Gdy sił nie wystarcza na wszystko, to wszystko nie jest zrobione. I nie
ma co rozpaczać, że dni mijają, a robota czeka - że znowu pranie, że
prasowanie, sprzątanie, gotowanie... Że się nawarstwi, że za dużo, że
znów nie zdążę na czas ze wszystkim, że w przyszłym tygodniu kilka par
dodatkowych rąk będzie mi potrzebne, albo najlepiej kilka klonów. Gdy
sił nie wystarcza na wszystko, trzeba podjąć kobiecą decyzję i wszystko
odsunąć! I zająć się czymś zupełnie niemęczącym. ;)
I tym też w mijającym tygodniu się zajęłam. Siedząc w domu taka bez sił, bez ducha, ;) wymyśliłam nagle, że może już czas bym pojawiła się tam, gdzie do tej pory mnie nie było. Tyle czasu z uporem maniaka broniłam się przed tym miejscem. Może zupełnie niepotrzebnie? Czy ktoś już się domyśla gdzie się w końcu pojawiłam? Ano rozpoczęłam przygodę z Twarzoksiążką. :) Jestem na Facebooku, dokąd zapraszam Was serdecznie. I jednocześnie po raz pierwszy proszę o wsparcie, bo samotnie mi tam na razie. ;) Wiem, że to dopiero pierwszy dzień, sam początek, ale bardzo będę się cieszyła z każdej Waszej wizyty i polubienia. Wesprzyjcie dobrym słowem i czym tam jeszcze można! Już czuję ten dreszczyk emocji, podobny do tego, jaki na początku przygody z blogiem wywoływał każdy komentarz, każdy nowy obserwator, każda nowa cyferka na liczniku wyświetleń! Jeśli lubicie mnie tu, to proszę zalajkujcie mnie też tam. :) Wiem, że mogę na Was liczyć! A ja pomału będę i do Was docierać w tej nowej przestrzeni.
Przy okazji mam pierwsze ważne pytanie: jak wkleić taką fejsbukową ramkę ze swoją stroną, która odsyła na FB? Widzę u Was takie ramki w pasku bocznym i też chciałabym taką wstawić. Czy ktoś mi pomoże? :)
***
U nas już kwitną akacje (jakoś szybko w tym roku, prawda?), a to znak, że
wkrótce będą wakacje..., ale przede wszystkim będą placuszki z akacji!!!
:)) Czerwca nie mogę się zawsze doczekać właśnie z powodu akacjowych
placuszków (oprócz końca roku oczywiście). ;) Moja ukochana Mama
przyjechała do mnie w tym tygodniu, po drodze zerwała trochę gałązek i usmażyła
najcudowniejsze pod słońcem placki! Dla mnie! :)) [No, z dziećmi też się trochę podzieliłam.] ;)
Placuszków nie sfotografowałam, bo zatraciłam się w radości konsumpcji!
:)) Dlatego wstawiam stare zdjęcie z odsyłaczem do przepisu dla chętnych
(jest naprawdę prościutki). Bomba! :) Kto nie jadł, ten trąba ;) i musi
to koniecznie nadrobić. Tylko jedząc placuszki z akacji można
prawdziwie posmakować obietnicy wakacji! ;) Szczerze zachęcam do
spróbowania. No i spieszcie się, bo zaraz przekwitną!
KLIK po przepis |
Jeśli chodzi o inne czerwcowe jadalne kwiaty, to jest jeszcze pyszny i zdrowy czarny bez, który również już kwitnie. Jeśli macie ochotę zrobić wzmacniający syrop na przeziębienie lub dżem truskawkowy z dodatkiem tych aromatycznych kwiatów, to zapraszam do TEGO POSTA po przepis.
Słonecznego weekendu moi mili
Ewa
Nie wiem czy się cieszyć tym twoim fb czy nie... bo jak Cię on wciągnie to tu Cię nie będzie, a ja jestem tu, na blogach, nie na fb, bo nie mam tak czasu aby jeszcze tam być. Są chwile... częste, że mając obecnie mnóstwo ulubionych blogów nie starcza mi czasu aby do każdego wejść, a co dopiero przysiąść sobie z kubasem herbaty i poczytać. Widzę, że fb wciąga, że zabiera z blogowego świata... zaczynam czuć antypatię do fb :P
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę Ci pomyślności na fb morzach czy oceanach i nie zapominaj o blogowych czytelnikach :)
Agatku, mój kochany, nic się nie bój, nie zniknę. Na pewno nie zamienię bloga na FB! A rzeczywiście wiele osób pisuje bardzo rzadko na blogu, podczas gdy na FB są aktywni.Ale tam wystarczy kilka zdań + zdjęcie i już, a blog wymaga ogromnego zaangażowania. Ale to ich wybór, pewnie nie wiedzą, że my tu tęsknimy. ;)
UsuńJa też nie mam czasu, by siedzieć i czytać wszystko, co tylko ktoś opublikuje. Ale denerwowało mnie, że musiałam korzystać z konta syna, by zerknąć np. do Kasi Bellingham.
Agatku dziękuję za komentarz, doceniam, że znalazłaś dziś dla mnie czas. Sama podczytuję Cię regularnie, ale już nieregularnie komentuję. ;) Mea culpa... ale Ty wiesz, że jestem zawsze z Tobą.
