Jestem, żyję - choć ledwo, ale to zawsze coś! Wstyd mi, bo widzę, że zaglądacie, że czekacie na jakiś nowy sygnał, a ja przepadłam. I wszelki słuch po mnie zaginął. Ale dziękuję Wam za Waszą obecność mimo mojej ciszy. Zmobilizowałam się w końcu i postanowiłam coś skrobnąć, choć łatwo nie było. I jest nadzieja, że jeszcze wpadnę tu w czerwcu. :))) Tylko przypomnijcie mi, proszę, jak się nazywam? ;)
Światełko w tunelu |
Mam teraz trudny czas i napięty do granic możliwości. Dużo "atrakcji", dużo ważnych spraw i nie wszystkie dobre. Oprócz realizacji mnóstwa tych zwykłych i (nie)codziennych zadań, myśli moje cały czas zaprzątał jeden smutny i niespodziewany fakt. Stało się coś, co się stać nie miało. Co potoczyło się zbyt szybko, a skutek wszystkich zaskoczył. Myślałam o tym dzień i noc... i z nadzieją czekałam na to, co przyniesie kolejny dzień. Ale przyniósł złą wiadomość. Coś co całkiem niedawno zyskałam, bezpowrotnie straciłam...
I choć ciężko mi na sercu, to nie chcę już przekładać w nieskończoność tego postu. Napiszę Wam o tym, co działo się w międzyczasie - żeby się troszkę wytłumaczyć, to przedstawię dziś taki osobisty telegraficzny skót..., pomijając oczywiście wizyty dzieci u dentysty, fryzjera, na bilansie, w urzędzie paszportowym, zajęcia z filozofii, egzaminy muzyczne, i tym podobne.. Sama nie wiem, jak to wszystko udało mi się przeżyć.
1. Odbyło się oficjalne zakończenie edukacji przedszkolnej u córci, z dyplomami i biretami, upominkami i księgą pamiątkową dla każdego dziecka opuszczającego progi przedszkola. Z tej okazji dzieci przygotowały przezabawne przedstawienie, w którym mój Rodzynek był słodką krówką. :)
A tu po prawej portret rodzinny - teraz już wiecie jak wyglądam :)) |
Dzieci (wraz z paniami oczywiście) przygotowały imponujące drzewo genealogiczne wszystkich abiturientów.
Nasze kochane babcie i dziadzio |
2. Odbyły się pierwsze zawody judo, w których uczestniczyło nasze najstarsze dziecię. Powiem Wam, że takich emocji nie spodziewałam się w najśmielszych snach! Adrenalina trzymała mnie (i męża też!) cały następny dzień. Nie sądziłam, że takie to na nas zrobi wrażenie. Dwa dni chodziłam jak nakręcona. ;)) I chociaż zarówno mąż, jak i ja należeliśmy do usportowionych dzieci i w niejednych meczach czy zawodach sami uczestniczyliśmy, to TE zawody zapamiętamy chyba do końca życia! Syncio zaskoczył nas swoją walką, swoją postawą i ...cechami charakteru! Nie jestem w stanie tego opisać, bo bym musiała elaborat stworzyć - w każdym razie dumni jesteśmy z syna jak nie wiem co.
Najmłodsza pociecha też chce iść w ślady rodzeństwa,... ale jeszcze musi się trochę podszkolić! ;)) |
3. Córcia też po raz pierwszy brała udział, tylko że w Konkursie Młodego Muzyka (na zawody judo jest jeszcze za słaba, choć power do walki ma, że ho ho!). Emocje były, nie powiem, choć w poprzednich latach udział w tym konkursie brał syn-judoka, więc emocje już nieco znane, ale jednak to nowy nasz narybek poszedł "w świat muzycznych rywalizacji" i znów nowe przeżycia nam towarzyszyły. Córcia dostała 2 dyplomy - dla najmłodszego uczestnika konkursu oraz wyróżnienie. Oj, dumna jestem, dumna!
4. Miał też miejsce występ z okazji zakończenia edukacji wczesnoszkolnej u syncia. Łza mi się w oku kręci, bo rzeczywiście te 3 lata mieli wspaniałe. To za sprawą cudownej wychowawczyni i przesympatycznych, bardzo zgranych dzieci w klasie. Pani nam się trafiła z najwyższej półki pod każdym względem - prawdziwa perła... Ech, aż żal to już koniec. Oby moja córcia trafiła teraz na taki świetny zespół i równie wyjątkową wychowawczynię w I klasie.
A to słodka niespodzianka zorganizowana dla dzieci przez ich Panią... Sami powiedzcie, czy nie jest to dowód na niesamowitą sympatię w relacjach wychowawca-uczniowie?
