niedziela, 25 maja 2014

Dokad wędruje rozum w maju?

Bo to, że wędruje wielu z nas z pewnością wiosną zauważyło nie raz. I niekoniecznie mam tu na myśli wędrówki wzdłuż ciała skutkujące powołaniem na świat nowych istot. ;) Chodzi mi raczej o to, że w owej wytęsknionej wiosennej aurze, podładowany nagłym nadmiarem słońca i ciepła rozum opuszcza swój posterunek nieco dalej. A wtedy na prowadzenie wysuwają się emocje euforyczne i racjonalnie nieujarzmione, a tym samym skutkujące tymczasową radosną głupotą. Przyznam się, że od czasu do czasu takie stany przydarzają się i mnie. I przyznam się jeszcze, że niekoniecznie tylko w maju. ;) Ale mamy maj... i mój rozum zaplanował sobie na ten czas wiosenną wędrówkę. I to akurat pod nieobecność męża. Dziwne. :)


A wszystko przez zmianę kuchni na działce. Wiadomo, że kuchnia ważna rzecz. Wiadomo, że lepiej, by kuchnia była czysta i ładna, nawet gdy ma służyć tylko dwa sezony. Wiadomo też, że gdy cały domek przeznaczony jest do rozbiórki, to remont tymczasowej kuchni powinien być najtańszy z najtańszych. Dlatego mąż zamiast drewnianej boazerii, którą miałam malować na biało, kupił tańsze panele drewnopodobne, żeby już nie malować. Dobrze, wytrzymam dwa sezony, panele nie były wcale takie złe. Ale potem, zamiast jednej ikeowskiej szafki kuchennej kupiliśmy komplet 5 szafek z Castoramy, który kosztował 1/3 ceny szafki z IKEI. Super, znów oszczędność. Tylko, że kolor frontów nie pasował mi do koloru paneli. Może je jednak przemalować? Eee, szkoda roboty i zachodu, przecież to tylko na dwa lata. Pukając w mój rozum mąż zawiesił jedną z szafek i pojechał w świat. I przez ten cały czas o malowaniu nie myślałam, pieliłam, sadziłam i podlewałam. Aż do wczoraj. Wczoraj kupiłam białą farbę i ni z tego ni z owego postanowiłam, że jednak pomaluję. Zanim mąż wróci i puknie w mój rozum. I w 28-stopniowym upale malowałam pięcioma warstwami farby(!) pół kuchni (szafki sama zdjąć nie dałam rady, więc ona wyznaczała granicę szaleństwa). Gdy już panele stawały się coraz bielsze, wpadła córcia i zapytała dlaczego je maluję.

- Bo lepiej będzie kuchnia wyglądać, gdy ściany będą białe - odpowiedziałam ledwo już żywa.
- A nie było białych paneli?

Ugotowana pracą w takim upale i załamana pytaniem siedmiolatki pocieszałam się jedynie tym, że skoro rozum mnie opuścił, nie świadczy to wcale, że pozostała po nim czysta głupota (chociaż gdy pomyślę, że pół kuchni jeszcze czeka...)  Jak widać majowe pomysły mogą mieć z nią wiele wspólnego. Bo czy nie byłoby prościej i jeszcze taniej kupić białe? W czerwcu rozum z wojaży wróci i chyba malowanie pozostałej części kuchni okupię rzęsistymi łzami.

Pokażę na razie małe fragmenty, bo po pierwsze sił na fotografowanie nie miałam, a po drugie gotowej już kuchni poświęcę za jakiś czas osobny post.
Front miał zimny odcień, a panele ciepły. Nie pasowały do siebie i nie dawały mi spać
Na białym tle wygląda lepiej. I lepiej śpię! 
;)


Gdy poszczególne warstwy schły, to w przerwach - skoro już siedzę w pędzlach i farbach - malowałam drzwi wejściowe, drzwi do narzędziowni, słup i drewniany wieszak na ganeczku. Wszystko jednego dnia. Nie mam się co oszukiwać - rozumu chwilowo brak. 
Drzwi od wewnątrz jedynie pobieliłam, takie przetarte bardziej mi się podobają. Dojdzie jeszcze kinkiet, jakaś ładna girlanda, lobelia w amplach, słowem po kaszubsku będzie na całego! ;)



Widać, że jeżyny w liście obrosły, ale jakoś nie widać, by chciały w tym roku owocować.

