Takie urozmaicenie w ciągu zaledwie 10 dni, tyle ważnych spraw, tyle zdarzeń istotnych, a wszystkie w rządku ustawione, poganiały jedna drugą. Pozwoliły na złapanie tylko krótkiego oddechu, nie więcej. I trzeba dalej gnać. Mam wrażenie, że miesiąc długi minął. Ale tak to jest, gdy ma się troje dzieci, a każde z nich zajęcia pozaszkolne, a każde z zajęć swoje atrakcje. Gdy te atrakcje skumulują się w jednym czasie i nałożą się na nie inne równie emocjonujące zajęcia, to nie ma wyjścia trzeba zęby zacisnąć i potem cierpliwie poczekać, gdy umysł w przebudowie. ;)
Bo rekonstrukcja umysłu jest niezbędna, gdy w tym samym dniu, po zawodach judo trzeba szybko judogi zamieniać na garnitur i pędzić na 16.00 na występ chóru, albo odwrotnie rano na 10.00 mieć koncert pianistyczny, a potem w biegu zrzucać suknie balowe i białe koszule, by znów wdziać judogi. :) Albo już w tych judogach spędzić całą sobotę w Żukowie, a następną niedzielę w Gdańsku. A w tygodniu zawieźć dzieci na egzamin, zaliczyć przesunięty Dzień Mamy w przedszkolu i samemu wystąpić dla dzieci w przestawieniu, które to w tym właśnie tygodniu poprzedzały 2 generalne próby. Pamiętać o tym, że trzeba z kotem 6 godzin po podaniu insuliny na badanie pojechać, że dać na lekcję plastyki 2 marchewki i jabłko, nie zapomnieć o podpisaniu zgody na wycieczkę, o tym, żeby we wtorek ubrać dziecko całe na niebiesko, w środę na sportowo, bo jest Dzień Sportu, że w czwartek trąbka na inną godzinę, i że wyjątkowo w piątek są dodatkowe lekcje muzyki. :))
Przedpołudnia urozmaicałam sobie już na własne życzenie ;) remontem pokoju Mamy, która wyjechała na tydzień. A ja ten właśnie tydzień (a właściwie tylko 4 dni!) przeznaczyłam na zrobienie niespodzianki i całościowe odnowienie wnętrza. Tak więc gipsowałam dziury po gwoździach, wspornikach i innych ubytkach, cekolowałam dwa razy (!) (bo tyle wymagała PRL-owska sztuka budowlana), szlifowałam, malowałam ściany, sufity i meble, tapetowałam i czyściłam, by potem szybko odebrać pociechy i porozwozić na planowe i nieplanowe zajęcia. :))
Zmęczenie popłakuje teraz po kątach. Ale mija. I już niedługo nie będzie po nim śladu. I gdyby ktoś zadał mi pytanie, czy warto się tak męczyć, odpowiedziałabym bez wahania, że warto! Sukcesy dzieci rekompensują ogromny wysiłek, oglądanie ich na scenie czy podium sportowym kręci łzę dumy w oku, radość dzieci z zobaczenia mamy jako "aktorki" warta całego zachodu, a wzruszenie Mamy na widok nowego pokoju - bezcenne! :)) Przede mną jeszcze tylko jeden koncert, egzamin na kolejny pas i 5 zakończeń roku. ;) A potem upragnione wakacje!
Na koniec chciałam tylko dodać, że gdy bywają w życiu takie napięte dni, że nie wiemy gdzie mamy przód, a gdzie tył, to warto pamiętać, że przecież nie żyjemy dla siebie. Nie taki jest sens naszej wędrówki tutaj. Największą wartość ma wszystko to, co robimy dla innych i z myślą o innych. Nawet gdy nam jest przez chwilę niewygodnie.
Na koniec kolejna odsłona balkonowych gości. Okazuje się, że kopciuszki występują nie tylko w bajkach... i niekoniecznie muszą mieć ludzką postać. ;)
Kopciuszek |
Tymczasem buziaki przesyłam Wam, Słoneczka moje. Jutro zajadę na działeczkę, bo się stęskniłam. I choć sił nie mam na pielenie, to może jak pojadę, to je szybciej odzyskam? ;) I znów będzie u mnie monotematycznie. ;) Chociaż nie, pokoik Mamy, jak już wykończę na całego, albo prawie na całego, ;) to też pokażę.
Do poczytania niebawem
Ewa
Fajnie napisane z tymi napietymi dniami.Taka jest prawda,nie żyjemy dla siebie. Pozdrawiam i zycze udanego dnia:))
OdpowiedzUsuńEdytko, dziękuję, że wpadasz i zostawiasz ślad po swoich odwiedzinach. :) Ja nie zawsze mam czas, by cos napisać u Ciebie, tym bardziej dziękuję Tobie. :))
UsuńUściski serdeczne
Ach, jedź na działkę koniecznie! Odpoczniesz. Ciekawa jestem pokoju... Sama teraz mało na blogach jestem, nie wiem, gdzie przód i tył moje wędrówki... Będzie dobrze! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNo tak, te Twoje 4 godziny snu na dobę! Jak Ty dajesz radę, to ja nie wiem, ale jestem pewna, ze będzie dobrze! Może to te pejzaże wokół...
UsuńMnie też ostatnimi czasy malutko u innych, ale trudno; myślę, że kto nas zdążył polubić, to zaglądać będzie. :)
Buziaki
Piękna codzienność:) U nas ciut mniej zakręconych dni, odkąd Dzieci mają prawo prowadzić samodzielnie samochody:) Dobrego relaksu na działce, na pewno doda powera:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńOj, oj, oj, kiedy u mnie tak będzie? Same wsiądą i się zawiozła. :)
UsuńDziękuję i uściski
Dziękuję Ewciu za pamięć:)
OdpowiedzUsuńWidzę że u ciebie dużo się dzieje i na działce i w domu
Oby ten czas szybko zleciał i żebyś mogła już wakacyjnie odpocząć na działeczce:)
Pozdrawiam
Pamiętam, pamiętam, po prostu cosik mi już za długa ta przerwa się wydała. ;)
OdpowiedzUsuńTak, wyczekuje już końca roku, jak zawsze w czerwcu. ;))
Cmok