czwartek, 16 maja 2013

Ze wszech stron

Dziś się na wstępie pochwalę. Dostałam aż dwa (w krótkim odstępie czasu) wyróżnienia od jednej osoby: Lidki z nitką. Mieszka ona, jak się okazało, całkiem niedaleko mnie. :) To już czwarta blogująca dziewczyna z okolic Trójmiasta, z którą się "odwiedzamy". Wirtualnie. ;)  Zajrzyjcie do niej koniecznie, bo takiej poduszki "laptopowej" to jeszcze nie widziałyście! Jedno wyróżnienie to dla "ulubionego" bloga, a drugie to - ho, ho, bo dla wszechstronnego bloga! :) No tak: trochę kwiatów, trochę kulinariów, parę przerobionych rzeczy i garść ozdobionych drewienek, tu naleweczka, tam poduszeczka... Wszechstronność ma przeogromna! :))) Śmieję się dziewczyny, ale bardzo się cieszę, bo to oznacza, że blog się nadal komuś podoba, a dla początkującej blogerki to jest mega napęd do dalszej "działalności". ;) No to odpowiadam:
1.Pies czy kot? - Trudno orzec, bo mam/miałam do niedawna/ obie wersje naraz. Już kiedyś na to pytanie odpowiadałam, że inną radość daje pies a inną kot. Ja w ogóle kocham zwierzęta.
2.Kwiaciarnia czy łąka? - Pytanie! :)) Ł Ą K A ...najlepiej umajona
3.Jabłko czy batonik? - Wstyd się przyznać, ale stawiam wypieki nad inne dania, nawet te owocowe
4.Choinka świeża czy sztuczna? - Świeża, chociaż ostatnio coraz częściej żal mi wyrzucanych choinek
5.Horror czy komedia romantyczna? - Hmm, w żadnych skrajnościach nie gustuję. ;) Wolę dobre kino obyczajowe
6.Szpilki czy balerinki? - Wszystko, w czym można szybko biegać, bo ja na codzień niezmiennie ścigam się z czasem i muszę mieć wygodne buty
7.Odpoczynek przy muzyce czy w ciszy? - Zdecydowanie w ciszy! Muzyki to ja mam codziennie po dziurki w nosie (szczególnie gdy dziecię me ćwiczy ciurkiem na wszystkich trzech instrumentach!) ;)
8.Rower czy własne nogi? - Lubię zarówno rowerowe, jak i piesze wycieczki. Ostecznie biegać za rowerem też mogę. ;)
9.Grzyby zbierać czy jeść? - Specjalistką w zbieraniu grzybów to ja nie jestem i specjalną fanką grzybów też nie, ale grzybki lubię i te w lesie i te na talerzu
10.Srebro czy złoto? - No masz babo placek! Właśnie mi się gust zmienia, więc na razie jest fifthy-fifthy
11.Gwiazdka czy Wielkanoc? - Wielkanoc jest dla mnie bardzo ważnym świętem, ale jednak być samotnym w Boże Narodzenie  bardziej doskwiera...