Żeby od nadmiaru wrażeń nie oszaleć, znaleźliśmy też czas na "odzipkę". ;) Spacer po plaży w Babich Dołach (tam z kolei ja byłam po raz pierwszy) :)), bardzo mi się przydał. Szum morza i słony zapach jodu zawsze działa kojąco, widok starych kutrów- odprężająco, a urwiste klify przywołały wspomnienie wakacji w Danii. I przez chwilę poczułam się lekko i spokojnie, z dala od trosk. Oderwałam się od swego stada i samotnie ruszyłam przed siebie, zostawiając w oddali cały świat (pod opieką męża). Myśli odleciały wraz z mewami. Zresztą i tak bym ich nie usłyszała - morze było głośniejsze i o czym innym chciało rozmawiać... Ale to dobrze.
Na horyzoncie półwysep Helski |
Trzy szczęścia |
Przede mną jeszcze 3 bardzo pracowite dni - organizacja przyspieszonych urodzin córci - w sobotę dla dzieci, w niedzielę dla rodziny, więc choć już ledwo dycham, ale do poniedziałku muszę dotrwać. ;))
A od poniedziałku jestem z synkiem w szpitalu, ale obiecuję, że się jeszcze w czerwcu odezwę, bo mam dla Was placuszki z akacji i cukier różany (tylko jeszcze się suszy). Rozejrzyjcie się tymczasem wokoło w poszukiwaniu akacji i krzewów dzikiej róży, tylko z dala od ruchliwych ulic! No i mam chustecznik. ;) Ale nie wcisnę już ich do tego postu, bo padniecie. :))
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło
Ewa (tak mam na imię, prawda?) :))
No no, zdolne dzieci masz :)
OdpowiedzUsuńA na Hel też bym sobie pojechała wypocząc :)
Buźka !
Hej Kasiu, jak dawno Cię nie było. :))
UsuńTo, hop i może choć na parę dni się uda.
Pa, pa
Fajnie,że znalazłaś chwilkę.Czekamy na kolejne wpisy:) Kochana doszła paczuszka?
OdpowiedzUsuńZ wielkim trudem tę chwilkę wydarłam.
UsuńEdytko, zabijesz mnie! Zupełnie zapomniałam. :(( No wstyd.
Jutro zaglądam do skrzynki...
Buziaki
Nie zabije,rozumiem wszystko:) Jestem tylko ciekawa,bo wysłałam ponad tydzień temu,pozdrawiam:)
UsuńFaktycznie "imprezowy " masz czerwiec ;) ale już niedługo wakacje i wtedy jest jakaś szansa na odpoczynek :)
OdpowiedzUsuńOj, Ewuniu, ciężki ten czerwiec wyjątkowo. I również przez towrzyszące emocje, wyczerpał mnie. Nawet nie wiesz jak czekam na wakacje!
UsuńBuziaczki Ci przesyłam
My Matki Polki mamy chyba jakieś dodatkowe akumulatory :)) Takie zdolne dzieci to skarb :) Życzę wytrwałości i spokoju :)
OdpowiedzUsuńOj, z pewnością mężczyźni nie daliby rady.
UsuńDziekuję Lideczko moja. :)
Coś smutno zaczęłaś ... Mam nadzieję, że wszystko w porządku! A te nasze szczęścia, przecież dla nich się poświęcamy i to właśnie my - mamy, które zawsze znajdą dla nich czas, zawsze przytulą i choć zmęczone, będą zawsze wypełniać wszystkie codzienne obowiązki! Kochamy je ponad życie :-) nawet jeśli sił często brak ... Buziolki!
OdpowiedzUsuńTak, tak to właśnie jest. Czasem ciężko, ale bez nich świat byłby pusty.
UsuńDziekuję Izuś, buziaki
Prawda- masz na imię Ewa ;) Smutny początek, aż mi gdzieś serce podwiało- życzę wytrwałości w pokonywaniu trudności i powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i serdecznie i zapraszam do siebie po małe co nieco :)
Dziękuję Jadziu za ciepły komentarz. Naprawdę jest mi cieplej na sercu. :)
UsuńZajrzę na pewno.
Pa
Nie poddawaj się !.Ja też nie mogę się doczekać wakacji. Mały przedsmak urlopu będę miała w następnym tygodniu- wyjeżdżam nad morze . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo cudownie, myślę, że tropikalna pogoda się utrzyma.
UsuńPa
Jeśli Cię to Ewuniu pocieszy, to u mnie też czerwiec taki jakiś zwariowany:) Dużo obowiązków, nieprzewidzianych zdarzeń a czasu dziwnie mało:) Dzieci masz śliczne i zdolne bardzo:) Czekam na kolejne wpisy z niecierpiliwością:) Pozdrawiam.J.
OdpowiedzUsuńTak, czerwiec zawsze jest dla mnie ciężki, ale ten przeszedł samego siebie.
UsuńTo miło słyszeć, że ktoś czeka z niecierpliwością.
