i wkoło zapach dzikich róż. A to najpewniejszy znak, że wakacje tuż, tuż. No proszę jaka ze mnie poetka! :))) Ale dla mnie to również znak, że znowu mogę pojeść placuszki z kwiatów akacji! ;)) A je uwielbiam! Dlatego bez zbędnego gadania, już od progu podaję przepis na placuszki z akacji. Namierzyłyście już, gdzie rosną koło Was akacje? To teraz tylko trzeba narwać kwiatów do siateczki i ... do dzieła. :)
PRZEDWAKACYJNE PLACUSZKI Z AKACJI :))
Kwiaty akacji obrywamy z gałązek (wiem, że można też całe zanurzać w cieście trzymając za ogonek, ale ja zdecydowanie wolę same kwiatki - bez gałązek są one takie aksamitne w smaku) i mieszamy z ciastem. A ciasto przygotowujemy następująco:
1 szkl. mleka lub maślanki (lub pół na pół)
1 szkl. mąki
1 jajo
1 łyżka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 szkl. mleka lub maślanki (lub pół na pół)
1 szkl. mąki
1 jajo
1 łyżka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Pycha! Polecam wypróbować. Naprawdę warto (to taki mój chwyt reklamowy). :)))
Teraz drugi szybki przepis. Wysiłku mało, za to późniejszy efekt kulinarny - niezastąpiony w smaku i aromacie! Chodzi o cukier różany, który możemy dodawać do herbaty (jeśli ktoś słodzi), do wszelakich wypieków: ciasteczek, babeczek, placuszków, pączków, naleśników.... długo by można było wymieniać. Robi się go piorunem, a przyjemność delektowania się nie tylko różanym smakiem i zapachem, ale i pięknym kolorem jest przeogromna.
CUKIER RÓŻANY
CUKIER RÓŻANY
Proporcje są mniej więcej takie: na szklankę cukru bierzemy dwie solidne garści płatków dzikiej róży. Oczywiście im większe to będą garści tym intensywniejszy kolor i zapach. Możecie się spotkać z przepisem, który mówi, że najpierw trzeba płatki ususzyć, ale według mnie wtedy ucieka aromat i cukier nie jest już tak cudownie pachnący. Według sztuki kulinarnej należy obciąć białawe końcówki, aby pozbyć się goryczki, ale ja tego nigdy nie robię i cukier mam zawsze słodko-różany, dlatego nie widząc różnicy w smaku, nie bawię się w obcinanie końcówek. ;) Następnie biorę pierwszą garść i po kilka, kilkanaście płatków tnę do miseczki. Przesypuję leciutko cukrem i blenderem ucieram, dodając po trochu pierwszą szklankę cukru. Gdy cukier już się zabarwi, a płatki zamienią się w różowe drobinki, przesypuję do płaskiego pojemnika. To samo robię z pozostałymi płatkami i drugą szklanką cukru i dosypuję do pojemnika wygładzając warstwy, aby leżały równomiernie. Przykrywam ściereczką i odstawiam do wysuszenia na 2 dni, mieszając od czasu do czasu, aby lepiej wysechł. Nie można od razu schować cukru do słoiczka, bo jest mokrawy od rozgniecionych płatków i łatwo nam się zbryli, ale gdy nie ma wiatru można wystawić na balkon na słońce, wtedy w ciągu jednego dnia wysuszy się nam pięknie. Ja zawsze jeszcze przed schowaniem do słoiczka, rozdrabniam blenderem powstałe jednak gdzieniegdzie grudki. Można też zmiksować na puch i mieć różany cukier puder np. do gofrów - dzieci to lubią!
A gdy już będziecie przygotowywać cukier, to zróbcie przy okazji różane babeczki. Zamiast normalnego cukru, dodajcie do niego lekko rozgniecione płatki róż. Wstawcie do piekarnika i zabierzcie się dalej za ucieranie różanego cukru - będziecie miały podwójną przyjemność - zapach świeżo ucieranych płatków i ten aromatyczny zapach z piekarnika... :)) Tylko uwaga - on rozleniwia! ;)
Piękną pogodę dał nam czerwiec - iście letnią. Narzekać nie mieliśmy prawa. Ale żeby nie było tak słodko, to pokażę Wam jakie dziś nastąpiło oberwanie chmury. Chwilowa ulewa, a całe trójmiasto zalane! Poniższe zdjęcie zrobione przed chwilą niedaleko mojego domu... trzeba było opłotkami wracać, bo główna droga stała się nieprzejezdna.
Na koniec wyróżnienie, które dostałam od Klubu dobre czasy. Niestety nie znam imienia osoby prowadzącej bloga, więc tak troszkę oficjalnie to brzmi, ale bardzo, bardzo dziękuję, bo to już drugie wyróżnienie od Ciebie. :))
1.Rodzina, czy kariera zawodowa? Jak widać na załączonym obrazku wybrałam rodzinę, choć niektórzy do tej pory nie mogą tego pojąć. :))
2.Sukienka czy spodnie na uroczystość rodzinną? - Bardzo bym chciała, żeby to była sukienka i czasem się udaje, ale częściej jednak te nieszczęsne spodnie się sprawdzają. ;)
3.Deser lodowy czy ciastko na deser? E tam lody, pewnie że ciast(k)o! ;) O ja biedna, odchudzać się nie umiem!