Tym razem zadaniem przy tej nagrodzie należało nie tyle odpowiedzieć na zadane pytania, co ujawnić 7 faktów o sobie. Hmm, trudna sprawa, bo po pierwsze zbyt wielu tajemnic nie mam, po drugie co nieco już o sobie pisałam, gdy dostałam pierwsze wyróżnienie (TU możecie sobie przeczytać) i odpowiadając na pytania przy okazji innych wyróżnień, po trzecie siedem to staraaasznie dużo, bo ja nie potrafię krótko i zwięzłowato. ;) Dlatego postarałam się napisać o sobie coś nowego, choć aż 7 faktów nie udało mi się znaleźć.
  1. Jestem wysoka - tak mam od niemowlęctwa. ;) Dzięki wysokim rodzicom, rosłam sobie bez umiaru, a że byłam straszliwym niejadkiem, miałam tuszę szczypiorku, dlatego w żartach byłam nazywana przecinkiem, wykałaczką, bagietką, tyczką... i proszona, by nie stawać bokiem do rozmówcy, gdyż zanikam z pola widzenia. Dziś dawny wzrost pozostał, za to waga nieco wzrosła i nareszcie mogę skupić się na rozmowie, nie zwracając uwagi jak stoję. ;))
  2. Ze wzrostem wiąże się fakt, że mam długie nie tylko ręce, nogi i stopy, ale również palce. Zainteresowanie zawsze budziły bardzo chwytne palce u nóg, szczególnie gdy podnosiłam coś z ziemi bez schylania się. Najbardziej zadowolona z nich byłam, gdy dzieci były niemowlakami i  nosząc je na rękach podnosiłam za pomocą wymachu nogą, upuszczoną pieluchę tetrową, czy grzechotkę. :) Nadal ich używam, np. przy otwieraniu dolnych szuflad w kuchni! :) Ale zawisnąć na gałęzi do góry nogami, trzymając się palcami stóp jeszcze nie próbowałam. ;)
  3. Gotować nauczyłam się dopiero po ślubie. Wychodząc za mąż umiałam zrobić jajecznicę i ugotować ziemniaki. Dokładnie tyle samo, co mój mąż. Wszystkie wcześniejsze próby mojej Mamy nakłaniające mnie do zagłębienia się choć trochę w tajniki sztuki kulinarnej spełzały na niczym. Uważałam, że mam tyle innych cudownych zalet, ;) że fakt braku zdolności kulinarnych nie będzie istotny dla potencjalnego kandydata na męża. :)) Nikt nie przypuszczał, że tak polubię gotowanie! Nawet ja. ;)
  4. Z przyziemnych spraw, lubię prasować, a nie cierpię zmywać. Piszę o tym, bo z moich obserwacji wynika, że różnię się od większości kobiet, która raczej woli zmywać niż prasować. Na szczęście mam najlepszą przyjaciółkę - zmywarkę, na którą zawsze mogę liczyć. I dbam bardzo o nią, bo przyjaźń to rzadki  i cenny skarb! Dla mnie wręcz bezcenny, więc często przypominam jej jak bardzo jest dla mnie ważna. :)
  5. Ostatni fakt super krótki, bo nie wymagający komentarza: mam anielską cierpliwość! :)))

A skoro ten mój blog taki z wszech stron różnorodny, to dziś zaserwuję Wam przepis na szparagi z krewetkami w sosie serowo-krabowym! Jak szaleć, to na całego, prawda?! :) Maj - najpiękniejszy miesiąc - już trwa, a wraz z nim krótki sezon na szparagi (które ja bardzo lubię).

Szparagi z krewetkami w sosie serowo-krabowym
Ten przepis to moja kompilacja dwóch przepisów pochodzących z czasopism "Sól i pieprz" sprzed kilkunastu laty (wtedy to uczyłam się gotować, ale nie, nie! nie zaczynałam od takich potraw). :))


500 g szparagów
50 g masła
50 g mąki
250 ml mleka
kubeczek śmietany kremówki (150-200 ml)
50 g goudy
ok. 100 g mrożonych, obgotowanych krewetek
ok. 100 g paluszków krabowych
sól, pieprz, cukier, cytryna
oraz makaron (najlepiej wstążeczki)

Szparagi obrać i pokroić w 2-5 cm kawałki i obgotować z osolonej wodzie z łyżeczką cukru i odrobiną masła. W tym czasie na patelni na masełku z odrobiną oleju obsmażyć krewetki posypane lekko solą i przyprawą do masła. Po ugotowaniu szparagi odcedzić a główki odłożyć. Wody nie wylewać! Nastawić makaron. Na patelni zrobić zasmażkę z masła i sosiku po krewetkach oraz mąki i rozrobić wodą, w której gotowały się szparagi. Dodać mleko, kawałki szparagów oraz posiekane kraby, a na koniec ubitą śmietanę. Doprawić solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Wrzucić główki szparagów i krewetki oraz starty ser i pogotować minutkę na wolnym ogniu. Polać makaron przygotowanym sosem i udekorować kilkoma odłożonymi główkami szparagów i krewetkami. Smacznego! Mniam. :)
Niedługo podam inny przepis na szparagi, ale tym razem będzie zdecydowanie bardziej swojski! ;)