Po skończonej pracy, posiedzieć spokojnie niestety nie mogliśmy, bo gdy tylko zaczęliśmy jeść drożdżówkę z rabarbarem (TU przepis, tylko zmniejszyłam nieco proporcje), w tle rozpoczął się burzowy koncert. Uciekaliśmy w przybierającym na sile deszczu, tak że gdy już wszystko pochowałam, pozamykałam i w samochodzie się schowałam, dzieci stwierdziły, że wyglądam jakbym wpadła do basenu. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak calusieńka do suchej nitki przemoczona. I wiecie co? Cudowne uczucie! :) Chyba częściej powinnam wychodzić w ulewny deszcz - nie wiedziałam, że to tak poprawia humor! :))



Nie mogłam się powstrzymać i musiałam pokazać Wam moją pnącą damę, która posadzona parę dni temu już rozkwita. :)) A obok bluszcz, który dostałam od znajomych w postaci patyczków, ;) też wypuścił pierwsze listki!



Dzisiaj miałam nie jechać, absolutnie wykluczone. I co? Po południu zabraliśmy Uno, kupiliśmy kobiałkę truskawek i pojechaliśmy na działeczkę. O ile lepiej gra się  przy ptasich trelach! ;))

I na koniec, a propos, ptasie nowości. Co daje bez na balkonie? Okazuje się, że oprócz obłędnego zapachu i mojej radości, również malownicze schronienie dla ptaszków! 

Pozdrawiam Was najserdeczniej,
chwilowo z wędrującym rozumem
Ewa

P.S.
Jeżeli komuś udało się wyśledzić dokąd rozum wędruje wiosną, bardzo proszę dać mi znać.
E.
Udanego tygodnia moi Mili

17 komentarzy:

  1. O Mamo:) Piękna opowieść:) Ale rozumiem Cię doskonale i pewnie też złapałabym za pędzel..Niezmiennie zachwyca również ów niebieski odcień - drzwi wyglądają rewelacyjnie! No i placek - mniam!!! Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci ten kolor - bądź co bądź dość nietypowy kolor na ogródkowe zakamarki. ;)
      Uściski

      Usuń
  2. Mój rozum wędruje nieodmiennie do nowego domu , w którym mamy zamiar zamieszkać jeszcze w tym roku zamieszkać . Rozum na swoje wędrówki zabiera całą resztę mojego jestestwa ;) i tak dzisiaj mnie rączki bolą aż do samej szyi po wczorajszym pieleniu ogródka i szlifowaniu dwóch starych stołków, na które czaję się z farbą pędzlem i serwetkami ;):)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój rozum też by wędrował nieustannie do nowego domku. ;) O, szykują się nowe prace dekupażowe! :)
      Buziaki

      Usuń
  3. To nie brak rozumu tylko wena twórcza Cię natknęła:). Doskonale Cię rozumiem, ja też tak czasami mam , dla innych moje pomysły wydają się irracjonalne. Kiedy skończę realizację jakiegoś pomysłu to wszystkim zaczyna się podobać. Często też pytają mnie skąd mam tyle energii ale jak się coś kocha to przychodzi to w sposób naturalny to nic, że potem nie czuję własnego ciała ale jaka satysfakcja, ze coś zrobiłam własnoręcznie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Ładniej nazwane. To prawda, że gdy się jest w transie, to nie czuć zmęczenia, a i potem radość ogromna.
      Ściskam serdecznie

      Usuń
  4. jednak dobrze, że nasz rozum czasem robi sobie wolne... brak w/w skutkuje wspaniałymi pomysłami ;)))
    buziaki
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu. :) Dobrze, że tym skutkuje... ;)
      Pa, pa