4.Do sukienki broszka czy korale? Broszki nie mam ani jednej! Więc zostają korale, czyli wisiorki...
5.Wino słodkie czy wytrawne? Wytrawne.
6.Letni weekend w spa, czy pod namiotem? Rozumiem, że to pytanie dotyczy wyboru między luksusowym wypoczynkiem a takim w bardziej prymitywnych warunkach. Muszę powiedzieć, że luksus, czy to spa, czy all-inclusive w ogóle mnie nie nęci, zdecydowanie wolę wyjazdy bardziej swojskie, np. do małych rodzinnych pensjonatów z dala od centrów turystycznych.
7.Kąpiel w wannie czy szybki prysznic? Zbyt nakręcona jestem na kąpiel w wannie. Średnio 3 razy do roku relaksuję się w pianie, biorę książkę, winko, barykaduję się... i po 15 minutach już chcę wyjść! :)) Czy to normalne?
8.Sernik czy jabłecznik? Jabłecznik, zdecydowanie wolę ciasta owocowe, a sernik jakoś nie jest moim najukochańszym ciastem.
9.Rosół czy pomidorowa? Tu mam zagwozdkę, bo gdyby mi jak temu osiołkowi w żłoby dano w jednym rosół, a w drugim pomidorówkę - padłabym z głodu. Nie umiem się zdecydować.
10.Pościel biała czy wzorzysta? Wzorzysta jest radośniejsza i tak nie widać kocich kłaków. :))
2.Sukienka czy spodnie na uroczystość rodzinną? - Bardzo bym chciała, żeby to była sukienka i czasem się udaje, ale częściej jednak te nieszczęsne spodnie się sprawdzają. ;)
3.Deser lodowy czy ciastko na deser? E tam lody, pewnie że ciast(k)o! ;) O ja biedna, odchudzać się nie umiem!
4.Do sukienki broszka czy korale? Broszki nie mam ani jednej! Więc zostają korale, czyli wisiorki...
5.Wino słodkie czy wytrawne? Wytrawne.
6.Letni weekend w spa, czy pod namiotem? Rozumiem, że to pytanie dotyczy wyboru między luksusowym wypoczynkiem a takim w bardziej prymitywnych warunkach. Muszę powiedzieć, że luksus, czy to spa, czy all-inclusive w ogóle mnie nie nęci, zdecydowanie wolę wyjazdy bardziej swojskie, np. do małych rodzinnych pensjonatów z dala od centrów turystycznych.
7.Kąpiel w wannie czy szybki prysznic? Zbyt nakręcona jestem na kąpiel w wannie. Średnio 3 razy do roku relaksuję się w pianie, biorę książkę, winko, barykaduję się... i po 15 minutach już chcę wyjść! :)) Czy to normalne?
8.Sernik czy jabłecznik? Jabłecznik, zdecydowanie wolę ciasta owocowe, a sernik jakoś nie jest moim najukochańszym ciastem.
9.Rosół czy pomidorowa? Tu mam zagwozdkę, bo gdyby mi jak temu osiołkowi w żłoby dano w jednym rosół, a w drugim pomidorówkę - padłabym z głodu. Nie umiem się zdecydować.
10.Pościel biała czy wzorzysta? Wzorzysta jest radośniejsza i tak nie widać kocich kłaków. :))
Na koniec chciałam Wam bardzo podziękować za ciepłe słowa pod ostatnim postem..., bo nie sądziłam, że to malutkie pogłaskanie w komentarzu może tak wzruszyć. Tak już jest, że los plecie warkocz naszego życia z tego co akurat ma pod ręką. I nie patrzy czy równo dobiera radość i smutek, szczęście i cierpienie. Ot, ślepy los. A może tak, jak mitologiczna Temida, ma po prostu opaskę na oczach? Dlatego niektórzy mają więcej róż, a inni więcej cierni... Może tak jest właśnie sprawiedliwie? Bo cóż by nam zostało, gdyby los już dawno wykorzystał wszystkie jasne strony życia?
I jeszcze jedna mała, banalna myśl. Nie należy odkładać na później spraw, z myślą, że się jeszcze zdąży. Nikt nie wie ile czasu nam zostało. A może to już nasze ostatnie zaplecenie losu?
Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie
Ewa
No co Ty?! Placuszki z kwiatów akacji?? Szok!
OdpowiedzUsuńU mnie już niestety przekwitły, więc chyba dopiero za rok wypróbuję przepis:-) Świetne!
Mówię Ci, Madziu jakie są pyszne! No tak, ciutkę spóźniłam się z tym wpisem...
UsuńBuziak ślę
Ja zawsze robię placuszki z całymi gałązkami (kwiatostanami) akacji, ale tym razem spróbuję po Twojemu :) Cukru różanego jeszcze nie robiłam, a mam w pobliżu cały "zagajnik" dzikiej róży - muszę to spożytkować!