I skoro tak zielono się zrobiło, to na zakończenie pokażę dwa (co ja mam ostatnio z tą dwójką, że tak wszystko parami pokazuję?) chusteczniki, którym na wiosnę też zrobiło się zielono. ;) Tego na zdjęciach raczej nie widać, ale choć oba są w zieleni, to w innej tonacji. Tak jak Wam kiedyś pisałam (dzięki naukom mego Taty) mieszam farby na potęgę i dlatego dwóch identycznych raczej nie udaje mi się zrobić. :) Pierwszy z nich jest w ciemniejszej zieleni, a drugi w jaśniejszy.

Nr 1


Nr 2


Pierwszy z nich powędruje mniej więcej za tydzień na wieś jako prezent-niespodzianka do zielonej sypialni na poddaszu. Drugi natomiast....... a to zdradzę w następnym tygodniu. ;)

Chciałam Wam również podziękować za odzew na akcję "Tuczymy Moje Mieszkanie", za komentarze i opinie i proszę o więcej. ;) Miło wiedzieć, że w swoim odczuciu nie jestem osamotniona i Wy też czujecie niedosyt po zbyt krótkiej lekturze, ale 20 komentarzy to za mało, żeby można było coś z tym dalej robić. ;) Działajmy dalej!

Pozdrawiam ciepło
Ewa

46 komentarzy:

  1. Gratuluję Ewciu wyróżnienia w pełni zasłużone!!
    Przepraszam ale o akcji nie doczytałam
    Szara rzeczywistość odciąga mnie od blogowego świata.Wrócę to nadrobię zaległości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Niczym się nie martw Igusiu, tak to jest że blog to tylko namiastka prawdziwej rzeczywistości. I czasem ta szara rzeczywistość upomina się o swoje prawa. Ale Ty i tak masz już stałe miejsce w moim blogowym serduszku i nic tego nie zmieni. :))
      Buziak

      Usuń
  2. Gratulacje!
    Bardzo fajnie, i z humorem, piszesz o sobie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję. Staram się mieć dystans do siebie. ;)
      Pa

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. ciekawie napisałaś o sobie :) pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję wyróżnienia, chusteczniki są śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję wyróżnienia a skrzyneczzka na chusteczki piękna i nastrojowa:)

    OdpowiedzUsuń
  6. chustecznik cudny ... pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam :)
    Gratuluje wyróznień :) BRAWO !!!
    Nie mam bloga, ale jestem wiernym i nałogowym obserwatorem blogów wnętrzarskich :) i tez mieszkam rzut beretem od Trójmiasta :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! No proszę, ile nas jest z okolic Trójmiasta.
      Pozdrawiam serecznie

      Usuń
  8. Świetnie napisałaś o sobie, chustecznik cudny!
    Pozdrawiam-D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję wyróżnień, a chusteczniki są po prostu boskie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z przyjemnością zdegustuję tę potrawę, która wygląda mega apetycznie :).
    Co do cierpliwości to potwierdzam, że masz anielską cierpliwość ale też żadne z Twojej trójeczki nie jest tak uparte jak moje młodsze :(
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu bym stanowczo polemizowała... Nie widziałaś D. w akcji! Ona ma upór nas obojga + babci po mieczu! :)))