O poidełku pamiętam... :/
Mam identycznego kota:)) Śliczne zdjęcia, takie bijące ciepłem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój nowy blog -
http://domowewyprzedaze.blogspot.com/
Ach te rudzielce. ;)
UsuńDziękuję Ci serdecznie!
Kochana, a ja się cieszę, że wciąż jesteś i piszesz na blogu:)))
OdpowiedzUsuńuściski stokrotne!
Naprawdę? To miłe, bardzo się cieszę. :))
UsuńBuziaki
Wiesz, Ja też kiedyś założyłam homepage na Fejsie, ale zanim wypuściłam ją dla ogółu to... skasowałam. Przemyślałam ile czasu mi to zajmnie bo i tak komputer mi już pożera go dość sporo. Dlatego zostałam tylko przy normalnym swoim Facebookowym koncie, gdzie jeden z albumów ze zdjęciami poświęciłam na niektóre zdjęcia które mam na blogu. W tle swojego konta mam też baner z bloga. Jak piszę nowego posta, to wrzucam od razu link na Fejsie. Kto chce to zajrzy, nie wymagam też żadnych lajków. Dużo blogerek zaistniało też na Instagramie, podobno wspomaga to "karierę", ale Ja jakoś wolę zostać przynajmniej jedną nogą w realnym świecie, bo bym chyba kompletnie się w wirtualnym zatraciła...
OdpowiedzUsuńUściski!
Tak, to prawda - sam blog to mnóstwo pracy i czasu. I dla mnie też jest to już aż nadto, ale właśnie na FB, tak jak Ty, będę dawać linki do nowych postów - kto będzie chciał zajrzy. Dzięki FB będę mogła zaglądać na strony, które mnie interesują. A Ciebie mogę jakoś znaleźć?
UsuńO lajki prosiłam, żeby nie czuć się tak "goło i samotnie". A jak mnie już trochę znasz, nigdy przenigdy przy żadnej okazji nie wymagałam od czytelników, by dodawali się do obserwatorów, tak i teraz nie wymagam lajków.
Instagram i inne platformy nie ciągną mnie zupełnie.
Serdeczności Dorotko
Kochana, na Fejsie od razu stąd do Ciebie zajrzałam... Znajdziesz mnie po zalajkowaniu i komentarzu... ;)
UsuńTak, byłam, tylko nie mogłam nic napisać, bo nie jestem Twoją znajomą. :)) A ja dopiero go ostrożnie rozkminiam. ;)
UsuńPa
Kochana, przez home page na Fejsie nie można dodawać do znajomych tak jak na normalnym koncie, ale można pisać prywatne wiadomości... ;)
UsuńAch,no widzisz, zawsze czegoś się dowiem. :)
UsuńOj już się boję czy nie znikniesz bo wiem że jakoś gdy ktoś otworzy się na fb to jakoś powoli znika z bloga albo tam po prostu więcej się udziela a mnie niestety na fb nie ma . Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńAlu, zapewniam Cię, że nie zniknę! :)) Będę TU przede wszystkim, FB jest tylko dodatkiem.
UsuńŚciskam Cię Alu serdecznie!
Powodzenia na FB :) Chciałam spróbować Twój przepis na placuszki z akacji, ale najpierw muszę ją znaleźć. W moim najbliższym otoczeniu jej nie ma :(
OdpowiedzUsuńDziękuję Wietrzyku. Oj, z tym u nas rzeczywiście jest problem. Tam, gdzie mieszkałam jako dziecko, w Sopocie, rosły akacje wzdłuż drogi, na tyłach garaży, i parę lat temu wycięli wszystkie!!! Kilka w pobliskim lasku się ostało.
UsuńWypatruj, może wpadnie Ci oko - trzymam kciuki. :)
Ale piękny kociak...
OdpowiedzUsuń... i łobuz! ;)
UsuńChociaż na "fejsie" mam już niezły staż i mnóstwo polubień, to jednak wolę świat blogowy, zdecydowanie spokojniejszy i prawdziwszy, więc nie daj się wciągnąć w tą iluzję, ale też z niej rezygnuj, warto wiedzieć jak "to" działa. Wpadnę do Ciebie na pewno:)
OdpowiedzUsuńNie dam, nie dam, tu jest mój dom. :) Chciałam dodać, że publiczny, ale się w ostatniej zreflektowałam. :)) Dzięki!
UsuńA jak umieścić na basku bocznym ikonkę z linkiem FB?
Buziaki
Kiedyś to robiłam, ale nie pamiętam;) w każdym razie wystarczy zapytać wujka Google, na pewno znajdziesz instrukcję krok po kroku. Miałam typową wtyczkę, ale stale generowała jakieś błędy więc zamiast typowej wtyczki fejsa dziś mam po prostu podlinkowane logo-obrazek, tak mi się bardziej podoba;-)
UsuńNo właśnie o tym obrazku myślałam... muszę poszukać instrukcji!
UsuńJUż polubione, bo jak Cię nie lubić Ewo i Twoich marzeń :)
OdpowiedzUsuńPięknego weekendu Ci życzę
Dorota