OdpowiedzUsuńMnie gałązki denerwują, bo drażnią swą sztywnością w me delikatne podniebienie. :))
UsuńOj, to musisz koniecznie wykorzystać ten krzaczor. ;) A i przepis na konfiturę póżniej zamieszczę...
Pa
osz jak wspaniale!!!pamiętam jak moja babcia robiła marmolade z róży,kolorystycznie nie miała ona nic wspólnego z tą sklepową:D za to o placuszkach pierwsze słyszę!!świetny pomysł!!
OdpowiedzUsuńTak, Ewelinko, kolor i smak są wyjątkowe. Na wsi mam zamiar zabrać się za różane konfiturki... A placuszki są boskie!
UsuńPa, pa
O akacjowych placuszkach mogę zapomnieć ale co innego cukier:)))))
OdpowiedzUsuńCo do czasu..to wolę nie myśleć ile zostało mi go dane lepiej jest myśleć że jest go dużo:)))
Ściskam
No tak, domyślam się, że we wrocławiu juz dawno akacje przekwitły. :(
UsuńPewnie, że lepiej być optymistą, ale czasami taka refleksja mobilizuje do...
Tulę, pa
Ja uciekam od takich myśli...chyba się ich boje zwyczajnie
UsuńEwciu nie odebrałaś przesyłki!
UsuńJak to?!! Wróciła do Ciebie?! O matko, napiszę do Ciebie na maila.
UsuńNie wróciła,monitoruje jej miejsce:)Siedzi na poczcie:)
UsuńMam, już mam!!!! Dziękuję Ci z całego serca - jest piękna.
UsuńPlacuszki wyglądają pysznie, a cukier mnie zachwycił totalnie, w tym słoiczku wygląda niebiańsko, moja babcia taki robi, ale nie sądziłam, że on jest aż tak piękny, fotogeniczny ;)
OdpowiedzUsuńU nas też dziś pada non stop... strasznie wygląda ta ulica, mam nadzieję, że to chwilowe ;(
Gdy bawię się z cukrem różanym, wydaje mi się, że jestem małą dziewczynką-czarodziejką. ;))
UsuńTak, na szczęście nie trwało długo, bo jak za 1,5 godziny kechałam po Maluchy, to już prawie sladu nie było po tej powodzi.
Świetne przepisy, nie wiedziałam, że takie rzeczy można robić. Człowiek uczy się całe życie... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:))) Zgadza się, całe życie jest na naukę! ;)
UsuńBuziak
Też w tym orku robiłam placuszki z akacji:) Są pyszne. Śliczne zdjęcia no może z wyjątkiem tego z płynnym ruchem:)
OdpowiedzUsuńPyszne są, to fakt.
UsuńNa szczęście płynny ruch był przez chwilę. ;)
Pa
O cukrze różanym jeszcze nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńTo warto wypróbować, jeśli lubisz wypieki. ;)
UsuńPlacków nie jadłam ale...cukier różany robiłam. Zapach niesamowity i utrzymujacy się miesiącami. Kłopot z czastkami płatków- niestety pływają w herbacie wieć go nie używam. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa nie słodzę, więc nie wiem, ale zawsze można wypić razem z płatkiem. ;))
UsuńPa
Ja w dzieciństwie jadałam podobne placuszki ale robione z kwiatów czarnego bzu, jak to dawno było ;)
OdpowiedzUsuńA cukier też robię i polecam :)jest rewelacyjny i baaardzo aromatyczny
O, czarny bez rzeczywiście mógłby się nadać... :)
UsuńPozdrawiam
Przepis na placuszki zapisałam do swojego przepiśnika, będzie jak znalazł na drugi rok, bo akacje u mnie już przekwitły, a ochotę mam na nie wielką:) Pozdrawiam cieplutko:)J.
OdpowiedzUsuńPrzez to moje wyjątkowe w tym roku zakręcenie czerwcowe, troszkę się spóźniłam z przepisem. Tym bardziej, że na południu wcześniej wszystko rozkwita.
UsuńBuziaczek
Oj kusisz tym cukrem :)
OdpowiedzUsuńNa pokuszenie z początkiem wakacji... ;)
UsuńO matko i córko, jakie smakowite przepisy! Te racuchy akacjowe - jak dla mnie bomba! A ten cukier różany... Słodka rozkosz!
OdpowiedzUsuńMówię Ci, pyszne są! A cukier nadaje ciekawą nutkę wypiekom.
UsuńPa
Ewcia
OdpowiedzUsuńJak to jest możliwe, ze tyle czasu się znamy, a ja tych przepisów nigdy nie degustowałam...hmmm???
Hmmm, no sama nie wiem...
Usuńoj bede mósiała taki cukier spróbowac zrobić na pewno nieziemski zapach ... a placuszki cudne pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńOj, tak, tak! Warto wypróbować.
UsuńPa
Co za smakołyki,można jeść oczami,pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńPaczuszka doszła - dziękuję.
Pa