      Usuń
  5. Jak się cieszę, że Cię "widzę". ;)) Myślałam, że się na coś na mnie pogniewałaś, skoro nic nie piszesz.
    No tak, w różach można się zakochać. Ja też napatrzeć się na nie nie mogę - wszystkie są takie piękne. Ja na razie nie mogę się rozpędzać z kwiatowym szaleństwem, bo najpierw muszę odchwaścić przyszłe rabatki i spokojnie pomyśleć, gdzie co będzie... cały czas nad tym dumam. :) Z Rosaćwik właśnie zamawiałam moje róże i jestem bardzo zdowolona. Najbardziej zależy m,i aby kwiaty posadzone na działce kwitły nieprzerwanie albo powtarzały kwitnienie. Co innego, gdy ma się ogród przy domku, który może cieszyć każdego dnia, a co innego, gdy się do niego dojeżdża na weekend. Teraz własnie zdaje sobie sprawę jakim szczęściem jest dom z ogrodem, do którego można wejść o każdej porze i cieszyć się jego widokiem nawet w deszczowe dni. Ech, może kiedyś...
    A co liliowego koloru, to uważam, że jest piękny i wprowadziłby do ogrodu prawdziwie romantyczny nastrój. Może jakąś małą pergolkę, krzesełko, czy donicę uda Ci się przemycić? :)
    Też Cię serdecznie pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Hi, hi, ja też czasem mam taki "wędrujący rozum", bo z natury jestem niecierpliwa i jak sobie coś zaplanuję, to na ogół muszę to zrobić tu i teraz. Dlatego doskonale Cię rozumiem. A panelom w bieli bardzo do twarzy:-)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie wiem, czy taki wędrujacy rozum częściej nie zdarza się kobietom? ;))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę bardzo, może coś Ci się spodoba, coś przyda, coś zainspiruje:

    http://allegro.pl/stara-gliniana-donica-doniczka-reczna-robota-1-i4284979649.html

    http://olx.pl/oferta/stara-donica-bochnia-CID628-ID4tCAW.html

    http://olx.pl/oferta/duza-donica-CID628-ID5JaV3.html

    http://olx.pl/oferta/plytka-betonowa-tarasowa-ogrodowa-imitacja-deski-CID628-ID4hSSl.html#c52b85b6ac

    http://olx.pl/oferta/deski-betonowe-imitujace-drewno-CID628-ID65hbX.html

    http://olx.pl/oferta/palisada-130x60x90-plotek-ploty-wyprzedaz-CID628-ID5zVjT.html

    http://olx.pl/oferta/pergole-150-40-CID628-ID4BB51.html#f262d04af3

    http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=5&t=63200&view=previous

    Proszę, żywa pergola:

    http://olx.pl/oferta/ogrodzenie-wiklinowe-zyworosnace-CID628-ID52Cl3.html#e9f093f80d

    http://olx.pl/oferta/krzeslo-ogrodowe-drewniane-CID628-ID61dFj.html#252c108435

    A tu krzesło dla tych, co bardzo lubią prace ręczne:

    http://olx.pl/oferta/krzesla-krzeslo-ogrodowe-CID628-ID5UOa3.html#84d9992a22

    Takich grzybów nie znajdziesz w żadnym lesie:

    http://olx.pl/oferta/grzyby-drewniane-rzezbione-CID628-ID5yOfj.html#10d753240a

    Popatrz, jakie to fajne (widziałaś takie "ognisko"?):

    http://olx.pl/oferta/szwedzki-ogien-eko-pieniek-grill-kociolek-przenosne-ognisko-producent-CID628-ID5KY0t.html#622b1f70b0

    Na koniec coś wyjątkowo "pięknego" (feee!):

    http://olx.pl/oferta/stylowe-donice-kwietniki-CID628-IDiQI5.html

    Pozdrawiam! Ewa z Zaspy










    OdpowiedzUsuń
  9. Ha, tez bym przemalowała na biało, Ewo, rozum masz na swoim miejscu, jak spać nie mogłaś, trzzreba robić, co się pragnie i o czym marzy. Zdjęcia cudne, truskawki... oczy mi się szklą. I mój łubin kochany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rozum wraca już na swoje miejsce i niestety coraz bardziej uswiadamiam sobie swoją głupotę z ta robotą! :))
      Pa

      Usuń
  10. Wow, ile linków! To pieńkowe ognisko jest świetne. Deski betonowe też całkiem praktyczne. No i zastanawiam się nad pergolami, bo super tanie. Dziękuję bardzo za tyle podpowiedzi! :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie się też spodobały te stare, gliniane doniczki we wzorki (allegrowicz ma je w różnych rozmiarach), bo są takie babciuńskie, dokładnie takie, jakie stały u babci na parapetach. Oczywiście rosły w nich pelargonie, bo cóżby innego...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...