      Usuń
  11. I ja ostatnio szparagowa się zrobiłam, ale krewetek jeszcze nie jestem w stanie przełknąć. To się raczej u mnie nie zmieni ;)
    Piękne chusteczniki, takie romantyczne ;)
    Jak masz anielską cierpliwość, to pożycz odrobinę, ponieważ się mi moja trochę wyczerpała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak mój A. Krewetki zawsze wspaniałomyślnie nam zostawia. ;))
      A bierz ile chcesz, mam jej w nadmiarze. I chociaż czasem jest na wyczerpaniu, to szybko się zapasy uzupełniają, więc się nie krępuj tylko bierz ile Ci potrzeba. :))
      Buziak

      Usuń
  12. Gratuluję wyróżnienia!!!!! Ale pychotka to jedzonko!!!!!!!!!!!!! A chustecznik piękny!!!! Miłego dnia, buziaki posyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję, dziękuję i jeszcze raz dziekuję. :))
      Buziaki

      Usuń
  13. Gratulacje ! Jak tu u Ciebie wesoło, różniście, kipisz entuzjazmem ...razy dwa i kreatywnością a chusteczniki powalają !
    Słyszałam kiedyś ,że takie dłuugie chude tyczki muszą biegać pod prysznicem by krople je trafiły...ale już chyba nie masz problemów z kąpielą ? :)
    Ja u nóg mam palce jak mój mąż mówi słodkie kartofelki ...ale Ci powiem szufladę w kuchni otworzę :) Hihihi Miło Cie poznać !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jak miło czytac takie komentarze! :))
      O tym nie słyszałam - a to niedopatrzenie! :)) Ale jakby nie patrzeć z prysznicem problemów już nie mam. ;)
      Jakiego masz równego gościa za męża! Ta umiejętność bardzo się przydaje, prawda? Na starość kręgosłup odciążymy. ;)
      Dziękuję za odwiedziny i czuj się jak u siebie. Zapraszam serdecznie.
      Pa

      Usuń
  14. Gratuluję szczerze!!! zasłużyłaś Kochana:), chustecznik po prostu śliczny:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniutko. :)) Cieszę się, że się Tobie podoba.
      Buziaczki Ci ślę

      Usuń
  15. Punkt 3, ten o gotowaniu to tak, jakbym siebie widziała :)
    Chusteczniki jak zawsze piękne. Ten drugi jakoś tak ślubnie mi się kojarzy, przez różyczki dookoła otworu do wyciągania chusteczek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie można Cię było zagnać do garów? :))
      Też miałam takie skojarzenia! I pewnie przez białą kokardkę. Ale w sumie jest bardzo wdzięczny.
      Pa

      Usuń
    2. Oj tak! Ja w ogóle chciałam być chłopakiem, więc takie dziewczyńskie zajęcia mnie kompletnie nie interesowały. Tak na prawdę, to dopiero ostatni rok jakoś tak mnie do kuchni zagnał. Co prawda obiady nadal gotuje mąż, ale pozostałe rzeczy należą do mnie i robienie ich sprawia mi przyjemność ;)

      Usuń
  16. Gratulacje:) a chusteczniki tak jak i poprzednie poprostu rewelacja:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Serdecznie gratuluje,smakowitości zrobiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pycha! Nawet moja Mama się zachwyciła - a to juz coś! :))
      Pa

      Usuń
  18. pysznie i uroczo:)

    sympatycznie ujęłas siebie i chusteczniki pięknie przetarłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewelino. :) Jak ja kiedyś bardzo chciałam mieć tak na imię! Nawet miałam pretensje do Mamy, że mnie tak krótko nazwała. ;)
      Bo grunt, to się za bardzo sobą nie przejmować. ;)
      Pa

      Usuń
  19. Prawdziwie wiosenny przysmak :-)i nawet chustecznik do koloru szparagow udalo ci sie dobrac :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale sobie dzisiaj poczytałam, aż mi się buzia śmieje od ucha do ucha :))
    Wielkie dzięki za miłe słowa o moim blogu :)) Twoje pudełeczka wszystkie są cudne, co jedno to ładniejsze :)) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  21. Prace a tym samym zdjęcia u Ciebie takie piękne,podziwiam i pozdrawiam z Dobrych Czasów.Jola

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...