w głowie takie chwile, nie te filozoficzne, ale te, kiedy twardo stąpam po ziemi , jestem komuś potrzebna ( nawet tylko do wytarcia nosa) - i to jest szczęście :D Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńMaszeńko, jak dawno Cię nie było!
UsuńAno, samo życie. ;) Ja niestety niezbyt twardo stąpam po ziemi, właściwie to ledwo się jej trzymam, ale moje Trzy Szczęścia skutecznie mnie tu, na dole, przytrzymują. ;)) Ale to dobrze, bo gdyby nie one pewnie bym juz dawno się od ziemi oderwała!
Ważną myśl napisałaś - być komuś potrzebnym to wielkie szczęście.
Całuski przesyłam
Tak ślicznie to wszystko ujęłaś...aż się wzruszyłam a siła empatii mojej , zrozumienia i współodczuwania jest przeogromna. Cieszy mnie fakt ,że są jeszcze takie osoby na świecie , które delektują się światem, otoczeniem , przyrodą , gilem z nosa :) i celebrują chwilki...każdy kto umie cieszyć się chwilką jest bardzo bogaty ! A ja się ciesze ,że Cię poznałam...
OdpowiedzUsuńOleńko, ja też bardzo się cieszę, że do Ciebie trafiłam. :) W ten sposób kroczek po kroczku (czyli post po poście) ;) poznaje się ludzi i niektórzy okazują się nam bliscy, choć są daaleeeko. ;)
UsuńOch, gdybym tylko mogła tak się delektować chwilą częściej!
Buziaczki i uściski
Patrząc na zdęcia i czytając twój barwny opis , słychać gwar dzieci i świergot ptaków ....Udanej dalszej części wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńEwa
To znaczy, że choć trochę udało mi się przenieść tu błogiego lenistwa... ;)
UsuńDziękuję, pa
Czytając Twoje słowa, poczułam się jakbym to ja leżała na tym hamaku i bujała w obłokach:)) Życzę miłego wypoczynku i naładowania baterii do full:))
OdpowiedzUsuń:)) To się cieszę! Oj, ładować muszę pilnie, bo ani się obejrzę a już będzie wrzesień!
UsuńPa
Nie zgadzam się. Człowiek nie jest szczęśliwy tylko przez chwilę. Bo skoro szczęście ma się składać wyłącznie z chwil, to kiedy ich nie ma, odczuwanie szczęście jest wtedy niemożliwe. A szczęśliwi są ci, co nie mają powodu do szczęścia :D
OdpowiedzUsuń