Duży buziak
mam nadzieje że jeszcze wpadniesz w czerwcu:)Córcia to podobna do Ciebie:)(na portrecie:)
OdpowiedzUsuń:))) Tak, chociaż kitków nie noszę. ;)
UsuńPa
Ściskam Cię Ewuniu!
OdpowiedzUsuńJeżeli to TO o czym myślę to ściskam jeszcze mocniej :)
A dzieci masz zdolne że hoho....Gratuluję. Zdjęcia z morza moje ukochane....Mam nadzieję że uda nam się w końcu latem spotkać ;)
Buziaki
Tak, Oleńko...
UsuńDzieci moje - cudeńka moje. ;)
Uda, musi się udać.
pa
Kochana, ja dokładnie rozumiem, że nie ogarniasz. Mam to samo więc ściskam cię mocno
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko chwila! I przerwa w ogarnianiu.
UsuńPa
POciechy masz fajne gratki , powodzenia
OdpowiedzUsuńwidoki cudne !
pozdrawiam
Dziękuję. :)
UsuńAle masz wspaniałe, mobilizujące trzy szczęścia!!!
OdpowiedzUsuńOj, mobilizujące! :))
UsuńKochana, sercem i myślami jestem przy Tobie. Zdolne masz te Swoje Dzieci, oj zdolne! Cudnie patrzy się na takie zdjęcia i cudnie czyta takie o Nich opisy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci! Pierwszy raz zdecydowałam się na tak osobisty wpis...
UsuńBuziak
Ewa przykro mi sama wiesz dlaczego! No i gratuluję pociech, to jest ich podziękowanie za Twój codzienny trud!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję. ;)
UsuńTrzymaj się, zdrówka dla synka, zdolne masz dzieciaczki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPamietaj Ewa, zycie nie raz jeszcze Cie zaskoczy . Ale szczescie nie polega tylko na lezeniu i spijaniu smietanki , tego co najlepsze . To byloby bez sensu . Nuda . Nie sztuka jest upadac i pozwalac na to, sztuka jest sie podnosic i walczyc . Tak zrob. Nie wazne jak masz na imie, nie wazne ktorego dzisiaj mamy, wazne ze masz dla kogo sie podnosic, dla kogo trwac , dla kogo walczyc . Pamietaj , ze wszyscy mamy odraniczony czas i powinnismy starac sie przezyc go jak najlepiej . A nie ma nic piekniejszego niz dawac czastke siebie innym . Szalej, jedz lody , biegaj bosymi stopami po rosie - to jest zycie. I naucz tego swoje dzieci, bo naprawde warto . Szkoda czasu na ograniczenia, diety, cieple kapcie , salate i brokuly ( chociaz kocham brokuly ). Ja przezylam raka i wciaz walcze i sie nie daje . Dasz rade i Ty . Trzymam kciuki . A propos fajnie popatrzec na znajome katy. zanim wyjechalam mieszkalam niedaleko , Gdynia byla moim pierwszym miejscem gdzie zapuscilam korzenie po przeprowadzce z mazowsza. Oj pieknie tam, ale juz niedlugo i ja tam bede . Wakacje !!!!
OdpowiedzUsuńŻycie raz pogłaszcze a raz kopnie... Raz przytuli raz odepchnie. Szkoda czasu na głupie przepychanki, na muchy w nosie - tak jak piszesz trzeba cieszyć się kazdą dana chwilą - szaleć, śmiać się, spędzać czas wśród przyjaciół... Nie zawsze tak się da. Czasem smutki i przykrości paraliżują, blokują i wtedy ciepłe kacpcie są jak znalazł. Ale jutro też jest dzień i może on przyniesie radość i uśmiech.
UsuńOdszedł ktoś, kto zbyt późno pojawił się w moim życiu... serce nie rozdziera ból, ale boli tęsknota za straconą przyszłością.
Buziaczki i cały czas trzymam kciuki za Twoją walkę. I nie mogę zapomnieć Twojego zdjęcia z gigantycznym pucharem truskawek - to jest radość życia!
Pa
Uderzające podobieństwo córci do mamy :))) Fajny pomysł z tym drzewem :) Gratuluję z całego serca, tyle sukcesów i tyle emocji - nie dziwię się, że czasu brakuje! Urlop też najchętniej spędzam nad polskim morzem, wdychając jod nawet jak jest pochmurno. I smażę pachnące racuszki z akacją :)))
OdpowiedzUsuń:)) No tak - te kitki. ;))
UsuńMniam - też lubisz akacjowe placuszkki?!
Pa
Dziękuję! ;)
OdpowiedzUsuńPa
Hej :) to jeszcze raz ja ;) Zapraszam do mnie po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńOoo, dziękuję, zaraz zaglądam. :)
Usuń58 years old Paralegal Arri Tomeo, hailing from Alexandria enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Ice skating. Took a trip to Gondwana Rainforests of Australia and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta. Podobne strony
OdpowiedzUsuń